
Tęcza 34 Płońsk w sezonie 2004-2005 grała w Mazowieckiej Lidze Seniorów.
Płońszczanie przed ostatnimi meczami rundy jesiennej zajmowali siódme miejsce w tabeli.
Ostatecznie płońszczanie skończyli rundę na siódmej lokacie, ale mają zaledwie sześć punktów straty do drugiego, premiowanego awansem, miejsca.
Listopadowe spotkania:
W pierwszej listopadowej kolejce Tęcza miała jechać na mecz do Kuczborka, ale Boruta została wycofana z rozgrywek i płońszczanie w tej kolejce pauzowali.
13.11.: Tęcza 34 Płońsk - NTP Wyszków 4:3 (2:1)
bramki: samobójcza (10, asysta Stańczak), Kiępczyński (42, rzut karny po zagraniu ręką), Bieniek (60, asysta Stańczak), Kuciński (64, asysta Miąsek).
Tęcza: Marcin Cichowicz - Piotr Górnicki, Marek Kowalski (67, Piotr Milewski), Mariusz Kiępczyński, Damian Wierzchowski, Emil Bogucki (55, Artur Bieniek), Sławomir Daniszewski (65, Wojciech Bluszcz), Jacek Borkowski, Emil Kuciński, Hubert Miąsek (82, Michał Dziepak), Piotr Stańczak.
Emocje i wygrana
Płońska Tęcza udanie zakończyła zmagania w rundzie jesiennej MLS. W spotkaniu przeciwko zespołowi NTP Wyszków, piłkarze z Płońska zaprezentowali - szczególnie we fragmentach drugiej połowy - otwartą, a zarazem skuteczną grę i w ostatecznym rozrachunku pokonali przyjezdnych 4:3.
Początkowe minuty tego spotkania nie wskazywały na to, że będzie to tak emocjonujące widowisko. Zawodnicy i jednej i drugiej drużyny skupiali się głównie na grze defensywnej, ale pierwszy groźny strzał oddali przyjezdni. Poszybował on jednak nad poprzeczką bramki Marcina Cichowicza. Odpowiedź Tęczy w dość dziwny sposób przyniosła nieoczekiwane prowadzenie właśnie dla płońskiej ekipy. Dzięki determinacji w polu karnym Piotra Stańczaka i błędom defensywy gości, piłka ostatecznie - po odbiciu się od nogi obrońcy - znalazła się w siatce i płońszczanie mogli cieszyć się z pierwszej bramki w tym meczu.
Później z grą Tęczy było nieco gorzej. Wyszkowianie powoli przejmowali inicjatywę, płońszczanie zupełnie się rozluźnili, odpuścili i można było spodziewać się tego, co nastąpiło w 20 minucie spotkania, kiedy to w trochę dyskusyjnej sytuacji goście wywalczyli rzut karny, po czym bez problemu go wykorzystali i było 1:1. Scenariusz tego spotkania zaczął się troszkę komplikować, bo nie dość, że przeciwnik Tęczy zdobył bramkę wyrównującą, to jeszcze na dodatek cały czas był stroną dominującą. W 30 minucie meczu z powodzeniem mógł paść drugi gol dla przyjezdnych, lecz po dośrodkowaniu i uderzeniu głową jednego z ich piłkarzy, piłka trafiła w poprzeczkę. Im bliżej było do gwizdka kończącego tę część gry, tym spotkanie znowu zrobiło się bardziej wyrównane i także płońszczanie mieli swoją szansę na ponowne uzyskanie prowadzenia. Po przebojowym wejściu i dośrodkowaniu z prawej strony Mariusza Kiępczyńskiego, w polu karnym zawahał się jednak Piotr Stańczak i będąc naprzeciwko bramkarza źle przyjął piłkę, która wylądowała w rękach golkipera. Z kolei z drugiej strony o gola mogli pokusić się znowu goście, ale ich uderzenie było silne i zarazem nieskuteczne. Czas upływał, a wynik był remisowy, ale tylko do 42 minuty.
Wtedy to atakujący, z pozoru straconą, piłkę Stańczak, zdołał ją kopnąć, a jeden z zawodników Wyszkowa zagrał ręką we własnym polu karnym. Drugi w tym meczu rzut karny. Skutecznym egzekutorem „jedenastki” okazał się Mariusz Kiępczyński i Tęcza schodziła na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem.
Początkowe fragmenty drugiej połowy wbrew pozorom i przypuszczeniom ułożyły się wręcz fatalnie dla Tęczy, bo już po ośmiu minutach zawodnicy z Wyszkowa w dość przypadkowy sposób (i przy niefrasobliwości obrońców i bramkarza) po raz drugi doprowadzili do remisu. Nie załamało to jednak płońszczan, którzy przez kolejnych kilkanaście minut grali z wielkim rozmachem i jak się później okazało właśnie ten fragment gry zdecydował o końcowym sukcesie. Zaczęło się wszystko od akcji prawym skrzydłem Piotra Stańczaka, który prostopadłym podaniem uruchomił - wpuszczonego niedawno na boisko - Artura Bieńka, a ten bez chwili namysłu uderzył piłkę tak, że znalazła się w bramce wyszkowian. Potem dwójkową akcję przeprowadzili Bieniek z Borkowskim, ale strzał „Borówy” wyłapał bramkarz. Minutę później po dośrodkowaniu Piotra Górnickiego, głową uderzał Hubert Miąsek, ale futbolówka trafiła w poprzeczkę.
I wreszcie w 64 minucie kolejna ładna akcja Tęczy była znowu skuteczna. Sławomir Daniszewski podał do Artura Bieńka, ten do Huberta Miąska, który znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. „Czenio” trafił prosto w niego, ale dobitka Emila Kucińskiego była już bezbłędna i Tęcza prowadziła 4:2. Na domiar złego dla gości ich zawodnik otrzymał czerwoną kartkę po brutalnym ataku w nogi Artura Bieńka i wydawało się, że zwycięstwo Tęczy już jest więcej niż pewne. Nic jednak bardziej mylnego, bo oto w 78 minucie wyszkowianie pokusili się jeszcze o swoją trzecią bramkę i od tego momentu zaczęło się prawdziwe widowisko. Raz atakowali jedni, raz drudzy, akcja za akcję, cios za cios i okazji na zmianę wyniku, zarówno dla Tęczy jak i przyjezdnych, był naprawdę wiele. Efektowne, szybkie tempo tego spotkania mogło podobać się kibicom, ale płońszczanie musieli się sporo napracować w defensywie, aby dowieźć korzystny wynik do końca.
Mimo tych wielu sytuacji strzeleckich obydwu zespołów (dla Tęczy gole mogli zdobyć: dwukrotnie Miąsek oraz Bluszcz, Bieniek i Borkowski) żadna z nich nie zakończyła się zdobyciem bramki i po dramatycznej końcówce (sędzia przedłużył mecz aż o cztery minuty) Tęcza zakończyła rundę jesienną jakże miłym akcentem.
foto: archiwum (zdjęcia z meczu z NTP Wyszków)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie