
W sezonie 2003-2004 Błękitni Raciąż rywalizowali w lidze okręgowej i po kwietniowych meczach rundy wiosennej byli na czele tabeli.
Początek maja przyniósł porażkę z wiceliderującą bieżuńską Wkrą, a potem także przegraną z Wieczfnianką. Te dwa mecze, mimo trzech zwycięstw nie pozwolił Błękitnym utrzymać pozycji lidera i przed czerwcowym finałem rozgrywek raciążanie do bierunian tracili jeden punkt.
Majowe spotkania:
Nieudany rewanż
Po pełnym dramaturgii, walki i niewykorzystanych sytuacji meczu, Błękitni nie zdobyli „twierdzy Bieżuń” i wrócili do Raciąża pokonani 2:1.
Cała pierwsza połowa to dominacja drużyny z Raciąża. Błękitni grali tak jakby interesowało ich tylko zwycięstwo w tym meczu, a przecież remis również byłby sukcesem. Przewaga jaką uzyskali nie została jednak udokumentowana bramką w tym fragmencie gry, a sytuacji nie brakowało - bo i Dureński w 11 minucie popisał się efektownym uderzeniem z rzutu wolnego, Żebrowski, w 21 minucie przestrzelił w dogodnej sytuacji, czy też Przebierała nie wykorzystał dobrego dośrodkowania Fijałkowskiego. Bieżuń nie pokazał w pierwszej połowie wielkiej piłki, jedynie brutalność przy powstrzymywaniu przeciwnika, ale być może właśnie taka była taktyka tego zespołu, polegająca na „wyszumieniu się” przyjezdnych w pierwszej połowie i natarciu w drugiej? Jeśli takie były plany miejscowych, tylko pogratulować, gdyż wizja takiego przebiegu gry sprawdziła się. Stało się to przy dużym udziale szczęścia, bo gdyby Żebrowski wykorzystał chociaż jedną z dwóch stuprocentowych sytuacji - z 38 i 41 minuty, strzelając bardziej technicznie, niż siłowo, być może piłkarze z Bieżunia nie podnieśliby się.
Wynik bezbramkowy do przerwy powinien satysfakcjonować jedynie gospodarzy, bo goście mieli czego żałować.
Druga połowa rozpoczęła się od frontalnych ataków piłkarzy z Bieżunia. Już w 47 minucie mógł paść pierwszy gol, ale zawodnik gospodarzy nie trafił do praktycznie pustej bramki. Raciążanie odpowiedzieli mocnym strzałem z 18 metrów Wintera, ale po raz kolejny bramkarz Wkry wyszedł zwycięsko z opresji. Mimo chęci raciążan piłka jak na złość do bramki gospodarzy wpaść nie chciała, a ci zaczęli konstruować coraz groźniejsze akcje. Mnogość sytuacji na połowie piłkarzy Błękitnych spowodowała, że raciążanie zaczęli popełniać błędy. I właśnie dwa indywidualne błędy, po których miejscowi zdobyli bramki (w 63 i 79 minucie) zadecydowały o wyniku tego spotkania.
Końcówka tego meczu, to chaotyczne ataki Błękitnych, przeplatane dużą ilością fauli zawodników gospodarzy (w 86 minucie jeden z nich został ukarany czerwoną kartką). Pomimo chęci i ambicji raciążan, nie mogli oni znaleźć recepty na pokonanie bramkarza gospodarzy praktycznie do końca tego spotkania, bo na „otarcie łez”, pozostała jedynie bramka strzelona w 89 minucie przez Karwowskiego, który wykorzystał dośrodkowanie Żebrowskiego z lewej strony pola karnego.
Po meczu w Raciążu zapanował smutek. Mimo utrzymania pozycji lidera, sytuacja w grupie ligi okręgowej bardzo się skomplikowała. Przed Błękitnymi arcyważne mecze z Żurominem i Wieczfnią. Porażki z tymi drużynami mogą zamknąć im drogę do ligi MLS.
Wkra Bieżuń - Błękitni Raciąż 2:1 (0:0)
bramka: Karwowski (89, asysta Żebrowski).
Błękitni: Błażej Kokosiński - Paweł Kopczyński, Rafał Brzeziński, Krzysztof Poczmański (72, Robert Żochowski), Adam Jóźwiak, Robert Dureński, Jarosław Żebrowski, Sławomir Jóźwiak (9, Mariusz Winter), Dariusz Przebierała, Stanisław Fijałkowski, Dariusz Karwowski.
Wkra popłynęła
W sobotnie popołudnie Błękitni - nie bez problemu - pokonali drużynę Wkry Żuromin 2:1. Było to już dziesiąte zwycięstwo raciążan na własnym stadionie.
Chociaż to już maj, pogoda nadal nie dopisuje. W tej rundzie rywali Raciąża już od dłuższego czasu wita błotnista murawa i chłód nie mający wiele wspólnego z pełnią wiosny. Najwidoczniej jednak grząska murawa jest atutem miejscowych, bo w takich warunkach meczu jeszcze u siebie nie przegrali. Po raz pierwszy też w tym sezonie do Raciąża zawitali kibice drużyny przeciwnej. Kulturalny śpiew z obydwu stron, chwilami był większym spektaklem, niż tocząca się gra na boisku. W pierwszej połowie raciążanie dominowali na boisku, ale chaos w ich grze, niedokładność podań powodowały, że chwilami wiało nudą. Przyjezdni również nie kwapili się do szaleńczych ataków, a swój pierwszy strzał oddali dopiero w 16 minucie. Po 25 minutach, trener Wiktor Pełkowski dokonał roszady w ustawieniu miejscowych piłkarzy. Przesunięcie Karwowskiego do ataku było dobrym posunięciem, bo gra zaczęła się coraz bardziej podobać zgromadzonym na stadionie kibicom.
Akcji miejscowych było więcej, a każde dośrodkowanie solenizanta - Stanisława Fijałkowskiego w pole karne sprawiało kłopoty obrońcom drużyny przyjezdnej. Wraz z upływem minut miejscowi stwarzali sobie coraz lepsze sytuacje pod bramką gości. Jednak strzały Karwowskiego, Poczmańskiego czy też Żebrowskiego były niecelne. Przyjezdni również stworzyli w pierwszej połowie dwie wyborne sytuacje, ale bramkarz Błękitnych nie dał się zaskoczyć. W 40 minucie raciążanie stworzyli najgroźniejszą sytuację w pierwszej połowie. Kto zawinił? Co przeszkodziło w zdobyciu gola? Błoto i kałuża z wodą na linii bramkowej drużyny przyjezdnej. Dobijana przez Dureńskiego, Fijałkowskiego i Przebierałę piłka jak na złość nie chciała przekroczyć linii i wpaść do bramki, grzęznąc w błocie.
Druga połowa była bardziej emocjonująca. Tempo rozgrywanych akcji wzrosło, a i przyjezdni, widząc pewną nieporadność raciążan, zaczęli częściej przedostawać się pod ich pole karne. W drużynie Błękitnych widoczny był brak kontuzjowanego Jóźwiaka i pauzującego za żółte kartki Wintera. Nieobecność podstawowych rozgrywających utrudniała miejscowym zawiązywanie składnych akcji. W 56 minucie po zagraniu w polu karnym ręką przez obrońcę Wkry, sędzia podyktował rzut karny. Pewnym egzekutorem był Dureński, który technicznym strzałem w prawy róg bramki pokonał bramkarza gości. Trzy minuty później Błękitni rozegrali kombinacyjny rzut wolny. Fijałkowski wypuścił na lewą stronę pola karnego Żochowskiego, a ten płaskim podaniem zagrał do Karwowskiego, który w trudnej pozycji pokonał bramkarza gości. - Już jest po meczu - krzyknął kibic miejscowych. Ciekawe czy tak samo myślał 4 minuty później, gdy goście strzelili kontaktową bramkę? Po tym trafieniu piłkarze z Żuromina wyczuli, że jest jeszcze szansa na korzystny wynik. Już w 67 minucie, po wykonywanym przez nich rzucie rożnym mógł być remis, ale Dureński w ostatniej chwili wybił zmierzającą do bramki piłkę. Widząc nieporadność w drużynie, trener dokonał zmian które miały na celu wzmocnienie obrony miejscowych. Zawodnicy rezerwowi z zapasem sił, skutecznie rozbijali ataki Wkry, ale nerwowość w grze trwała do samego końca spotkania.
Zwycięstwo Błękitnych w tym meczu i porażka w Glinojecku Wieczfnianki (zajmującej 3 miejsce w tabeli), spowodowały, że jeszcze wieczorem w Raciążu śpiewy radości nie milkły.
Błękitni Raciąż - Wkra Żuromin 2:1 (0:0)
bramki: Dureński (56, z karnego podyktowanego za zagranie ręką), Karwowski (60, asysta Żochowski).
Błękitni: Błażej Kokosiński – Paweł Kopczyński, Rafał Brzeziński, Krzysztof Poczmański, Adam Jóźwiak, Robert Dureński, Jarosław Żebrowski, Dariusz Przebierała (72, Kamil Baranowski), Stanisław Fijałkowski, Dariusz Karwowski, Robert Żochowski (77, Piotr Guła).
Lider już nie w Raciążu
Nie pomogła w odniesieniu korzystnego wyniku, licznie przybyła na mecz do Wieczfni grupa sympatyków drużyny Błękitnych. Brak kontuzjowanego Jóźwiaka, pauzującego za kartki Brzezińskiego oraz słabsza dyspozycja pozostałych piłkarzy spowodowały, że Błękitni przegrali mecz na szczycie z Wieczfnianką 2:0.
Było to już trzecie spotkanie rozegrane bez najlepszego piłkarza Błękitnych - Jóźwiaka w podstawowym składzie. Jego brak, w tych najważniejszych spotkaniach sezonu jest bardzo widoczny, bo gra bez niego „nie klei się” zbytnio raciążanom.
Początek tego spotkania był bardzo dobry w wykonaniu Błękitnych. Nie rzucili się oni do szaleńczego zrywu na bramkę Wieczfni, tylko spokojnie przyjmowali ataki gospodarzy, by w odwecie szybko skontrować. Już w 6 minucie mogli objąć prowadzenie, gdy po rzucie rożnym wykonywanym przez Fijałkowskiego, piękną główką popisał się Karwowski, jednak piłka zmierzająca do bramki odbiła się od ręki stojącego w bramce obrońcy gospodarzy. Gdyby sędzia nie „przestraszył się” tej sytuacji, a zareagował odważniej, mógł odgwizdać rzut karny. Decyzji takiej jednak nie podjął. Już następna akcja Błękitnych „pachniała” bramką, jednak Karwowski pogubił się w zamieszaniu w polu karnym gospodarzy i nic z tej dobrej okazji nie wyszło. Miejscowi klarowną sytuację stworzyli w 9 minucie, ale mocny strzał zdołał wybronić bramkarz Błękitnych. Między 15 a 20 minutą oglądaliśmy najlepsze 5 minut Błękitnych w tym meczu. Najpierw Karwowski soczystym strzałem próbował zaskoczyć bramkarza miejscowych, by w chwilę później, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przez Fijałkowskiego, Żebrowski uderzył piłkę głową tak, że przeleciała minimalnie nad bramką. Jeszcze dwa rzuty rożne w wykonaniu raciążan w tym fragmencie, a później długo, długo nic.
Kiedy w 26 minucie boisko z powodu kontuzji musiał opuścić wyróżniający się do tej pory w tym meczu Żebrowski, gra Błękitnych diametralnie uległa zmianie. Gospodarze przejęli inicjatywę i raz po raz stwarzali sobie coraz dogodniejsze sytuacje do strzelenia bramki. Już w 31 minucie bombowe uderzenie z ponad 20 metrów z najwyższym trudem obronił (wybijając piłkę nad poprzeczkę) bramkarz - Błażej Kokosiński. Jednak chwilę później był już bezradny, gdy tuż przed nim znalazł się napastnik Wieczfni i strzałem z półobrotu strzelił pierwszą bramkę tego meczu. Po stracie gola Błękitni zaczęli grać bardziej nerwowo i niedokładnie. Gospodarze wykorzystali okres pewnego załamania w szeregach piłkarzy z Raciąża i dobili raz jeszcze w 43 minucie. Strzału, po którym padła druga bramka nie powstydziłby się nawet zawodnik grający na boiskach pierwszoligowych.
Na przerwę Błękitni schodzili ze spuszczonymi głowami, bo przecież przeważali, częściej zagrażali bramce gospodarzy, a mimo to przegrywali.
W drugiej połowie raciążanie zagrali słabiej. Przewaga Wieczfnianki była wyraźna i tylko dobra dyspozycja bramkarza Błękitnych sprawiła, że nie padły kolejne bramki. Błękitnym brakowało wiary, bo przecież szczęście znowu opuściło ten zespół. Gdyby chociaż jedna z czterech dogodnych sytuacji z pierwszej połowy została zamieniona na bramkę, mecz mógł zakończyć się innym wynikiem.
Mając praktycznie pewne zwycięstwo kibice gospodarzy w wulgarny sposób zaczęli obrażać liczniejszą grupę przybyłych na mecz kibiców Błękitnych. Kulminacją nieodpowiedniego ich zachowania, było podcięcie (podnoszącego za boiskiem piłkę, przed wyrzuceniem jej z autu) piłkarza Błękitnych - Dureńskiego. Sytuacji tej jednak nie zauważył żaden z trójki prowadzących to spotkanie sędziów, więc klub z Wieczfni zapewne nie poniesie żadnych kar za to niestosowne zachowanie.
Porażka piłkarzy z Raciąża przy jednoczesnym zwycięstwie Wkry Bieżuń, spowodowała, że raciążanie opuścili zajmowany od dłuższego czasu fotel lidera. Do zakończenia rozgrywek pozostały już tylko cztery kolejki. Jeśli za tydzień Baboszewo pokona u siebie Bieżuń, a Raciąż przywiezie pełną pulę z Nowego Miasta, Błękitni powrócą na pozycję lidera.
Wieczfnianka Wieczfnia - Błękitni Raciąż 2:0 (2:0)
Błękitni: Błażej Kokosiński Paweł Kopczyński, Krzysztof Poczmański, Adam Jóźwiak, Robert Dureński, Jarosław Żebrowski (27, Piotr Guła; 63, Robert Żochowski), Mariusz Winter, Dariusz Przebierała, Kamil Baranowski, Stanisław Fijałkowski, Dariusz Karwowski.
Derby dla Błękitnych
Derbowy pojedynek, rozgrywany w niedzielne popołudnie, zakończył się zwycięstwem drużyny Błękitnych, choć jeszcze pierwsze 45 minut tego meczu wcale na to nie wskazywało.
Pierwszą dogodną sytuację w tym meczu stworzyli raciążanie. Już w 5 minucie Karwowski strzałem z półobrotu próbował zaskoczyć bardzo dobrze spisującego się tego dnia bramkarza miejscowych - Ryszarda Wieczorkowskiego. Później jednak do głosu doszli gospodarze i przez dłuższy czas kontrolowali przebieg tego spotkania. Okres swojej przewagi udokumentowali bramką strzeloną w 17 minucie. Dobre dośrodkowanie Jastrzębskiego z lewej strony pola karnego wykończył wślizgiem Latkowski. Prowadzenie dodało skrzydeł miejscowym, którzy jeszcze odważniej zaatakowali bramkę wicelidera. Kolejne akcje jednak skutecznie były już zatrzymywane przez obrońców Błękitnych. Zarówno rajdy Jastrzębskiego, jak też strzały Radomskiego, Jacaka nie znalazły już drogi do bramki przyjezdnych.
W miarę upływu czasu gra drużyny z Raciąża zaczęła „rozkręcać się”. Bardzo dobre spotkanie rozgrywał Fijałkowski, który wykorzystując swoją szybkość wielokrotnie gubił obrońców z Nowego Miasta stwarzając w ten sposób dogodne pozycje strzeleckie swoim kolegom. Pod koniec pierwszej połowy strzał w słupek Dureńskiego był zapewne sygnałem, że w drugiej części meczu przyjezdni spróbują zmienić niekorzystny do tej pory rezultat.
W drugiej połowie raciążanie prezentowali się korzystniej. W 53 minucie, wprowadzony po przerwie Żochowski, wbiegł z lewej strony pola karnego i obsłużył idealnym podaniem Karwowskiego, a ten będąc w dogodnej sytuacji pokonał po raz pierwszy w tym meczu bramkarza - Wieczorkowskiego. Gospodarze w miarę upływu czasu opadali z sił. Ich akcje nie prezentowały się już tak dobrze jak we wcześniejszych fragmentach spotkania, a najgroźniejszy strzał w drugiej połowie oddał Łukasiak, który wykończył podanie Krzemińskiego.
Raciążanie widząc osłabienie piłkarzy z Nowego Miasta podkręcili tempo tego meczu. Najpierw Adam Jóźwiak był bliski pokonania bramkarza, ale piłka uderzona przez niego trafiła w słupek. Akcje gości nie przynosiły efektów, aż do 76 minuty, kiedy kolejne podanie z lewej strony - tym razem od Fijałkowskiego -wykorzystał po raz drugi w tym spotkaniu Karwowski. Siedem minut później wynik podwyższył wykorzystując zagranie Fijałkowskiego, najlepszy strzelec Błękitnych - Żochowski, który „położył” bramkarza gospodarzy i strzelił do pustej już bramki. Dwie bramki stracone pod koniec tego wyrównanego meczu, na dobre już załamały piłkarzy Sony. Błękitni grając na luzie strzelili w 88 minucie bramkę ustalającą wynik tej konfrontacji na 4:1. Akcję rozpoczął Fijałkowski, zagrał na lewą stronę do Żebrowskiego, ten kiwnął obrońcę i wyłożył idealną piłkę do Karwowskiego, który po raz trzeci pokonał bramkarza gospodarzy. Hat trick Karwowskiego i jego dziesiąta bramka w tym sezonie.
Gospodarze znów byli bliscy sprawienia niespodzianki, ale po bardzo dobrej w ich wykonaniu pierwszej połowie, w drugiej już zabrakło im sił i rywal z Raciąża okazał się lepszy.
Sona Nowe Miasto - Błękitni Raciąż 1:4 (1:0)
bramki: dla Sony: Latkowski (17, asysta Jastrzębski); dla Błękitnych: Karwowski (53, asysta Żochowski), Karwowski (76, asysta Fijałkowski), Żochowski (83, asysta Fijałkowski), Karwowski (88, asysta Żebrowski).
Sona: Ryszard Wieczorkowski - Łukasz Szczypiński, Robert Niepytalski, Paweł Radomski, Jacek Jacak, Marek Bandurski, Piotr Krzemiński (75, Piotr Jezierski), Rafał Latkowski, Maciej Wacholski (84, Marcin Kręźlewicz), Piotr Jastrzębski, Krzysztof Łukasiak.
Błękitni: Błażej Kokosiński - Paweł Kopczyński, Rafał Brzeziński, Krzysztof Poczmański, Adam Jóźwiak, Robert Dureński, Jarosław Żebrowski, Mariusz Winter, Dariusz Przebierała (46, Robert Żochowski), Stanisław Fijałkowski, Dariusz Karwowski.
Koncert gry
W pełni udał się raciążanom rewanż za porażkę 1:2 z ubiegłej rundy w Pomiechówku. W sobotnim spotkaniu nie pozostawili rywalowi żadnych złudzeń, kto jest zespołem o klasę lepszym i wręcz rozgromili Wkrę 7:1.
Wreszcie i kibice, i piłkarze doczekali się słońca w trakcie meczu, bo jak dotychczas wszystkie spotkania rozgrywane były albo w przeraźliwym zimnie, albo też przy padającym deszczu.
- To był koncert gry naszych chłopaków - powiedział po meczu kibic miejscowych. - Dawno nie widziałem ich w tak dobrej dyspozycji. Fijałkowski króluje jak za dawnych lat, środek boiska świetnie opanowany, obrona poza jednym małym błędem przy utracie bramki bez zastrzeżeń, spokój i luz. Cieszę się z ich gry, ale ten Bieżuń... nadal przed nami, ale wierzę, że nasi górą - zakończył unosząc szalik Błękitnych nad głowę.
Faktycznie spotkanie rozpoczęło się po myśli miejscowej drużyny, bo już w 3 minucie, po akcji lewą stroną boiska i dośrodkowaniu Fijałkowskiego w pole karne, piłka minęła Żochowskiego, a obrońcy Wkry na tyle przeszkadzał Przebierała, że umieścił ją we własnej bramce. Minutę później Przebierała rozpoczął rajd, prawą stroną boiska, kiwnął zawodnika Wkry, podał piłkę Karwowskiemu, a ten oddał ją ponownie znajdującemu się już na czystej pozycji Przebierale, który dopełnił formalności i strzelił drugą bramkę. W 12 minucie Błękitni rozegrali kolejną bramkową akcję. Dośrodkowanie Żochowskiego z lewej strony boiska przejął rozgrywający dobre spotkanie Winter, minął piłkarza gości i zdecydował się na mocny strzał. Bramkarz nie dał rady skutecznie wybronić uderzenia, a zmierzającą do pustej bramki piłkę dobił jeszcze Przebierała. Gdy po kolejnych pięciu minutach czwartą bramkę dla swojej drużyny zdobył Żochowski (po uderzeniu piłki głową, dośrodkowywał z rzutu rożnego Fijałkowski) euforia zapanowała i na boisku i wokół niego. Tę chwilę podniecenia wśród miejscowych piłkarzy wykorzystali goście i minutę później strzelili swoją - jak się później okazało - jedyną bramkę w tym meczu. Trener przyjezdnych czując, że bramka ta być może doda skrzydeł jego drużynie, dokonał dwóch zmian. Jednak przy sobotniej dyspozycji raciążan nie pomogły i one, bo w 30 minucie Żebrowski po podaniu Karwowskiego podwyższył wynik na 5:1.
Po przerwie Błękitni nadal kontrolowali przebieg spotkania, ale grali już spokojniej, oszczędzając siły... być może na wieczorne imprezy z okazji Dni Raciąża. Swoją wyższość udokumentowali jeszcze dwiema bramkami, najpierw w 56 minucie Przebierała przeprowadził indywidualną akcję zakończoną celnym strzałem, a tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego Baranowski wykorzystał podanie Fijałkowskiego i odważnie wdarł się w pole karne, by silnym uderzeniem ustalić wynik spotkania na 7:1 dla miejscowych. Pod koniec meczu trener dał możliwość zadebiutowania nowemu bramkarzowi Błękitnych Marcinowi Kowalskiemu (byłemu zawodnikowi Wkry Radzanów).
Ostatnie dwa mecze w wykonaniu Błękitnych pokazały, że drużyna ta mimo kłopotów zdrowotnych, a czasem i braku szczęścia nadal walczy, swoją grą udowadnia, że jej umiejętności w pełni predysponują ją do gry o szczebel wyżej - w Mazowieckiej Lidze Seniorów.
Błękitni Raciąż - Wkra Pomiechówek 7:1 (5:1)
bramki: samobójcza (3, asysta Fijałkowski); Przebierała (4, asysta Karwowski); Przebierała (12, asysta Winter); Żochowski (17, asysta Fijałkowski); Żebrowski (30, asysta Karwowski); Przebierała (56, po akcji indywidualnej); Baranowski (90, asysta Fijałkowski).
Błękitni: Błażej Kokosiński (80, Marcin Kowalski) - Paweł Kopczyński, Krzysztof Poczmański, Adam Jóźwiak, Robert Dureński, Jarosław Żebrowski, Mariusz Winter, Dariusz Przebierała, Stanisław Fijałkowski, Dariusz Karwowski (46, Kamil Baranowski), Robert Żochowski (62, Piotr Guła).
foto: archiwum (zdjęcia z meczów z Wkrą Żuromin, Wieczfnianką, Soną Nowe Miasto i Wkrą Pomiechówek)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie