Reklama

RetroPiłka - marzec 2005 - Błękitni Raciąż

W sezonie 2004-2005 Błękitni Raciąż rywalizowali w lidze okręgowej.

Rundę jesienną Błękitni zakończyli na fotelu wicelidera i wiosna była walką raciążan o awans.

Runda wiosenna, z powodu przedłużającej się zimy, ruszyła dopiero pod koniec marca. W inauguracyjnym meczu wicelider z Raciąża niespodziewanie zaledwie zremisował na wyjeździe z Wkrą Andzin, co zaowocowało powiększeniem straty do liderującej żuromińskiej Wkry do czterech punktów.

Marcowe spotkania:

26.03: Wkra Andzin - Błękitni Raciąż 1:1 (0:0)

bramka: Dureński (80, z wolnego po ręce przeciwnika).

Błękitni: Krzysztof Goszczyński - Krzysztof Poczmański, Paweł Kopczyński, Kamil Baranowski (46, Kamil Wróblewski), Jarosław Dąbkowski, Jarosław Żebrowski, Mariusz Winter, Robert Dureński, Damian Kujawski (46, Dariusz Przebierała), Daniel Banaszewski,  Robert Żochowski.

Oby to był jedynie falstart

Nie tak mieli rozpocząć rundę rewanżową, aspirujący do awansu piłkarze Błękitnych Raciąż. Remis ze słabiutką Wkrą Andzin odebrany został jako dotkliwa porażka, a forma, w jakiej zaprezentowali się raciążanie, nie napawa optymizmem przed kolejnymi spotkaniami.

Przed meczem głośno mówiło się o pewnych perturbacjach, niejasnościach a nawet konflikcie w klubie w Raciążu. Wynikiem tego zamieszania była słaba gra piłkarzy Błękitnych, którzy nie potrafili rozstrzygnąć na swoją korzyść meczu z teoretycznie słabszym przeciwnikiem. W składzie raciążan w porównaniu do poprzedniej rundy zabrakło: Błażeja Kokosińskiego, Stanisława Fijałkowskiego, Adama Jóźwiaka, Sławomira Jóźwiaka, Rafała Brzezińskiego, Dariusza Karwowskiego, a więc piłkarzy stanowiących trzon drużyny. Z nowych zawodników na boisku pojawił się tylko Jarosław Dąbkowski, który na tle kolegów z drużyny zaprezentował się bardzo dobrze. Raciążanie grali jednak bez motywacji, wiary, przypominając chwilami wątpiących we własne umiejętności i możliwości piłkarzy.

Na pierwszy strzał kibice czekali do 11 minuty, kiedy bardzo niecelnie na bramkę Andzina strzelał Dąbkowski. Minutę później dobrą akcję lewą stroną boiska przeprowadził Żochowski, dośrodkował w pole karne do Kujawskiego, ale ten uderzył piłkę głową wysoko nad poprzeczką. Gospodarze po raz pierwszy zagrozili bramce raciążan w 16 minucie, ale piłka po strzale napastnika Wkry przeleciała nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Krzysztofa Goszczyńskiego.

W kolejnych minutach obserwowaliśmy mnóstwo chaosu, niedokładnych podań, nieporozumień wśród piłkarzy. Mimo optycznej przewagi Błękitnych, w niczym nie przypominali oni zespołu grającego z polotem i radością, a stwarzane sytuacje nie stanowiły większego zagrożenia w polu karnym gospodarzy. Największym zagrożeniem, jakie stworzyli raciążanie, były dośrodkowania z rzutu rożnego Dureńskiego oraz strzały Banaszewskiego w 25 minucie i Żebrowskiego w 27 minucie.

Błękitni częściej utrzymywali się przy piłce, częściej dośrodkowywali i strzelali na bramkę Andzina, ale to właśnie gospodarze stworzyli w 40 minucie, najgroźniejszą w pierwszej połowie sytuację do otworzenia wyniku tego spotkania - w sytuacji sam na sam lepszy okazał się jednak bramkarz Błękitnych - Goszczyński.

W drugiej połowie dużo lepiej zaczęli grać gospodarze, którzy widząc słabszą dyspozycję wicelidera okręgówki zaatakowali odważniej. Na efekty miejscowi długo czekać nie musieli, bo już w 52 minucie, po dośrodkowaniu z lewej strony boiska i uderzeniu piłki głową, bramkarz Błękitnych musiał wyciągać futbolówkę z siatki. Bramka ta uskrzydliła gospodarzy, którzy idąc za ciosem dwukrotnie jeszcze groźnie zaatakowali, a piłka po strzale z dystansu w 74 minucie minimalnie minęła lewy słupek bramki raciążan. Błękitni grali bez koncepcji, niedokładnie i ospale, a mecz był po prostu bardzo nudnym widowiskiem.

Na 10 minut przed zakończeniem spotkania, po zagraniu ręką przez obrońcę gospodarzy tuż przed polem karnym, sędzia podyktował rzut wolny. Do piłki podszedł najbardziej aktywny i widoczny w drużynie Błękitnych - Robert Dureński i precyzyjnym mocnym strzałem w prawy róg bramki doprowadził do remisu. Bramka ta dała nadzieję raciążanom, którzy już do ostatniego gwizdka tego meczu rozgrywali piłkę na połowie przeciwnika i zawzięcie dążyli do strzelenia zwycięskiego gola. Sztuka ta jednak nie udała im się i mecz zakończył się podziałem punktów. Bardziej jednak niż brak zwycięstwa martwi styl, w jakim zaprezentowali się raciążanie i napięta sytuacja w klubie.

foto: archiwum (zdjęcia z meczu z Wkrą Andzin)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do