Reklama

RetroPiłka - marzec 2004 - Orlęta Baboszewo

W sezonie 2003-2004 Orlęta Baboszewo rywalizowały w lidze okręgowej i po rundzie jesiennej zajmowali piąte miejsce w tabeli, choć potem wygrany ich mecz z Wkrą Bieżuń został zweryfikowany jako walkower dla rywali.

Wiosnę baboszewianie rozpoczęli od zdobycia czterech punktów za wygrane z Wkrą Pomiechówek i remis z Wieczfnianką.

Marcowe spotkania:

Ale wystartowali!

Pierwszy dzień wiosny nie przyniósł słonecznej pogody zgromadzonym na stadionie w Baboszewie (silny wiatr), ale przyniósł emocje, dobry mecz i efektowne zwycięstwo Orląt.

Początek tego meczu to wyrównana i twarda walka w środku pola. Przyjezdni próbowali zaskoczyć piłkarzy z Baboszewa swoją otwartą grą, lecz tego dnia na gospodarzy nie było mocnych. To oni dyktowali warunki w tym meczu i byli zespołem wyraźnie lepszym od przeciwnika. Grając w pierwszej połowie z wiatrem praktycznie nie opuszczali połowy boiska zespołu z Pomiechówka. Już w 6 minucie Cezary Mak ładnym uderzeniem próbował zaskoczyć bramkarza Wkry, lecz jego strzał był minimalnie niecelny. Z minuty na minutę przewaga miejscowych wzrastała, a sytuacji bramkowych było bardzo dużo. W 25 minucie kibice wreszcie doczekali się upragnionego gola. Po faulu na Arturze Piotrowskim sędzia podyktował rzut wolny pośredni. Do piłki podszedł Sławomir Ławnicki i Rafał Wiśniewski. Po krótkiej konsultacji ten drugi musnął delikatnie piłkę, a Sławomir Ławnicki płaskim strzałem z 20 metrów pokonał bramkarza gości.

- Był to typowy mecz walki - powiedział po meczu strzelec pierwszej wiosennej bramki na boiskach powiatu płońskiego. - Początek należał do nas, a w drugiej połowie, mając przewagę dwóch bramek, zagraliśmy bardziej spokojnie, staraliśmy się utrzymać wynik i skontrować, i to się nam udało.

Zaraz po stracie bramki, piłkarze z Pomiechówka po raz pierwszy w tym meczu zagrozili poważnie gospodarzom. Ładny strzał z rzutu wolnego nie bez problemów obronił bramkarz - Marcin Osowski. Starania gości na nic się jednak zdały, bo w 40 minucie po efektownym dośrodkowaniu Marka Karwowskiego w środek pola karnego, piłkę przejął Rafał Wiśniewski i podwyższył wynik na 2:0.

Podczas przerwy humory dopisywały wszystkim obserwatorom meczu. Zapytany o przebieg spotkania - do niedawna czynnie grający zawodnik Orląt - Andrzej Osiński (nazywany przez kolegów Dino), powiedział: - Byliśmy lepsi w pierwszej połowie i zasłużenie prowadzimy. Gdyby szczęście nam dopisało mogło być nawet 5:0. W drugiej połowie może być różnie, ale jeśli wiatr nie przeszkodzi to spokojnie powinniśmy wygrać.

Zespół z Pomiechówka zdając sobie sprawę, że wywiezienie korzystnego wyniku oddala się, zaczął drugą połowę od coraz groźniejszych ataków. W 53 minucie po jednym z rzutów rożnych i zamieszaniu w polu karnym piłkę zmierzającą do bramki w ostatniej chwili wybił Cezary Mak (świętujący za 2 dni swoje 18 urodziny). Ta akcja na pewno była sygnałem ostrzegawczym dla gospodarzy, którzy w chwilę po niej, w 57 minucie skutecznie skontrowali. Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska piłkę przejął Marek Kornatowski, przedłużył ją do Rafała Wiśniewskiego, a ten podwyższył na 3:0.

Przyjezdni nie zniechęcili się niekorzystnym wynikiem i praktycznie do końca meczu groźnie atakowali bramkę Orląt. Ale dobrze grający tego dnia baboszewianie, swoją dominację w 85 minucie udokumentowali jeszcze jedną bramką. Jej strzelcem był Marek Kornatowski, a podającym, bohater spotkania (dwie bramki, dwie asysty) Rafał Wiśniewski.

Po meczu nie było osoby, która nie cieszyłaby się z osiągniętego wyniku. Dobre humory mieli również, kontuzjowani od kilku dni, Andrzej Michalski i Radosław Charzyński, którzy liczą, że wkrótce wrócą do gry.

Orlęta Baboszewo - Wkra Pomiechówek 4:0 (2:0)

bramki: Ławnicki (25, asysta Wiśniewski); Wiśniewski (40, asysta Karwowski i 57, asysta Kornatowski), Kornatowski (85, asysta Wiśniewski).

Orlęta: Marcin Osowski - Andrzej Masiak, Daniel Gryszpanowicz, Jacek Klimkiewicz, Mariusz Dziuda, Sławomir Ławnicki, Artur Piotrowski, Cezary Mak, Marek Karwowski (86, Szymon Barciński), Marek Kornatowski, Rafał Wiśniewski.

Tylko remis

Zespół Wieczfnianki znany jest z szybkiej gry i dobrego wyszkolenia technicznego. Jednak to baboszewianie byli w niedzielę lepsi. To, że mecz zakończył się podziałem punktów wynika tylko i wyłącznie z braku szczęścia miejscowej drużyny, bo dogodne sytuacje mnożyły się raz po raz.

Początek meczu był wyrównany, piłkarze obydwu drużyn toczyli zaciętą walkę o każdą piłkę. W 9 minucie w dogodnej sytuacji znalazł się Artur Piotrowski, ale nie udało mu się pokonać bramkarza z Wieczfni. Między 15 a 18 minutą spotkania byliśmy świadkami trzech sytuacji, które mogły zadecydować o dalszym przebiegu tego meczu. Pierwsza z nich, to brzydki faul na bramkarzu Orląt -  Marcinie Osowskim i brak kary w postaci czerwonej (lub żółtej) kartki dla piłkarza z Wieczfni. Druga sytuacja to nieuznanie prawidłowo strzelonej bramki przez Marka Charzyńskiego (według sędziego był spalony), natomiast trzecią sytuacją było niewykorzystanie rzutu karnego przez Artura Piotrowskiego (po faulu w polu karnym na Marku Charzyńskim). Te sytuacje sprawiły, że kibice zamarli i byli pełni obaw o końcowy rezultat. W kolejnych minutach napór miejscowych jednak trwał nadal, a as napadu Rafał Wiśniewski kilkakrotnie sprawdzał dyspozycję bramkarza gości. Skupieni na ciągłych atakach miejscowi zaczęli gubić się w obronie. W 32 minucie szybką akcję Wieczfnianki przed polem karnym zatrzymał faulem Jacek Klimkiewicz. Sędzia podyktował rzut wolny. Bardzo silny strzał z 25 metrów obronił wybijając piłkę na rzut rożny, bramkarz miejscowych - Marcin Osowski. Niestety, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przyjezdni objęli prowadzenie w tym meczu. - I gdzie jest ta piłkarska sprawiedliwość - powiedział jeden z kibiców.

Po stracie bramki piłkarze Orląt nie załamali się i wierzyli, że szczęście jednak dopisze im w tym spotkaniu. I faktycznie tak się stało. W 42 minucie po dośrodkowaniu Sławomira Ławnickiego z rzutu rożnego w pole karne, piłka w olbrzymim zamieszaniu, tak długo odbijała się od głów miejscowych piłkarzy (bez kontroli piłkarzy), aż wreszcie dopadł ją Artur Piotrowski i pokonał zasłoniętego bramkarza Wieczfnianki.

W przerwie meczu strzelec bramki Artur Piotrowski, powiedział: - Ten przestrzelony karny zadziałał na mnie mobilizująco, byłem zły na siebie, chciałem grać później jak najlepiej i strzeliłem wyrównującą bramkę.

Po przerwie lepiej zaczęła grać Wieczfnianka. Obrona gospodarzy miała coraz więcej pracy, a i kilkakrotnie przed utratą bramki ratował, bardzo dobrze spisujący się tego dnia, Marcin Osowski. W 90 minucie zwycięstwo mógł zapewnić gospodarzom Marek Kornatowski, ale jego uderzenie wybronił bramkarz Wieczfni. Choć wielu kibiców mówiło, że przed meczem „wzięłoby remis w ciemno”, po ostatnim gwizdku sędziego pozostał pewien niedosyt, bo zwycięstwo było blisko.

Orlęta Baboszewo - Wieczfnianka Wieczfnia 1:1 (1:1)

bramka: Piotrowski (42, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przez Ławnickiego).

Orlęta: Marcin Osowski - Daniel Gryszpanowicz, Tomasz Rutkowski, Jacek Klimkiewicz, Mariusz Dziuda, Sławomir Ławnicki, Artur Piotrowski, Cezary Mak, Marek Karwowski (37, Marek Kornatowski), Marek Charzyński, Rafał Wiśniewski.

foto: archiwum (zdjęcia z meczów z Wkrą Pomiechówek i Wieczfnianką)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do