Reklama

RetroPiłka - październik 2003 - Tęcza 34 Płońsk

Tęcza 34 Płońsk w sezonie 2003-2004 grała w Mazowieckiej Lidze Seniorów, a po wrześniowych meczach zajmowała jedenaste miejsce.

W październiku było jedno zwycięstwo, jeden remis i dwie porażki, a przed kończącymi rundę jesienną listopadowymi meczami Tęcza znajdowała się na dwunastym miejscu.

Październikowe spotkania:

U siebie nie potrafią

Znowu były sytuacje, znowu była walka i znowu nie było zwycięstwa. Tęcza nie zdołała strzelić ani jednej bramki gościom z Sokołowa, ale też żadnej nie straciła, co oznacza pierwszy punkt zdobyty w rundzie jesiennej na własnym boisku.

Tęcza w meczach u siebie strzeliła tylko dwie bramki i nie wygrała w rundzie jesiennej żadnego spotkania.

W sobotnim meczu z Podlasiem strzelecka niemoc płońszczan nie została przerwana. Na szczęście goście nie zaprezentowali się dobrze, i wydaje się, że przyjechali do Płońska jedynie po remis.

Praktycznie w czasie całego spotkania stworzyli jedynie dwie dobre okazje do strzelenia bramki, ale udanie interweniował Marcin Cichowicz.

A Tęcza, która z konieczności (brak Radosława Cytlocha) zagrała w bardziej ofensywnym ustawieniu mogła strzelić kilka bramek.

Już nużącym jest pisanie, że płońszczanie mieli kilkanaście idealnych sytuacji podbramkowych, ale ponownie tak było. Ponownie niestety zawiodła skuteczność. Już w 1 minucie meczu sytuację sam na sam zmarnował Artur Bieniek, który miał jeszcze dwie dobre okazje, by zapewnić zwycięstwo Tęczy. W podobnych sytuacjach znalazł się kilkakrotnie Wojciech Bluszcz - także był jednak nieskuteczny.

- Brakuje koncentracji i szybkich decyzji w polu karnym - mówi trener Tęczy Krzysztof Szymański. - Chłopaki walczą, starają się, wypracowują wiele sytuacji, a w decydującym momencie zawodzi psychika. Potrzeba spokoju wokół drużyny, bo presja nie pomaga strzelać bramek. Ten zespół będzie wygrywał, bo zawodnicy dobrze prezentują się w grze. Nie możemy się zanadto denerwować, tylko konsekwentnie realizować nasze plany i zamierzenia. Jak jest dobra gra i spokój, będzie też skuteczność.

W 87 minucie doszło do nieprzyjemnego zdarzenia. Tęcza miała wykonywać rzut wolny pośredni, kiedy to w czasie szarpaniny przeciwnik uderzył w twarz Wojciecha Bluszcza. Sędzia piłkarza gości ukarał czerwoną kartką, a żółtą Bluszcza. Kiedy ironicznie, oklaskami, skomentował tę ostatnią decyzję sędziego pomocnik Tęczy, arbiter ponownie wyjął żółtą kartkę. W konsekwencji czerwona i obie drużyny kończyły spotkanie w dziesiątkę.

Płońscy kibice z dezaprobatą ocenili pracę arbitrów, bo w 70 minucie nie uznali oni bramki strzelonej przez Bartosza Kaczora - uznając, że napastnik Tęczy był na pozycji spalonej.

Tęcza 34 Płońsk - Podlasie Sokołów 0:0

Tęcza: Marcin Cichowicz - Marek Kowalski (85, Damian Wierzchowski), Michał Bogucki, Piotr Milewski, Krzysztof Banasik, Wojciech Bluszcz, Emil Bogucki (75, Piotr Matczak), Łukasz Barankiewicz, Emil Kuciński, Bartosz Kaczor, Artur Bieniek.

czerwona kartka: Bluszcz (87)

Nareszcie zwycięstwo

Tylko czterech podstawowych zawodników Tęczy zagrało w sobotę w Drobinie. Mimo to, zdziesiątkowani płońszczanie pokonali Skrę.

Po porażce w Ciółkowie i bezbramkowym remisie z Podlasiem kibice Tęczy czekali na zwycięstwo. Mimo że sobotni przeciwnik - Skra Drobin - nie był trudny, sytuacja przed tym meczem nie było optymistyczna. Kadra Tęczy była zdziesiątkowana. Do wcześniej już kontuzjowanych: Marcina Boguckiego i Radosława Tworka dołączył Sławomir Daniszewski. Artur Żelasko poszedł do wojska, a za kartki musieli pauzować Radosław Cytloch i Wojciech Bluszcz. W Drobinie musieli zagrać mniej doświadczeni zawodnicy.

To było widać w pierwszych kilkunastu minutach meczu. Płońszczanie, chyba właśnie z braku doświadczenia, grali za nerwowo. Gospodarze mieli w tym okresie dobre sytuacje do zdobycia goli, ale na szczęście nie zdołali ich wykorzystać. Potem było coraz lepiej, a piłkarze Tęczy też kilka razy zagrozili bramce Skry.

Druga połowa ponownie zaczęła się od trochę chaotycznej gry Tęczy, ale ponownie do gości uśmiechnęło się szczęście - gola nie stracili. Płońszczanie - chyba zdając sobie sprawę, że nie można liczyć wyłącznie na szczęście - wreszcie zaczęli grać dużo lepiej. Końcówka meczu pokazała, że Tęcza była lepszym zespołem od Skry. Bartosz Kaczor uderzał z przewrotki, a kilka dynamicznych akcji lewym skrzydłem przeprowadził Emil Kuciński - raz w sytuacji sam na sam minimalnie chybił strzelając tuż na spojeniem słupka z poprzeczką. I przede wszystkim Tęcza przeprowadziła filmową akcję w 76 minucie gry. Emil Bogucki podał prostopadle na prawe skrzydło do Damiana Wierzchowskiego, ten z pierwszej piłki dośrodkował w pole karne, a tam z kilku metrów do bramki trafił Artur Bieniek.

- Jestem zadowolony z wyniku tego meczu - mówi trener Tęczy, Krzysztof Szymański. - Mimo że nie mogliśmy zagrać w najlepszym składzie, chłopaki pokazali olbrzymie zaangażowanie. Cieszę się, że drużyna się przełamała.

Skra Drobin - Tęcza 34 Płońsk 0:1 (0:0)

bramka: Bieniek 76 (asysta, Wierzchowski).

Tęcza: Marcin Cichowicz - Marcin Rosiak, Michał Bogucki, Piotr Milewski, Damian Wierzchowski (87, Kamil Konachowicz), Krzysztof, Banasik, Łukasz Barankiewicz, Emil Kuciński, Emil Bogucki, Bartosz Kaczor, Artur Bieniek (85, Piotr Stańczak).

Ależ były emocje

Nie było zwycięstwa, ale były olbrzymie emocje na stadionie w Płońsku. Była radość po zdobyciu prowadzenia, a potem po bramce wyrównującej na 2:2. Był smutek po ostatnim gwizdku. Była też czerwona kartka dla zawodnika gości i wiele podbramkowych sytuacji obu drużyn.

Do Płońska przyjechał lider i szykował się dobry mecz. Piłkarze Tęczy zapowiadali, że Żbikowi nie będzie łatwo wywieźć z Płońska trzy punkty. I rzeczywiście nie było.

A zaczęło się od walki w środku pola. Dość szybko, bo w 5 minucie sygnał do ofensywnej gry dała Tęcza przeprowadzając dwie ładne akcje. Po tej drugiej pierwszy strzał na bramkę oddał Artur Bieniek. Po chwili strzałem z dystansu odpowiedział jeden z trzech płońszczan w barwach Żbika, Jarosław Unierzyski. W 8 minucie groźnie kontratakował Żbik. Ich akcje zatrzymał Marcin Rosiak i szybko zagrał do Emila Kucińskiego. Ten przedłużył do szarżującego lewą stroną Artura Bieńka. Ostre i dokładne dośrodkowanie i Wojciech Bluszcz strzałem głową nie daje szans bramkarzowi gości. Piękna akcja, radość piłkarzy Tęczy, oklaski kibiców i wyraźnie zaskoczeni goście. I to był chyba jedyny moment w meczu, w którym nasielszczanie byli niepewni końcowego rezultatu. Nie trwało to jednak długo, bo kiepsko w tym meczu spisywała się płońska obrona. Niezbyt ściśle kryła napastników gości, co pozwalało Żbikowi organizować ofensywne akcje. W 12 minucie po raz pierwszy z ostrą reprymendą zerwał się z ławki trener Krzysztof Szymański. I miał rację, bo w 15 minucie brak agresywności w środku pola i krycia w obronie spowodował utratę bramki. Już po chwili ponowne prowadzenie Tęczy mógł zapewnić Bartosz Kaczor, ale nie trafił czysto lewą nogą. W  31 minucie, przy biernej postawie całej obrony Tęczy, indywidualną akcję przeprowadził kolejny płońszczanin w barwach Żbika, Hubert Lewandowski. Swą piękną akcję zakończył skutecznym strzałem z szesnastu metrów. 2:1 dla gości.

Na początku drugiej połowy walka toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Prawdziwe emocje rozpoczęły się w 54 minucie, kiedy to za faul bez piłki na Bartoszu Kaczorze, sędzia usunął z boiska jednego z zawodników gości. Trener Szymański zaryzykował wtedy, zdecydowanie wzmacniając ofensywę Tęczy. Najpierw wpuścił na boisko Sławomira Daniszewskiego, a później jeszcze jednego napastnika Piotra Stańczaka. Tęcza zaczęła grać trójką obrońców i z determinacją dążyła do wyrównania. I płońszczanom się to udało w 75 minucie. Piotr Milewski idealnie dośrodkował z prawej strony boiska, a w polu karnym piłkę na pierś przyjął Artur Bieniek, skutecznie uderzając z lewej nogi. I kiedy wydawało się, że Tęcza ma szansę nawet na zwycięstwo, powtórzyła się sytuacja z początku meczu. Płońszczanie grali za mało agresywnie i słabo kryli, a doświadczony zespół gości wyprowadzał groźne kontry, z których mógł zdobyć nawet kilka goli. Ale o dziwo decydującą bramkę gospodarze stracili na własne życzenie. Na środku boiska to Tęcza rzucała piłkę z autu. Straciła ją i po akcji, w czasie której wielokrotnie płońszczanie mogli piłkę odzyskać bądź wybić, Żbik strzelił na 3:2. Tęczę pogrążył trzeci z grających w Nasielsku płońszczan, Dariusz Kulpa.

- Mamy lidera, w Nasielsku mamy lidera - zaśpiewali na środku boiska po końcowym gwizdku sędziego piłkarze Żbika.

- Potwierdziliśmy nasze aspiracje i umiejętności - mówi Dariusz Kulpa. - Chcemy być liderem po rundzie jesiennej.

Sukcesy trzech płońszczan w Żbiku, to chyba jedyna pociecha po tym spotkaniu.

Tęcza 34 Płońsk - Żbik Nasielsk 2:3 (1:2)

bramki: Bluszcz 8 (asysta Bieniek), Bieniek 75 (asysta Milewski).

Tęcza: Marcin Cichowicz - Marcin Rosiak (60, Piotr Stańczak), Piotr Milewski, Radosław Cytloch, Michał Bogucki, Krzysztof Banasik, Wojciech Bluszcz, Emil Bogucki (46, Damian Wierzchowski), Emil Kuciński, Artur Bieniek, Bartosz Kaczor (55, Sławomir Daniszewski).

Niefrasobliwość

Tęcza jechała do Kuczborka jako zespół, który umie sobie radzić w meczach wyjazdowych. Ale tym razem sobie nie poradziła.

Tydzień temu w meczu z liderującym Żbikiem Nasielsk, Tęcza na 2:2 wyrównała na 15 minut przed końcem meczu. Przegrała jednak 2:3.

W Kuczborku ten nieszczęśliwy scenariusz się powtórzył.

Jest tylko drobna różnica: Żbik był od Tęczy trochę lepszą drużyną, a Boruta wprost przeciwnie.

Niestety płońszczanie nie po raz pierwszy w tej rundzie przegrywają mecz będąc zdecydowanie lepszym zespołem.

Do tej pory powód był jeden - nieskuteczność. W sobotnim spotkaniu doszła do niej nieudolność w grze obronnej.

Tęcza dawno tak łatwo nie traciła bramek.

- Nie wiem co się stało - mówi trener Krzysztof Szymański. - Nie możemy przegrywać meczu, w którym przeciwnicy trzy razy strzelają na naszą bramkę i padają trzy bramki.

Tęcza już w pierwszej połowie powinna prowadzić różnicą kilku bramek. Płońscy piłkarze wyraźnie dominowali na boisku, wypracowywali sytuacje podbramkowe, ale nie potrafili strzelić choćby jednego gola.

Na domiar złego na początku drugiej części gry dwa razy zaspali obrońcy i z meczu, w którym kwestią czasu wydawało się strzelenie zwycięskiej bramki zrobiła się dramatyczna pogoń choćby za jednym punktem.

I ten punkt Tęcza miała w zasięgu ręki, bo w 75 minucie gry było już 2:2. Najpierw w środku pola piłkę przechwycił Radosław Cytloch i pięknym strzałem z około 25 metrów pokonał bramkarza gospodarzy. Potem w walce z obrońcami piłkę wywalczył Piotr Stańczak i dośrodkował w pole karne, a drugą bramkę tzw. półprzewrotką zdobył Bartosz Kaczor.

Ale na niewiele to się zdało, bo na siedem minut przed końcem meczu, kolejna niefrasobliwość w obronie kończy się trzecią bramką gospodarzy i marzenia o czwartym wyjazdowym zwycięstwie trzeba odłożyć na przyszłość.

- Pech nas nie opuszcza - mówi trener Szymański. - Nie rozumiem, jak można przegrać mecz, w którym ma się tak wielką przewagę, tyle okazji i jest się po prostu lepszym. Zagraliśmy bardzo niefrasobliwie w obronie i to się zemściło.

Boruta Kuczbork - Tęcza 34 Płońsk 3:2 (0:0)

bramki: Cytloch 68 (akcja indywidualna), Kaczor 75 (asysta Stańczak).

Tęcza: Marcin Cichowicz - Łukasz Barankiewicz, Piotr Milewski, Radosław Cytloch, Michał Bogucki, Damian Wierzchowski (46, Piotr Stańczak), Wojciech Bluszcz, Emil Bogucki (70, Marcin Rosiak), Emil Kuciński, Bartosz Kaczor, Artur Bieniek (50, Sławomir Daniszewski).

foto: archiwum (zdjęcia z meczów z Podlasiem Sokołów Podlaski, Skrą Drobin, Żbikiem Nasielsk i Borutą Kuczbork)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do