Reklama

RetroPiłka - sierpień 2005 - Błękitni Raciąż

W sezonie 2005-2006 Błękitni Raciąż - po awansie z okręgówki - grali w Mazowieckiej Lidze Seniorów.

Z jednej strony wygrana w wyjazdowym meczu derbowym z płońską Tęczą, z drugiej trzy porażki. Pierwszy miesiąc beniaminek MLS nie grał źle, ale zdobyczy punktowej wiele nie było.

Sierpniowe spotkania:

13.08.: Błękitni Gąbin - Błękitni Raciąż 2:1 (2:1)

bramka: Cichosz (26, asysta Przebierała).

Błękitni: Krzysztof Goszczyński - Krzysztof Poczmański, Kamil Baranowski, Jarosław Żebrowski, Rafał Brzeziński (78, Robert Dureński), Piotr Cichosz, Sławomir Jóźwiak, Dariusz Przebierała (78, Łukasz Gosik), Łukasz Marciniak (65, Paweł Kalman), Daniel Banaszewski, Robert Żochowski (60, Hubert Lewandowski).

Nie udał się V-ligowy debiut zawodnikom Błękitnych Raciąż. Ich imiennicy z Gąbina okazali się o jedną bramkę skuteczniejsi i pokonali raciążan 2:1.

Nie tak miał się rozpocząć sezon Błękitnych Raciąż w V lidze. Porażka 1:2 z drużyną, która podobnie jak raciążanie awansowała do MLS-u po meczach barażowych jest o tyle przykra, że z przebiegu gry Błękitni na pewno na nią nie zasłużyli. Zabrakło przede wszystkim zdecydowania pod bramką gospodarzy i skuteczności, bo okazji do strzelenia bramek raciążanom nie brakowało. Już pierwszy kwadrans zarysował lekką przewagę przyjezdnych, którzy zdecydowanie atakowali piłkarzy Błękitnych Gąbin. Gospodarze oddali jedynie jeden strzał w 10 minucie, natomiast raciążanie odpowiedzieli strzałami Piotra Cichosza, Rafała Brzezińskiego i Jarosława Żebrowskiego, a także dwoma rzutami rożnymi. Już trzeci rzut rożny powinien przynieść gola gościom, kiedy po dośrodkowaniu Dariusza Przebierały w pole karne, piłkę przejął Jarosław Żebrowski, zgrał do Daniela Banaszewskiego, a ten przeniósł ją nad poprzeczką bramki miejscowych. W 21 minucie piłkarze z Gąbina mogli objąć prowadzenie, kiedy napastnik w sytuacji sam na sam z bramkarzem Goszczyńskim posłał piłkę minimalnie obok lewego słupka bramki Błękitnych. W 26 minucie padła pierwsza bramka tego meczu, a na listę strzelców wpisał się pozyskany z Kasztelana Sierpc - Piotr Cichosz, który po akcji środkiem boiska Daniela Banaszewskiego i doskonałym dośrodkowaniu z prawej strony Dariusza Przebierały umieścił piłkę głową w bramce gospodarzy. Gol ten pozwolił jeszcze bardziej zmotywować raciążan, którzy coraz śmielej i pewniej radzili sobie na boisku rywala, aż do pechowej 33 minuty meczu, kiedy gospodarze sprytnie, nie czekając na gwizdek sędziego, wykonali rzut wolny z 25 metrów i posłali piłkę do bramki, czym zaskoczyli ustawiających mur piłkarzy i bramkarza Błękitnych. Sytuacja ta wybiła z rytmu meczowego raciążan, co spowodowało, że do końca pierwszej połowy to gąbinianie przejęli inicjatywę w meczu i w pełni wykorzystali zdenerwowanie piłkarzy z Raciąża, bo w 41 minucie po akcji środkiem boiska i niezbyt silnym strzale w kierunku bramki Błękitnych piłka odbiła się od nogi Krzysztofa Poczmańskiego, czym zmyliła Krzysztofa Goszczyńskiego i wpadła do bramki.

Po przerwie raciążanie ruszyli do odrabiania strat, ale słaba skuteczność i brak pomysłu na rozegranie piłki przed polem karnym nie wróżyły niczego dobrego w kolejnych akcjach. Widząc pewną niefrasobliwość w poczynaniach swoich podopiecznych trener Krzysztof Szymański dokonał zmian w zespole i ustawił zespół bardziej ofensywnie. Zmiana taktyczna spowodowała, że raciążanie chwilami zamykali zawodników gospodarzy na ich połowie, ale ci skutecznie odpierali ataki. Do końca spotkania to raciążanie dominowali na boisku, gospodarze natomiast, cofnęli się na swoją połowę, decydując się na obronę korzystnego wyniku, co w pełni im się udało, bo Błękitni grali chaotycznie i zaprezentowali brak skuteczności (przynajmniej trzykrotnie powinni umieścić piłkę w siatce).

Po meczu piłkarze podziękowali licznie przybyłym (około 80 osób) na mecz do Gąbina kibicom z Raciąża, a ci pożegnali schodzących do szatni piłkarzy oklaskami i słowami mobilizującymi ich przed kolejnymi spotkaniami.

- Niewykorzystane sytuacje i niepotrzebne błędy spowodowały, że przegraliśmy ten mecz - mówił trener Krzysztof Szymański. - Przeciwnik zagrał skutecznie, ambitnie i wygrał, a my zapłaciliśmy frycowe.

20.08.: Huragan Wołomin - Błękitni Raciąż 5:2 (2:1)

bramki: Jóźwiak (18, asysta Brzeziński); Jóźwiak (66, karny po faulu na Żochowskim).

Błękitni: Krzysztof Goszczyński - Kamil Baranowski (67, Łukasz Marciniak), Krzysztof Poczmański, Kamil Wróblewski (67, Paweł Kopczyński), Jarosław Żebrowski (37, Jarosław Dębkowski), Rafał Brzeziński, Piotr Cichosz, Sławomir Jóźwiak, Dariusz Przebierała (46, Robert Żochowski),  Daniel Banaszewski, Hubert Lewandowski.

Drugi mecz wyjazdowy i druga porażka piłkarzy Błękitnych Raciąż. Ponownie też  raciążanie musieli uznać wyższość beniaminka MLS - tym razem Huraganu Wołomin.

Początek zmagań piłkarzy Błękitnych Raciąż w Mazowieckiej Lidze Seniorów nie jest zbyt udany. Dwa mecze - zero punktów. I raczej marnym usprawiedliwieniem jest fakt, że Błękitni oba mecze grali na wyjeździe. Dużym problemem jest gra obrońców, którzy narzekają na zmianę ustawienia i tzw. grę w linii - defensorzy nie mogą poradzić sobie z szybkimi napastnikami rywali. Tak było w meczu z Wołominem, w którym gospodarze wykorzystali błędy defensywy i w bardzo łatwy sposób strzelali bramki. Choć pierwsze 45 minut tego spotkania wcale nie wskazywało, że gospodarze odniosą aż tak wysokie zwycięstwo. Raciążanie odważnie ruszyli do przodu, agresywnie przeszkadzali w konstruowaniu akcji piłkarzom Huraganu i toczyli wyrównany pojedynek, chwilami wręcz uzyskując optyczną przewagę. Co prawda pierwszą bramkę Błękitni stracili już w 16 minucie (po ewidentnym błędzie obrony), ale odpowiedź 2 minuty później Sławomira Jóźwiaka (strzał z 20 metrów) dawała nadzieję, że raciążanie wcale nie muszą tego meczu przegrać. Być może nie przegraliby, gdyby nie kolejne trafienie gospodarzy w 20 minucie meczu po książkowej akcji (dośrodkowanie z lewej strony w pole karne na głowę wysokiego napastnika, bierność obrony i 1:2). Łatwość w zdobywaniu bramek przez piłkarzy Huraganu zaczęła drażnić nie tylko grających piłkarzy, ale i część nielicznie przybyłych raciążan. Mimo utraty bramki w kolejnych minutach obserwowaliśmy dobrą grę raciążan, którzy stworzyli kilka bramkowych sytuacji, a najbliżej zmiany rezultatu był w 34 i 37 minucie Daniel Banaszewski, który w sytuacjach sam na sam z bramkarzem Huraganu nie zdołał jednak strzelić gola. Druga połowa meczu to już popis Huraganu. Rośli i szybcy napastnicy raz po raz nękali obrońców i bramkarza Błękitnych, a w 57 minucie podwyższyli rezultat na 3:1. Raciążanie po raz pierwszy w drugiej połowie, i to skutecznie, zagrozili bramce w 66 minucie, kiedy po akcji Piotra Cichosza z Robertem Żochowskim, ten drugi został sfaulowany w polu karnym, a jedenastkę pewnie wykorzystał Sławomir Jóźwiak. Bramka i interwencja bramkarza Krzysztofa Goszczyńskiego (zwycięski pojedynek sam na sam z napastnikiem Huraganu w 68 minucie) dodały wiary raciążanom, którzy dwukrotnie zagrozili jeszcze bramce gospodarzy (Łukasz Marciniak z Robertem Żochowskim w 69 minucie i po rzucie rożnym strzał Krzysztofa Poczmańskiego w 71 minucie). Szybko jednak zapał Błękitnych został ostudzony, gdy po szybkim wypadzie skrzydłami gospodarze w 75 minucie strzelili czwartą bramkę. Ostatni kwadrans to jednostronny mecz, a piłkarze Huraganu łatwo ogrywali załamanych Błękitnych, dobijając ich piątą bramką w 93 minucie spotkania.

28.08.: Tęcza 34 Płońsk - Błękitni Raciąż 0:1 (0:1)

bramka: Kalman (88, asysta Lewandowski).

Tęcza: Piotr Klękowicz - Piotr Górnicki, Sławomir Daniszewski, Tomasz Michalak, Michał Michalski, Piotr Stańczak, Hubert Miąsek, Tomasz Kędzierski (75, Michał Spych), Emil Kuciński, Michał Dziepak (51, Marcin Milewski), Bartosz Kaczor (68, Radosław Kozarzewski).

Błękitni: Krzysztof Goszczyński - Rafał Brzeziński, Kamil Wróblewski (85, Paweł Kopczyński), Krzysztof Poczmański, Jarosław Żebrowski, Daniel Banaszewski, Piotr Cichosz, Sławomir Jóźwiak, Dariusz Przebierała (65, Łukasz Marciniak), Robert Żochowski (78, Paweł Kalman), Hubert Lewandowski (90, Kamil Baranowski).

Niedzielny, derbowy mecz był typowym spotkaniem walki. Jedyny gol padł w ostatnich minutach, a bohaterem został junior, Paweł Kalman, który zapewnił trzy punkty Błękitnym.

Tego spotkania żaden kibic, i jednej i drugiej drużyny, nie mógł przegapić. Jak każde derby, nie było ono zwykłym meczem, ale wręcz bitwą o punkty, prestiż i pokazanie tego kto w powiecie płońskim jest lepszy. Na tym niesamowicie ciekawie i interesująco zapowiadającym się spotkaniu, nie mogło zabraknąć kibiców obu zespołów, którzy nie zawiedli i stawili się bardzo licznie - kibicując przez cały mecz w sposób kulturalny i pokojowy.

Od pierwszych minut spotkania, i jedna, i druga drużyna rozpoczęła bardzo uważnie i zachowawczo, bo wiadomo, że w takim meczu utrata choćby jednej bramki mogłaby zakończyć się porażką. Oba zespoły bardziej starały się o zabezpieczenie tyłów, co sprawiało, że mecz nie był porywający.

Pierwsi groźny strzał na bramkę oddali płońszczanie kiedy to z rzutu wolnego niewiele pomylił się Emil Kuciński. Po chwili jednak odpowiedzieli także goście, mocnym i także minimalnie niecelnym uderzeniem Daniela Banaszewskiego. W całej pierwszej połowie, oba zespoły miały problemy z wypracowaniem sytuacji podbramkowych. Z gry płońszczan na połowie Błękitnych niewiele wynikało, bo nie dość, że grali oni tylko jednym napastnikiem (Bartosz Kaczor), to bicie długich, wysokich piłek, przy wysokim wzroście Wróblewskiego czy Poczmańskiego, wyglądało jak walenie głową w mur. Błękitni też mieli kłopoty w konstruowaniu składnych akcji ofensywnych, ale przynamniej kilka razy starali się zagrozić bramce Tęczy. Groźnie strzelali trzykrotnie: dwa razy obok bramki (Przebierała i Jóźwiak), a raz - po mocnym uderzeniu Żochowskiego - z najwyższym trudem piłkę obronił Piotr Klękowicz. Pierwsza połowa swym poziomem raczej zawiodła. Oprócz walki i determinacji nie przysporzyła kibicom większych emocji.

Te pojawiły się dopiero w końcowej fazie meczu, bo na początku drugiej części gry wydarzenia na boisku były niemal kopią pierwszych 45 minut. Sygnał do walki o trzy punkty dali goście, na dwadzieścia minut przed końcowym gwizdkiem sędziego. Zbiegło to się z zejściem z boiska, niezwykle walecznego Bartosza Kaczora (lekka kontuzja kostki). Tęcza zmieniła trochę ustawienie, a raciążanie coraz wyraźniej zaczęli uzyskiwać przewagę w środku pola. Błękitni poczuli szansę na zgarnięcie całej puli. I przyszła 72 minuta, w której zepchnęli Tęczę do rozpaczliwej obrony. Stratom bramek zapobiegł jednak Piotr Klękowicz, który najpierw zwycięsko wyszedł z pojedynku sam na sam z Banaszewskim, a dosłownie chwilę potem wybronił uderzenie głową Huberta Lewandowskiego. I kiedy wydawało się, że to Błękitni będą już do końca stroną przeważającą, obudziła się Tęcza. W 78 minucie, płońszczanie mogli się cieszyć po indywidualnej akcji Piotra Stańczaka, ale efektowny rajd i strzał „Stania”, końcami palców nad poprzeczkę sparował Krzysztof Goszczyński. Chwilę później Tęcza mogła ponownie pokusić się o zwycięską bramkę, ale po ładnym uderzeniu z rzutu wolnego Emila Kucińskiego, piłka minimalnie minęła bramkę gości.

I kiedy wydawało się, że ten mecz walki zakończy się podziałem punktów, jeszcze raz spróbowali zaatakować raciążanie. Z pozoru niegroźną akcję rozpoczął z lewej strony Piotr Cichosz, ale na wysokości pola karnego piłka dotarła do Huberta Lewandowskiego, a ten ładnie zagrał na wolne pole do wbiegającego z prawej strony na przedpole bramki Klękowicza, Pawła Kalmana. Prawoskrzydłowy raciążan raczej mocno dośrodkował (niż strzelał) wzdłuż bramki, a piłka po rękach bramkarza Tęczy nie wyszła w pole, ale wpadła do siatki.

- W przekroju całego meczu na pewno więcej sytuacji mieli zawodnicy z Raciąża, jednak mógł być remis. Cóż, o wyniku zdecydowała głupio stracona bramka - powiedział po meczu trener Tęczy, Zbigniew Pawłowski. - My zagraliśmy bardzo pasywnie, za mało wypracowaliśmy sobie dogodnych okazji podbramkowych. Sytuacja teraz jest bardzo trudna, nie mamy dobrych zawodników w środku pola, jakimi wśród rywali byli Piotr Cichosz i Sławomir Jóźwiak. Nasza gra jest szarpana i wygląda na dzień dzisiejszy tragicznie.

Bardziej zadowolony po meczu był trener Błękitnych.

- Niewątpliwie był to dla nas ciężki mecz, skończyło się to wszystko dla nas szczęśliwie i cieszymy się bardzo z pierwszych punktów w lidze - mówił Krzysztof Szymański. - Graliśmy do końca z sercem i zaangażowaniem. Ja tylko mogę podziękować chłopakom za grę i kibicom za doping.

31.08.: Błękitni Raciąż - NTP Wyszków 1:2 (1:0)

bramka: Żochowski (21, asysta Lewandowski).

Błękitni: Krzysztof Goszczyński - Jarosław Żebrowski, Krzysztof Poczmański, Kamil Wróblewski (78, Paweł Kopczyński), Rafał Brzeziński, Dariusz Przebierała (73, Łukasz Marciniak), Sławomir Jóźwiak, Piotr Cichosz, Daniel Banaszewski,  Hubert Lewandowski, Robert Żochowski (65, Paweł Kalman).

W środę, na zaległy mecz z II kolejki spotkań, przyjechała do Raciąża drużyna NTP Wyszków. I goście skutecznie zepsuli inaugurację piątoligowych zmagań Błękitnych na własnym stadionie. Ale stało się to dopiero w końcówce, bo wcześniej niewiele wskazywało, by wyszkowianie mogli wyjechać z Raciąża z jakąkolwiek zdobyczą punktową.

Błękitni, pokrzepieni pierwszym ligowym zwycięstwem (1:0 z Tęczą Płońsk), zagrali najlepsze 45 minut w obecnych rozgrywkach. Grali szybko, pomysłowo, wyprzedzali rywali, stwarzali sobie dogodne sytuacje do strzelania bramek, a ich gra mogła się podobać. Zanotowaliśmy aż 11 dobrych okazji do zdobycia goli - ale raciążanie bramkarza gości zdołali pokonać tylko raz. W 21 minucie - po akcji Huberta Lewandowskiego - bramkę zdobył Robert Żochowski. Goście w pierwszej połowie odpowiedzieli praktycznie tylko dwiema akcjami ofensywnymi. Błękitni powinni rozstrzygnąć losy tego spotkania w pierwszych 45 minutach, ale nie potrafili.

Zemściło się to w końcówce meczu, w której bardziej doświadczeni goście pokazali jak wygrywać teoretycznie przegrane mecze. W 74 minucie wyrównali, zdobywając tzw. bramkę z niczego, kiedy piłka wpadła do siatki Błękitnych, przy gapiostwie obrońców i bramkarza. Szczęście do gości uśmiechnęło się również w doliczonym czasie gry, a po ostatnim gwizdku na stadionie zapanowała cisza. - Jak my to mogliśmy przegrać? - powtarzali zawodnicy, nie mogąc zrozumieć co się stało.

foto: archiwum (zdjęcia z meczów z Błękitnymi Gąbin i Tęczą Płońsk)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do