
Tęcza 34 Płońsk w sezonie 2004-2005 grała w Mazowieckiej Lidze Seniorów.
W czterech pierwszych meczach nowego sezonu Tęcza dwukrotnie wygrała i zanotowała dwie porażki - płońszczanie po sierpniowych spotkaniach usadowili się dokładnie w środku ligowej tabeli, na ósmym miejscu.
Sierpniowe spotkania:
14.08: Pogoń Grodzisk Mazowiecki - Tęcza 34 Płońsk 4:0 (2:0)
Tęcza: Marcin Cichowicz - Piotr Górnicki (82, Łukasz Barankiewicz), Piotr Milewski, Mariusz Kiępczyński, Marek Kowalski, Damian Wierzchowski, Jacek Borkowski (67, Artur Bieniek), Bartosz Kaczor, Emil Kuciński (89, Marcin Rosiak), Sławomir Daniszewski, Łukasz Wierzchowski (46, Wojciech Bluszcz).
Ależ mocna Pogoń
Przed sezonem głośno dało się słyszeć głosy, że grodziska Pogoń szykuje się do zdobycia pierwszego miejsca i awansu do IV ligi. W sobotę zespół ten swoje aspiracje potwierdził na boisku. Tęcza, choć nie zagrała wcale źle, nie miała szans na boisku bardzo mocnej Pogoni.
Inauguracja rozgrywek MLS nie wypadła zbyt pomyślnie dla Tęczy, która trzeba powiedzieć otwarcie, mocno zawiodła swoich kibiców, wyraźnie przegrywając z ekipą z Grodziska Mazowieckiego.
Tuż przed sobotnim spotkaniem miejscowy spiker otwarcie postawił sprawę - wygłaszając, że Pogoń gra w tym sezonie o awans do IV ligi. Tęcza natomiast rozpoczęła to spotkanie w mocno okrojonym składzie. Na ławce rezerwowych znaleźli się powracający do zdrowia Łukasz Barankiewicz i Artur Bieniek oraz Wojciech Bluszcz (w ostatnich treningach przeszkodziły mu obowiązki studenckie). Przypomnijmy, że kontuzje nie pozwalają na grę: Piotrowi Stańczakowi, Radosławowi Tworkowi i Piotrowi Matczakowi.
Wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego obie jedenastki rozpoczęły ten mecz spokojnie i zachowawczo z lekkim wskazaniem na gospodarzy, którzy z minuty na minutę grali coraz lepiej, szybciej, efektowniej. Już w 5 minucie Pogoń zdobyła swoją pierwszą bramkę w tym spotkaniu, ale arbiter główny uznał, że jeden z zawodników był na spalonym i w konsekwencji bramka ta nie została uznana. Dla Tęczy był to na pewno przedsmak tego co będzie się działo w dalszych fragmentach tej połowy, bo zespół gospodarzy poczynał sobie coraz śmielej. Defensywa Tęczy zepchnięta na własne pole karne, pod wpływem ataków Pogoni, zaczęła popełniać coraz więcej błędów, z czego rodziły się bardzo groźne sytuacje strzeleckie. W 9 minucie zawodnik gospodarzy wyszedł na czystą pozycję, położył Marcina Cichowicza, który leżąc obronił strzał grodziszczanina, a jeszcze jedna dobitka została tym razem wybroniona przez znajdującego się na linii bramkowej, Piotra Milewskiego. Bramka dla gospodarzy wisiała w powietrzu. I w 12 minucie zawodnik gospodarzy wpadł w pole karne Tęczy i wspaniałym uderzeniem w samo okienko bramki nie dał szans Cichowiczowi. Kilka chwil później miała miejsce kolejna składna akcja gospodarzy, lecz tym razem „Cichy” wzorowo zachował się w bramce i gola nie było. Płońszczanie w tej części gry nie stworzyli sobie ani jednej sytuacji, aby poważnie zagrozić bramkarzowi Pogoni, który z łatwością wyłapywał dośrodkowania Emila Kucińskiego i Damiana Wierzchowskiego. A w 37 minucie napastnicy z Grodziska zaprezentowali typową szkolną akcję zakończoną skutecznym strzałem do pustej bramki. Pierwsza część gry skończyła się wynikiem 2:0.
Druga połowa rozpoczęła się prawie identycznie jak pierwsza tyle, że stroną dominującą była ekipa Tęczy. Płońszczanie grali z zębem, z zaangażowaniem, a Pogoń momentami nie mogła wyjść poza linię środkową boiska. Już w 50 minucie piekielnie mocny strzał Emila Kucińskiego o centymetry minął słupek bramki gospodarzy. 5 minut później długi przerzut Piotra Górnickiego przejął w polu karnym Wojciech Bluszcz, ale jego uderzenie z woleja nie znalazło drogi do bramki Pogoni. Wszystko wskazywało na to, że w miarę upływu czasu Tęcza zdobędzie bramkę kontaktową i mecz stanie się jeszcze bardziej emocjonujący. Płońszczanie, atakując już gospodarzy na ich połowie, momentami zapominali o defensywie, ale na szczęście niebezpieczne strzały zawodników Pogoni, efektownie i skutecznie bronił dobrze spisujący się w tym meczu Marcin Cichowicz. W 76 minucie spotkania Tęcza zmarnowała chyba najlepszą sytuację do tego, aby nawiązać jeszcze kontakt z gospodarzami. Długie podanie od Piotra Milewskiego otrzymał Wojciech Bluszcz, który znalazł się w sytuacji sam na sam, ale jego uderzenie po ziemi minimalnie minęło słupek bramki Pogoni. Czasu na odrobienie strat dla Tęczy zostawało coraz mniej, a wynik się nie zmieniał. Płońszczanie ostatkami sił zdobywali się jeszcze na desperackie ataki, a w międzyczasie zespół z Grodziska wręcz „rozklepał” obronę Tęczy i Marcin Cichowicz już po raz trzeci musiał wyciągać piłkę z siatki. Załamani płońszczanie nie mieli nic do stracenia, chcieli chociaż zdobyć bramkę honorową, ale Pogoń kolejny raz z zimną krwią wykorzystała błąd Tęczy i ustaliła wynik na 4:0.
21.08: Tęcza 34 Płońsk - Mazur Gostynin 2:1 (2:0)
bramki: Barankiewicz (4, asysta Daniszewski); Barankiewicz (13, asysta Kuciński).
Tęcza: Marcin Cichowicz - Piotr Górnicki, Mariusz Kiępczyński, Piotr Milewski, Marek Kowalski (78, Łukasz Wierzchowski), Damian Wierzchowski, Łukasz Barankiewicz (28, Jacek Borkowski 46, Marcin Rosiak), Wojciech Bluszcz (60, Artur Bieniek), Emil Kuciński, Bartosz Kaczor, Sławomir Daniszewski.
Po wielkim trudzie
Sporą dawkę adrenaliny zafundowali swoim kibicom zawodnicy Tęczy w meczu inaugurującym sezon piłkarski w Płońsku. Po pierwszej połowie było 2:0 dla płońszczan, natomiast w drugiej części gry ekipa Mazura Gostynin nacisnęła i była bardzo bliska wyrównania. Na szczęście zwycięstwo zostało wybronione.
Płońszczanie mimo niezbyt dobrej gry - szczególnie w drugiej połowie - zrehabilitowali się przed własną publicznością za dotkliwą porażkę (0:4) w Grodzisku Mazowieckim. Tym razem ich przeciwnikiem był beniaminek z płockiej okręgówki - Mazur Gostynin, który w swoim pierwszym meczu o punkty zremisował w poprzedniej kolejce 1:1 z Koroną Ostrołęka. Piłkarze Tęczy przed tym spotkaniem chcieli udowodnić swoim kibicom, że poprzedni mecz z Pogonią był tylko wypadkiem przy pracy i pomyślnie rozpocząć sezon na własnym boisku. Przed meczem, zawodnicy Tęczy nie kryli, że nie jest brany pod uwagę jakikolwiek inny wynik niż zwycięstwo.
Lepszego początku w wykonaniu Tęczy nie można było sobie wymarzyć, bo już pierwszy strzał oddany na bramkę Mazura zakończył się golem. Długie podanie Piotra Górnickiego przedłużył Sławomir Daniszewski, piłka odbiła się jeszcze od jednego z defensorów Mazura, po czym trafiła do Łukasza Barankiewicza, który mocnym, precyzyjnym uderzeniem w długi róg bramki dał prowadzenie swojemu zespołowi. Na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że drużyną lepszą była Tęcza, która nie pozwalała przeciwnikowi na rozwinięcie skrzydeł, a sama stwarzała groźne sytuacje. W 13 minucie spotkania płońszczanie wywalczyli rzut rożny, a jego wykonawcą był lewoskrzydłowy Emil Kuciński, który dośrodkował wprost na głowę Łukasza Barankiewicza, a „Barankowi” nie pozostało nic innego jak zdobyć drugą bramkę dla Tęczy. Szkoda tylko, że młody środkowy pomocnik musiał z powodu kontuzji już w 28 minucie opuścić plac gry. Mimo to płońszczanie przez cały czas kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku, a przy tym stwarzali (i marnowali) kolejne wyśmienite sytuacje podbramkowe. Najlepszą okazję do podwyższenia rezultatu miał chyba osiemnastoletni skrzydłowy Damian Wierzchowski, który wyszedł sam na sam z golkiperem Mazura, ale piłka po jego uderzeniu o centymetry minęła słupek bramki gości. Płońszczanie wielokrotnie próbowali także strzałów z dalszej odległości, najgroźniej uderzali: Bartosz Kaczor i Emil Kuciński, ale w obu przypadkach bez rezultatu bramkowego.
Druga połowa spotkania zaczęła się spokojnie, gra się wyrównała, piłka wędrowała od jednego pola karnego do drugiego, ale widać było, że zespół Mazura wyciągnął wnioski z pierwszej połowy, bo ich piłkarze zaczęli grać odważniej z wiarą w strzelenie bramki kontaktowej. Nikt chyba na stadionie w Płońsku nie spodziewał się jednak sytuacji, która zaistniała w 57 minucie spotkania. Po nonszalanckim zagraniu płońszczan w defensywie, zespół Mazura znalazł wreszcie swoją szansę i w pełni ją wykorzystał, zdobywając efektownego gola na 2:1.
Po tym zdarzeniu spotkanie zaczęło na dobre nabierać rumieńców. Niestety, zamiast pokaźnego zwycięstwa (na co wskazywał przebieg pierwszej części gry) wszyscy zaczęli się martwić o obronę prowadzenia. Przewagę bowiem niespodziewanie osiągnęli goście i przy biernej postawie płońszczan, na boisku panowała już tylko jedna drużyna (Mazur), która nie schodziła z połówki Tęczy. Płońszczanie nie mieli recepty na to jak powstrzymać zmasowane ataki przeciwników, a sytuacja z minuty na minutę była coraz gorsza. Goście w ciągu piętnastu minut stworzyli sobie minimum trzy stuprocentowe okazje do tego, aby wyrównać, ale albo brakowało im precyzji albo świetnie bronił Marcin Cichowicz. W końcówce jednak Tęcza także miała dobrą okazję, aby zdobyć gola i spokojnie zwyciężyć, ale tym razem pod bramką Mazura zimnej krwi zabrakło Sławomirowi Daniszewskiemu.
Już w doliczonym czasie gry to goście mieli wyborną okazję by zadać decydujący cios, lecz Marcin Cichowicz wyszedł z opresji zwycięsko i płońszczanie mogli cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w tym sezonie.
25.08: Makowianka Maków Mazowiecki - Tęcza 34 Płońsk 2:1 (0:1)
bramka: Daniszewski (43, asysta Bluszcz).
Tęcza: Marcin Cichowicz - Piotr Górnicki, Piotr Milewski, Mariusz Kiępczyński (60, Artur Bieniek), Łukasz Białęcki, Damian Wierzchowski, Łukasz Barankiewicz, Wojciech Bluszcz (46, Jacek Borkowski), Emil Kuciński (60, Marcin Rosiak), Bartosz Kaczor, Sławomir Daniszewski.
Coś źle się dzieje
Płońska Tęcza w swoim trzecim ligowym spotkaniu po raz kolejny nie zachwyciła grą doznając przy tym porażki z niżej notowanym rywalem z Makowa. Mimo iż płońszczanie udali się na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem, to w drugiej połowie popełnili dwa kardynalne błędy w defensywie i mecz skończył się zwycięstwem Makowianki 2:1.
Tęcza po zwycięstwie u siebie 2:1 nad Mazurem Gostynin udała się do Makowa Mazowieckiego z wielką nadzieją na wywiezienie trzech punktów, tym bardziej przecież, że drużyna Makowianki przegrała swoje obydwa spotkania nie zdobywając przy tym ani jednej bramki. Pozornie słaby przeciwnik, w skutkach okazał się bezlitosnym katem dla podopiecznych Krzysztofa Szymańskiego. Ale to raczej mniejsza zasługa Makowianki, gdyż Tęcza zagrała, szczególnie w drugiej połowie, wyjątkowo słabo. Na pewno dał o sobie znać brak w obronie Marka Kowalskiego, który w spotkaniu przeciwko Mazurowi Gostynin nabawił się kontuzji kolana i nie wiadomo jeszcze czy będzie mógł zagrać w kolejnym ligowym meczu.
Pierwsze fragmenty środowego spotkania w żaden sposób nie zwiastowały tego, aby Tęcza w jakikolwiek sposób mogła przegrać z mizernie prezentującą się Makowianką. Gospodarze nie byli w stanie nawet przedostać się pod pole karne Tęczy, a co dopiero oddać celny strzał, nie mówiąc już o zdobyciu gola. Płońszczanie w pełni kontrolowali to co dzieje się na boisku i w miarę upływu czasu stwarzali niebezpieczne sytuacje podbramkowe. Już w 9 minucie meczu zespół Tęczy wypracował sobie pierwszą dogodną okazję do tego, aby prowadzić. Długie podanie Piotra Górnickiego przejął w polu karnym Bartosz Kaczor, zwiódł obrońcę gospodarzy i z lewej nogi oddał groźny strzał, lecz piłka tylko uderzyła w boczną siatkę. Pięć minut później z kolei zza szesnastki próbował pokusić się o gola Wojciech Bluszcz, ale jego uderzenie z trudem wybronił bramkarz Makowianki.
W kolejnych fragmentach gry płońszczanie nadal byli stroną przeważającą, lecz przy ich akcjach ofensywnych na ogół brakowało tego ostatniego podania, które mogłoby otworzyć napastnikom drogę do bramki przeciwnika. Zespół gospodarzy natomiast swój pierwszy i ostatni strzał na bramkę w pierwszej połowie oddał dopiero w 31 minucie, ale piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Marcin Cichowicz nawet nie musiał interweniować. Co z tego jednak jeśli wynik pozostawał nadal bezbramkowy, a czasu do zakończenia pierwszej połowy pozostawało coraz mniej. I wreszcie w końcówce Wojciech Bluszcz oraz Sławomir Daniszewski zagrali popisową akcję w polu karnym gospodarzy, po której „Danisz” fenomenalnym uderzeniem (co ciekawe lewą nogą) w samo okienko bramki Makowianki pozwolił zejść kolegom na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem.
Druga połowa nieco się wyrównała, oba zespoły grały spokojnie, lecz płońszczanie mogli się spodziewać ostrego natarcia ze strony Makowianki, która nie grała już tak ciężko i ospale, lecz starała się nieco namieszać w szykach obronnych Tęczy. I o dziwo udało im się to w zupełności, bo w 60 minucie meczu po błędzie płońszczan w defensywie, gospodarze zdołali wyrównać wynik spotkania na 1:1. I właśnie od tej chwili zaczął się istny dramat płońskiej Tęczy. Gospodarze nie dość, że wyrównali, co było sporą niespodzianką, to jeszcze wkładali całe swoje siły, aby zdobyć kolejnego gola. Tęcza z kolei pod naciskiem przeciwnika cofnęła się głęboko do defensywy, wyprowadzając nieliczne kontry. W 64 minucie meczu płońszczanom było już naprawdę nie do śmiechu, bo zespół Makowianki wypracował sobie sytuację sam na sam i po strzale jednego z ich piłkarzy Marcin Cichowicz był bez szans. Tęcza przegrywała już 2:1. Na domiar złego po tym golu zespół Makowianki stworzył kolejną bramkową sytuację, ale na szczęście dla płońszczan bramki tym razem nie było. Od tego momentu spotkanie to wyglądało jak gra w bilard a nie w piłkę nożną. Tęcza grała wolno, bez pomysłu, a jeśli już takowy był to zawodnicy z Makowa robili wszystko, aby wybić go z głowy płońszczanom. Jednak w końcówce bohaterem meczu mógł zostać Sławomir Daniszewski, ale jego strzał w polu karnym był za lekki, aby mógł pokonać bramkarza Makowianki i Tęcza odjechała z Makowa z zerowym dorobkiem punktowym.
27.08: Naprzód Zielonki - Tęcza 34 Płońsk 2:3 (2:2)
bramki: Bluszcz (16, rzut wolny po faulu na Borkowskim), Kiępczyński (18, karny po faulu na Kaczorze), Bieniek (87, asysta Kuciński).
Tęcza: Marcin Cichowicz - Piotr Górnicki, Piotr Milewski, Łukasz Barankiewicz, Mariusz Kiępczyński, Damian Wierzchowski (85, Marcin Rosiak), Wojciech Bluszcz, Jacek Borkowski, Emil Kuciński, Bartosz Kaczor, Sławomir Daniszewski (63, Artur Bieniek).
Błysk Tęczy przy jupiterach
Widowisko jakich mało. Tak w skrócie można by opisać piątkowe spotkanie Naprzodu Zielonki i płońskiej Tęczy. Wiele bramek, rzuty karne, kartki, wspaniała atmosfera na trybunach i dramaturgia od pierwszej do ostatniej minuty. A najważniejsze, że po bezbarwnym początku sezonu w pierwszych trzech spotkaniach, Tęcza zagrała wreszcie dobry mecz.
Płońszczanie pojechali w piątek do Zielonek, by zagrać z miejscowym Naprzodem przy sztucznym oświetleniu. Samo spotkanie opóźniło się blisko godzinę z powodu nieobecności sędziów, ale chyba to oczekiwanie mobilizująco wpłynęło i na piłkarzy i na kibiców, którzy bez wątpienia stworzyli niezapomnianą atmosferę na trybunach.
Przed spotkaniem wiadomo było, że zespół z Zielonek na własnym stadionie jest niezwykle silny (dwie wygrane). Większą niewiadomą jednak było to jak zagra Tęcza, bo ostatnia porażka ze słabiutką Makowianką, poważnie podrażniła morale drużyny.
Wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego obie jedenastki zaczęły to spotkanie spokojnie i zachowawczo, w obawie przed utratą gola. Tak, więc przez pierwsze minuty gra toczyła się głównie w środku pola, a obie drużyny nie kwapiły się bardzo do ataków. Pierwszy groźny strzał na bramkę oddali z rzutu wolnego gospodarze, ale zaraz po tym w odpowiedzi niebezpiecznie uderzał Piotr Milewski. W 16 minucie spotkania gdzieś w okolicach dwudziestego metra faulowany był Jacek Borkowski i sędzia odgwizdał rzut wolny. Do piłki podszedł Wojciech Bluszcz i w swoim stylu „huknął” na bramkę, a piłka, mimo interwencji bramkarza, znalazła się w siatce Naprzodu. Niespełna dwie minuty później w polu karnym dryblował Bartosz Kaczor po czym padł faulowany i sędzia podyktował rzut karny, który pewnie wykorzystał Mariusz Kiępczyński. Piłkarze i kibice w Zielonkach byli oszołomieni tym co się stało z ich zespołem w zaledwie dwie minuty i co gorsza dla gospodarzy, to nie był koniec miażdżącej przewagi Tęczy. Kolejna stuprocentowa sytuacja płońszczan miała miejsce po efektownej akcji Wojciecha Bluszcza i Sławomira Daniszewskiego, a po dośrodkowaniu Emila Kucińskiego, Bartosz Kaczor mając przed sobą tylko bramkarza, minimalnie minął się z piłką. Kilka chwil później, golkipera gospodarzy zaskoczyć mógł Damian Wierzchowski, lecz jego dość mocny strzał zatrzymał się tylko na bocznej siatce bramki gospodarzy.
Z chwilą gdy kibice z Zielonek zaczęli coraz mocniej dopingować swój zespół Naprzód grał coraz lepiej, odważniej i co najważniejsze skuteczniej. W 32 minucie spotkania po składnej akcji, gospodarze zdobyli bramkę kontaktową, a uradowani kibice z Zielonek odpalili świece dymne i mecz musiał być na chwilę przerwany. Niesieni dopingiem gospodarze w 45 minucie wykorzystali kardynalny błąd defensorów Tęczy, a jeden z ich piłkarzy efektownym „szczupakiem” wyrównał stan meczu na 2:2 i wszystko zaczęło się od początku.
Druga połowa tego meczu była zdecydowanie mniej obfitująca w sytuacje dogodne do zdobycia goli, a więcej groźnych stworzyli gospodarze. Aż miło było popatrzeć jak na ładnym oświetlonym boisku rywalizują dwa efektownie grające zespoły, a na trybunach także kibice między sobą toczą zaciekłą, ale zarazem bardzo kulturalną rywalizację. W 58 minucie szanse Tęczy na zwycięstwo wyraźnie się zwiększyły po tym jak jeden z piłkarzy Naprzodu otrzymał czerwoną kartkę. O dziwo, po sposobie gry nie widać było, żeby w tej sytuacji gospodarze bronili wyniku, a wręcz przeciwnie, grali, aby wygrać. Kilkanaście minut po tym zdarzeniu poważnie skomplikowała się tym razem sytuacja płońszczan, bowiem sędzia podyktował rzut karny dla Zielonek. Zawodnik Naprzodu podszedł spokojnie do piłki, strzelił i... trafił w słupek.
Mecz ten przebiegał dalej w bardzo nerwowej atmosferze, bo obydwa zespoły wiedziały, że strata bramki będzie równała się z porażką. I wreszcie w 87 minucie płońska Tęcza pokazała co to znaczy grać do końca. Z prawej strony Damian Wierzchowski idealnie przerzucił piłkę na lewo do Emila Kucińskiego. Jego mocny strzał po ziemi obronił bramkarz gospodarzy, ale Artur Bieniek dopełnił formalności dobijając piłkę do pustej bramki i zapewniając tym samym, jakże ważne, zwycięstwo płońskiej Tęczy.
foto: archiwum
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie