Reklama

RetroPiłka - sierpień 2004 - Orlęta Baboszewo

W sezonie 2004-2005 Orlęta Baboszewo rywalizowały w lidze okręgowej.

Nowy sezon Orlęta rozpoczęły znakomicie. Baboszewianie wygrali trzy pierwsze mecze i po sierpniowych kolejkach usadowili się na pozycji wicelidera.

Sierpniowe spotkania:

14.08: Orzyc Chorzele - Orlęta Baboszewo 1:2 (0:1)

bramki: Wiśniewski (22, asysta M. Charzyński; 78, asysta Kornatowski).

Orlęta: Marcin Osowski - Andrzej Masiak, Rafał Karcz, Mariusz Dziuda, Cezary Mak, Paweł Bartczak, Radosław Charzyński, Sławomir Ławnicki, Marcin Charzyński, Rafał Wiśniewski, Marek Kornatowski.

Tylko w jedenastu

Niezwykle udanie rozpoczęli sezon piłkarze Orląt Baboszewo. Zwycięstwo 2:1 na wyjeździe z mocnym na własnym boisku beniaminkiem z Chorzel, to dobry znak, że baboszewianie będą groźni w tym sezonie.

Tylko jedenastu zawodników Orląt pojechało na wyjazdowe spotkanie do Chorzel, tym bardziej więc zwycięstwo z Orzycem jest bardzo cenne.

Mecz rozpoczęło obustronne badanie sił obu drużyn, bo zarówno goście jak i gospodarze z pewną nieśmiałością przedostawali się pod pole karne przeciwnika. W pierwszych 20 minutach jedynie Bartczak groźnie zaatakował bramkę Chorzel, ale nie przyniosło to efektu w postaci bramki. Pewne uśpienie na ławce rezerwowych i wśród kibiców przerwała bramkowa akcja z 22 minuty w wykonaniu Orląt. Marcin Charzyński wyrzucił piłkę z autu pod nogi Wiśniewskiego, a ten stojąc tyłem do bramkarza gospodarzy uderzył soczyście z przewrotki w tzw. „okienko” bramki gospodarzy. Wielka radość gości, a gol godny boisk pierwszoligowych. Po stracie bramki gospodarze odważniej zaatakowali, ale bramkarz Osowski z wielu sytuacji wychodził tego dnia obronną ręką, a obrona strzału napastnika gospodarzy z 41 minuty była wręcz perfekcyjna, aż  ręce kibiców same składały się do oklasków. Jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy baboszewianie mogli strzelić drugą bramkę, kiedy w 42 minucie Kornatowski wymanewrował obrońców z Chorzel, „położył” bramkarza i technicznym strzałem posłał piłkę minimalnie nad poprzeczką.

Od początku drugiej połowy gospodarze rzucili się do ataków na bramkę Orląt. Efektem wzrastającej przewagi była bramka wyrównująca w 50 minucie spotkania. W 62 minucie piłkarze z Chorzel mogli objąć prowadzenie, ale bramkarz - Osowski, obronił rzut karny wykonywany przez gospodarzy. I zapewne gdyby nie bramkarz Orląt, piłkarze z Chorzel wykorzystaliby większość sytuacji stwarzanych w drugiej połowie i wygraliby całe spotkanie, ale tego dnia „Osa” był w formie. Między 65 a 77 minutą kilkakrotnie bronił w sytuacjach, w których inny bramkarz nie poradziłby sobie. Baboszewianie skutecznie rozbijali ataki gospodarzy i próbowali kontr, a że mają szybkich i skutecznych napastników przekonała się już nie jedna drużyna. Przekonali się o tym również piłkarze beniaminka ligi okręgowej. W 78 minucie typowa kontra Orląt zakończyła się zwycięską - jak się okazało - bramką tego meczu. Kornatowski zagrał do Wiśniewskiego, a ten uderzył tak silnie, że bramkarz gospodarzy mógł tylko wyciągnąć piłkę z siatki. W 85 minucie Kornatowski był bliski podwyższenia wyniku, jednak piłka po jego strzale z rzutu wolnego przeleciała nad poprzeczką.

Do końca meczu gospodarze próbowali doprowadzić do remisu, ale interwencje będącego „na fali” Osowskiego nie pozwoliły zmienić im niekorzystnego dla nich rezultatu.

Orlęta były w tym meczu lepsze i piłkarsko i taktycznie. Za tydzień już na swoim boisku podejmą rywali z Przasnysza, a że u siebie są jeszcze mocniejsi, jest szansa na kolejny komplet punktów.

- Chciałbym wyróżnić obu napastników Wiśniewskiego i Kornatowskiego oraz  Czarka Maka za to, że grał z kontuzją przez 60 minut meczu - podsumowywał mecz prezes Orląt, Dariusz Adamiak. - Bardzo dobrą partię rozegrał również Dziuda, który wyłączył z gry najlepszego zawodnika drużyny gospodarzy. Brawa dla bramkarza Osowskiego, który już dawno nie był tak rewelacyjny. Cieszy mnie zwycięstwo, ale martwi to, że pojechaliśmy na mecz w składzie jedenastoosobowym. Myślę, że ci zawodnicy, którzy nie pojechali na mecz mocno zastanowią się nad dalszą grą w naszej drużynie.

21.08: Orlęta Baboszewo - MKS Przasnysz 3:2 (1:1)

bramki: Wiśniewski (20, asysta Osowski), Kornatowski (81, z wolnego po faulu na Bartczaku);  Kornatowski (88, asysta Wiśniewski).

Orlęta: Marcin Osowski - Andrzej Masiak, Mariusz Dziuda, Jacek Klimkiewicz, Radosław Charzyński (70, Marcin Charzyński), Marek Karwowski, Paweł Bartczak (88, Jarosław Wojciechowski), Sławomir Ławnicki, Artur Piotrowski, Rafał Wiśniewski, Marek Kornatowski.

Kolejne zwycięstwo

Dwa zwycięstwa mają już na swoim koncie piłkarze Orląt Baboszewo, którzy po niezwykle emocjonującym meczu pokonali, aspirujący w tym sezonie do awansu do ligi MLS, MKS Przasnysz 3:2.

Już pierwsze minuty tego spotkania zapowiadały, że będzie to wyrównany mecz, a ogranie piłkarzy z Przasnysza będzie bardzo trudne.

Pierwszą groźniejszą akcję stworzyli gospodarze, bo już w 4 minucie bramkarza gości sprawdził niezawodny Wiśniewski. Goście początkowo grali spokojnie i długo przygotowywali akcje, a jeśli już nadarzyła się okazja szybko kontratakowali. Jeden z takich szybkich wypadów już w 13 minucie powiódł się i celnym strzałem z około 15 metrów w samo okienko bramki przyjezdni objęli prowadzenie. Minutę później wyrównującą bramkę mógł strzelić Wiśniewski, ale po raz kolejny po jego strzale bramkarz nie dał się zaskoczyć. Wreszcie w 20 minucie kibice mogli bić brawo, kiedy to bramkarz Osowski długim wyrzutem piłki zagrał do Wiśniewskiego, a ten będąc 20 metrów przed bramką przeciwnika tym razem uderzył już celnie i bramkarz gości musiał po raz pierwszy wyciągać piłkę z siatki. Bardzo dobre spotkanie rozgrywał Bartczak, który mądrze podawał piłki na wolne pole do szybkich napastników swojej drużyny, sam też wielokrotnie próbował zaskoczyć bramkarza, a jego strzał z 37 minuty z najwyższym trudem obronił bramkarz z Przasnysza. Pod koniec pierwszej połowy gospodarze mogli pokusić się o bramkę dającą prowadzenie w tym meczu, ale zarówno Kornatowski w 44 minucie minimalnie spudłował przenosząc piłkę nad poprzeczką, jak i strzał Bartczaka tuż przed gwizdkiem sędziego obronił bramkarz przyjezdnych.

Po przerwie goście przycisnęli i dosyć groźnie atakowali bramkę strzeżoną przez Osowskiego, który kilkakrotnie w pierwszych minutach drugiej połowy skutecznie interweniował. Nie dał jednak rady w 57 minucie, kiedy po dośrodkowaniu piłki z rzutu wolnego z 40 metrów w pole karne, w dużym zamieszaniu, najprzytomniej zachował się napastnik z Przasnysza i strzelił bramkę dającą prowadzenie swojej drużynie.

Baboszewianie jednak już wielokrotnie udowadniali, że ich drużyna ma charakter i gra do samego końca. Tak było i w tym spotkaniu. Zaraz po stracie bramki gospodarze rzucili się do odrabiania strat, a ich przewaga z minuty na minutę wzrastała. Od 60 do 80 minuty, aż trzykrotnie baboszewianie próbowali szczęścia strzałami z rzutów wolnych, ale ani Wiśniewskiemu, Ławnickiemu, czy też Kornatowskiemu nie udało się pokonać bramkarza. Wreszcie czwarty rzut wolny w 81 minucie (faulowany Bartczak) okazał się szczęśliwy, bo na wyrównującą bramkę zamienił go Kornatowski. Osiem minut później ten sam zawodnik wykończył podanie Wiśniewskiego i zdobył zwycięskiego gola w tym meczu. Radość strzelca nie za bardzo przypadła do gustu sędziemu, który ukarał „Maję” żółtą kartką, za zdjęcie koszulki w przypływie radości, a ponieważ był to już drugi żółty kartonik Kornatowskiego w tym meczu, musiał opuścić boisko.

Do końca spotkania gospodarze szanowali piłkę i nie oddali już prowadzenia.

Po meczu prezes Orląt Dariusz Adamiak nie krył zadowolenia z wyniku.

- Dziękuję chłopakom - powiedział - że pokazali charakter, nie załamali się po utracie drugiej bramki i walczyli do końca meczu. Na pochwałę zasługują wszyscy, ale jeśli mogę szczególnie kogoś wyróżnić to będzie to Bartczak - nasza „mrówka boiskowa”, był na boisku dosłownie wszędzie oraz Kornatowski, którego bramki w końcówce meczu dały nam zwycięstwo.

28.08: Orlęta Baboszewo - MKS Małkinia 2:0 (0:0)

bramki: Kornatowski (48, asysta Bartczak), Karcz (60, asysta Wiśniewski).

Orlęta: Marcin Osowski - Andrzej Masiak (84, Marcin Charzyński), Mariusz Dziuda, Jacek Klimkiewicz, Rafał Karcz (81, Marek Karwowski), Cezary Mak, Paweł Bartczak (90, Jarosław Wojciechowski), Sławomir Ławnicki, Artur Piotrowski, Rafał Wiśniewski, Marek Kornatowski.

Jubileuszowe zwycięstwo

Udanie rozpoczęli świętowanie jubileuszu 25 lat piłki nożnej w Baboszewie piłkarze Orląt. W trzecim meczu sezonu odnieśli trzecie zwycięstwo, tym razem pokonali na własnym stadionie 2:0 zespół MKS Małkinia.

Już w 7 minucie tego spotkania miejscowi mieli wyborną sytuację do objęcia prowadzenia. Za faul na Wiśniewskim w polu karnym sędzia podyktował rzut karny, niestety sygnalizowany strzał Bartczaka z jedenastu metrów obronił bramkarz Małkini. Sytuacja ta dobrze wpłynęła na obraz gry gości, którzy w pierwszym kwadransie toczyli wyrównany bój o każdą piłkę, a strzały na bramkę Baboszewa pewnie bronił golkiper miejscowych.

Później, w miarę upływu czasu to Orlęta dyktowały warunki gry, ale ani strzał Masiaka z 25 metrów, ani sytuacje stwarzane po dośrodkowaniach (m.in. aż 8 rzutów rożnych w pierwszej połowie) nie przynosiły bramkowego efektu.

Baboszewo grało w swoim stylu, uważnie w obronie i szybko w kontrataku. Dobre akcje Orląt sprawiały, że pod bramką gości „gotowało się” niejednokrotnie, ale skuteczność w tym meczu nie była zbyt dobra.

W 26 minucie wbiegający w pole karne Bartczak zagrał do Kornatowskiego, a ten mając przed sobą jedynie bramkarza przyjezdnych przestrzelił piłkę nad poprzeczką. Osiem minut później bramkarz Małkini cudem wręcz obronił strzał Wiśniewskiego z 4 metrów, po dośrodkowaniu Kornatowskiego. Sytuacja ta mogła się zemścić, bo goście w chwilę po niej groźnie kontratakowali, a piłka po strzale napastnika Małkini o centymetry minęła prawy słupek bramki strzeżonej przez Marcina Osowskiego. Tuż przed przerwą na bramkę przyjezdnych strzelali Kornatowski, Mak i Masiak, ale wynik bezbramkowy utrzymał się do gwizdka sędziego oznaczającego przerwę.

Po przerwie mecz wyrównał się. Goście widząc pewną niemoc strzelecką gospodarzy odważniej ruszyli do przodu szukając okazji do strzelania bramki. Szczęście jednak uśmiechnęło się do gospodarzy i to już 3 minuty po rozpoczęciu drugiej połowy. Na listę strzelców wpisał się Kornatowski, który przejął podanie w pole karne Bartczaka, opanował piłkę i pewnie pokonał bramkarza, wywołując tym golem radość w szeregach swojego zespołu. Minutę później goście mogli wyrównać, ale po uderzeniu piłkarza Małkini piłka odbiła się od słupka bramki Orląt. W 60 minucie gospodarze podwyższyli rezultat tego spotkania. Ławnicki wyrzucił piłkę z autu do Wiśniewskiego, ten przedłużył ją do Karcza, który precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza Małkini.

Ostatnie pół godziny meczu to okres bardzo brzydkiej gry obu zespołów. Więcej było fauli, drobnych urazów (Masiak, Karcz), niedokładnych podań, czy też błędnych decyzji sędziego (niepodyktowanie rzutu karnego drużynie Małkini). Spowodowało to zaostrzenie gry, nerwowość na ławkach rezerwowych i wśród zawodników.

Do końca spotkania rezultat nie uległ już zmianie. Po zwycięskim meczu, swoją radość miejscowi wyrazili tańcząc na środku boiska i śpiewając „mamy lidera do niedzieli, mamy lidera” (mecze Wkry Żuromin i Błękitnych Raciąż rozegrano w niedzielę).

Po meczu prezes Dariusz Adamiak powiedział: - Mecz był bardzo ciężki, kosztował mnie osobiście wiele nerwów, cieszą trzy punkty i zwycięstwo, którym chcieliśmy uczcić nasz jubileusz.

foto: archiwum (zdjęcia z meczów z MKS Przasnysz i MKS Małkinia)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do