Reklama

RetroPiłka - wrzesień 2005 - Tęcza 34 Płońsk

Tęcza 34 Płońsk w sezonie 2005-2006 grała w Mazowieckiej Lidze Seniorów.

Tęcza źle zaczęła sezon - od trzech porażek i remisu w sierpniowych spotkaniach. Wrzesień był jeszcze gorszy - cztery kolejne przegrane i przedostatnie miejsce w ligowej tabeli.

Wrześniowe spotkania:

3.09.: Mazowsze Płock - Tęcza 34 Płońsk 6:0 (2:0)

Tęcza: Artur Karpiński - Tomasz Kędzierski (75, Radosław Kozarzewski), Sławomir Daniszewski (30, Marcin Milewski; 84, Michał Dziepak), Michał Bogucki, Michał Michalski (12, Radosław Tworek), Hubert Miąsek, Łukasz Barankiewicz, Marcin Bogucki, Emil Kuciński, Tomasz Borkowski, Piotr Stańczak.

Najlepszym komentarzem do rozegranego w sobotę spotkania pomiędzy płońską Tęczą a Mazowszem Płock jest chyba sam wynik. Płońszczanie zagrali tragicznie pod każdym względem, co w pełni wykorzystali gospodarze, kompletnie demolując Tęczę aż 6:0.

Już od pierwszych minut tego spotkania zarysowała się przewaga gospodarzy, którzy rozpoczęli te zmagania najlepiej jak można było rozpocząć. W 9 minucie Mazowsze prowadziło już 2:0. Na domiar złego przedwcześnie, z powodu kontuzji, boisko musiał opuścić Michał Michalski. Płocczanie dalej z dziecinną łatwością przedostawali się pod pole karne Tęczy, grali o wiele szybciej, lepiej, ale w pierwszej połowie więcej bramek już nie zdobyli. Tęczę stać było tylko na jedną sytuację, kiedy to w 27 minucie niecelnie uderzał Piotr Stańczak.

  Ci, którzy wierzyli, że płońszczanie w drugiej połowie mogą jeszcze zawalczyć, zaatakować, strzelić jakąś bramkę, musieli te marzenia odłożyć na następne spotkanie. Tęcza zaprezentowała się jeszcze gorzej niż w pierwszych 45 minutach, a gospodarze bardzo łatwo strzelili kolejne cztery gole.

Jedynym pocieszeniem dla kibiców mogą być wzmocnienia składu. Po czwartoligowej przygodzie w Delcie Warszawa, a później Legionovii Legionowo, na stare śmieci powrócili bracia Marcin i Michał Boguccy  oraz napastnik Tomasz Borkowski. Treningi wznowił też, po kilkumiesięcznej absencji, Łukasz Barankiewicz.

- Wiedziałem, że zespół Mazowsza jest zespołem bardzo mocnym, ale po przyjściu nowych zawodników sądziłem, że możemy tutaj powalczyć - powiedział po meczu trener Tęczy Zbigniew Pawłowski. - Przegraliśmy wysoko, ale mimo wszystko jednak wierzę w ten zespół i sądzę, że przełamanie przyjdzie już w następnym spotkaniu, z Naprzodem Zielonki.

10.09.: Tęcza 34 Płońsk - Naprzód Zielonki 1:2 (1:1)

bramka: Marcin Bogucki (41, karny - ręka przeciwnika).

Tęcza: Artur Karpiński - Piotr Górnicki, Michał Bogucki, Tomasz Michalak, Łukasz Barankiewicz, Piotr Stańczak, Marcin Bogucki, Jarosław Iwanowski (87, Piotr Milewski), Emil Kuciński (83, Radosław Tworek), Sławomir Daniszewski, Tomasz Borkowski.

Płońska Tęcza już po raz piąty w tym sezonie musiała uznać wyższość przeciwnika. Tym razem na własnym boisku uległa Naprzodowi Zielonki.

Można powiedzieć, że niemal przez całe spotkanie i jedni i drudzy prezentowali się bardzo podobnie, ale to piłkarze z Zielonek zagrali do końcowego gwizdka i na 4 minuty przed końcem zdobyli bramkę dającą im zwycięstwo.

Nie ma najmniejszych wątpliwości, że ewentualne zwycięstwo było płońszczanom bardzo potrzebne, aby uwierzyć we własne umiejętności i odbudować morale po ostatnich niepowodzeniach. Tęcza jest w niemałym dołku, lecz miała szanse się z niego wydostać. W składzie Tęczy wyraźnych zmian nie było, choć wciąż kontuzjowani są Bartosz Kaczor oraz Michał Michalski.

Sądząc po przekroju całej pierwszej połowy tego spotkania nie sposób było przypuszczać, że Tęcza w jakikolwiek sposób mogłaby przegrać tę tak ważną batalię. Choć na początku to goście nacisnęli, jednak w miarę upływu czasu Tęcza zaczęła powoli przejmować inicjatywę w ofensywie. Można śmiało powiedzieć, że płońszczanie zamknęli rywali na ich połówce, ale nie udokumentowali tego ani jedną bramką. Goście natomiast nie wykazywali się zbytnią ochotą do ofensywnej gry, a Tęcza dalej napierała. W 30 minucie spotkania mogło być 1:0 dla płońskiego zespołu, ale ładne uderzenie Sławomira Daniszewskiego z półobrotu, efektownie obronił bramkarz. A w 36 minucie - niespodziewanie - prowadzenie, po silnym uderzeniu z dystansu, uzyskali goście. Tęcza jednak się nie załamała, nadal uparcie dążąc do zdobycia upragnionej bramki. I opłaciło się to tuż przed przerwą, kiedy sędzia podyktował jedenastkę za zagranie ręką. Karnego na bramkę zamienił Marcin Bogucki i wszystko zaczęło się od początku.

Scenariusz drugiej połowy był podobny do tego z pierwszej, z tą różnicą, że goście byli bardziej aktywni w ofensywie.

Płońszczanie próbowali zdobyć gola strzałami z dystansu, lecz nic z tego nie wychodziło. Niebezpiecznie zaczęło się robić od 60 minuty spotkania, bowiem goście kilkakrotnie pokusili się o szybkie kontry, które za każdym razem kończyły się sytuacjami „sam na sam" z Arturem Karpińskim. Goście bliscy zdobycia gola byli również po efektownym strzale z rzutu wolnego, po którym piłka uderzyła w poprzeczkę.

Po fali uderzeniowej przyjezdnych swoją sytuację wreszcie miała Tęcza, lecz Jarosław Iwanowski w dobrej sytuacji praktycznie podał piłkę bramkarzowi Zielonek.

Dramat Tęczy stał się faktem w 87 minucie spotkania, kiedy po zamieszaniu na szesnastym metrze, zawodnik gości oddał z pozoru niegroźny strzał, ale jak się za moment okazało - na tyle precyzyjny, żeby zaskoczyć Karpińskiego i pogrążyć płońszczan w rozpaczy po kolejnej porażce.

- Przegraliśmy ten mecz nie będąc wcale gorszym zespołem, a o naszej porażce zadecydowały pojedyncze błędy w obronie - mówił po meczu trener Tęczy, Zbigniew Pawłowski. - Niestety tak się nie da grać w piłkę. Mecz, który powinniśmy wygrać, przegraliśmy, i jest to po prostu koszmar.

Teraz Tęczę czekają trzy, bardzo trudne mecze: na wyjeździe z Wkrą Żuromin, u siebie z Piastowem i na wyjeździe z Ursusem.

17.09.: Wkra Żuromin - Tęcza 34 Płońsk 2:1 (1:1)

bramka: Stańczak (20, asysta Kuciński).

Tęcza: Piotr Klękowicz - Piotr Górnicki, Tomasz Michalak, Michał Bogucki, Radosław Tworek, Łukasz Barankiewicz, Jarosław Iwanowski, Marcin Bogucki, Emil Kuciński, Piotr Stańczak, Sławomir Daniszewski.

Tęcza zagra wreszcie dobry mecz. Marne to jednak pocieszenie, bo z Żuromina płońszczanie wrócili bez zdobyczy punktowej i... bez trenera, którym po sobotnim spotkaniu przestał już być Zbigniew Pawłowski.

Po ostatniej porażce Tęczy z Zielonkami (1:2) mało kto wierzył, że płońszczanie mogą wywieźć z trudnego terenu w Żurominie choćby jeden punkt, bo tamtejsza Wkra niespodziewanie znakomicie poczyna sobie w lidze i jest w czubie tabeli. Mecz ten był także swoistym „być albo nie być” dla trenera Zbigniewa Pawłowskiego, któremu zarząd klubu postawił warunek, że jeżeli nie zwycięży w Żurominie, to będzie musiał pożegnać się z posadą trenera.

Płońszczanie w Żurominie byli jednak nie do poznania. Grali momentami doskonale, ale niestety zupełnie nieskutecznie.

A wszystko zaczęło się niezbyt pomyślnie dla płońskiej drużyny, bo już w 11 minucie po pierwszym ataku gospodarzy padła bramka dająca im prowadzenie. I wtedy, o dziwo, Tęcza zaczęła grać bardzo dobrą piłkę. Obrona Wkry pod wpływem ataków popełniała coraz więcej błędów, a płońszczanie praktycznie nie wypuszczali żuromińskiego zespołu z ich połowy. Tęcza zdobyła jednak tylko jedną bramkę (po dośrodkowaniu Emila Kucińskiego, głową uderzył Piotr Stańczak), choć sytuacji miała bez liku. Jeszcze przed wyrównaniem dobrą okazję zmarnował Sławomir Daniszewski. W 25 minucie - po znakomitej akcji Marcina Boguckiego z Emilem Kucińskim - pojedynek sam na sam z bramkarzem przegrał Jarosław Iwanowski. W 40 minucie, po akcji Marcina Boguckiego z Łukaszem Barankiewiczem, do pustej bramki nie trafił Daniszewski. W 50 minucie ponownie próbował „Danisz”, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. Potem bardzo dobre sytuacje zmarnowali jeszcze: Łukasz Barankiewicz, Marcin Bogucki, a oczekiwanego - i zasłużonego gola - nie przyniosły również strzały Emila Kucińskiego i Piotra Stańczaka.

A w 86 minucie po raz kolejny potwierdziła się stara piłkarska prawda o tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Jedna dobra akcja gospodarzy, jeden błąd Piotra Górnickiego, i sytuację sam na sam wykorzystał zawodnik gospodarzy.

Tęcza w ostatniej chwili mogła jeszcze wyrównać, ale po akcji Górnickiego i Barankiewicza, sytuacji sam na sam nie wykorzystał tym razem Michał Bogucki, i szósta porażka Tęczy stała się faktem.

- Nie wiem cóż można powiedzieć po takim meczu, chyba jakieś fatum ciąży nad tą drużyną - powiedział trener Zbigniew Pawłowski. - Faktem jednak jest, że  jak się nie wykorzystuje tylu sytuacji, to meczu się nie wygra. Cóż, przegrałem, odchodzę z klubu i życzę, aby następny szkoleniowiec miał lepsze wyniki.

24.09.: Tęcza 34 Płońsk - Piast Piastów 1:4 (0:1)

bramka: Barankiewicz (78, asysta Kaczor).

Tęcza: Artur Karpiński - Michał Bogucki, Tomasz Michalak, Tomasz Kędzierski (60, Piotr Milewski), Radosław Tworek (66, Michał Michalski), Łukasz Barankiewicz, Sławomir Daniszewski, Marcin Bogucki, Emil Kuciński, Piotr Stańczak (60, Michał Spych), Bartosz Kaczor.

Tęcza toczyła wyrównany mecz z Piastem jedynie w pierwszej połowie. Później płońszczanie byli słabszym zespołem i wyraźnie (1:4) ulegli gościom, nadal pozostając w obecnym sezonie bez zwycięstwa.

Po ubiegłotygodniowej rezygnacji trenera Zbigniewa Pawłowskiego, nowym opiekunem Tęczy został Dariusz Ziąbski. Już sam terminarz wskazywał, że nowy trener może nie mieć łatwego początku.

W sobotę do Płońska przyjechał wicelider Piast Piastów i niestety pokazał, że w chwili obecnej Tęczę od czołowych zespołów ligi dzieli niemal przepaść.

Płońszczanie wyrównany bój z gośćmi toczyli jedynie w pierwszej połowie. Piast bardzo szybko (6 minuta) zdobył prowadzenie, ale Tęcza mogła - przy większym szczęściu - dwukrotnie wyrównać. Najpierw jednak strzał Marcina Boguckiego trafił w poprzeczkę, a potem uderzenie tego samego zawodnika z rzutu wolnego bramkę minęło o centymetry.

W pierwszej fazie drugiej połowy wyraźną przewagę osiągnęli goście, którzy dwukrotnie wykorzystali indywidualne błędy w obronie płońszczan. Nadzieję - niestety tylko na chwilę - przywrócił jeszcze piękny strzał z dystansu Łukasza Barankiewicza w 78 minucie gry. Jak się później okazało, była to tylko bramka honorowa, a goście szybko, po czterech minutach, ostudzili zapędy Tęczy zdobywając czwartego gola.

- Drużyna ma potencjał - mówi trener Ziąbski - ale potrzebuje podbudowy psychicznej. Wyraźnie też widać braki w przygotowaniu fizycznym.

W Tęczy w najbliższym czasie nie zagra Tomasz Borkowski, który wyjechał za granicę.

foto: archiwum (zdjęcia z meczów z: Mazowsze Płock, Naprzodem Zielonki, Wkrą Żuromin i Piastem Piastów)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do