Reklama

RetroPiłka - wrzesień 2005 - Błękitni Raciąż

W sezonie 2005-2006 Błękitni Raciąż - po awansie z okręgówki - grali w Mazowieckiej Lidze Seniorów.

Sierpień przyniósł trzy punkty, wrzesień był lepszy. Dwie wygrane, remis i jedna porażka dawała na ten moment Błękitnym dziesięć punktów, ale zaledwie 12 miejsce w tabeli.

Wrześniowe spotkania:

3.09.: Błękitni Raciąż - Naprzód Zielonki 1:0 (0:0)

bramka: Jóźwiak (74, karny po faulu na Żochowskim).

Błękitni: Piotr Pakieła - Jarosław Żebrowski, Paweł Kopczyński, Kamil Wróblewski, Rafał Brzeziński, Dariusz Przebierała, Sławomir Jóźwiak, Piotr Cichosz, Daniel Banaszewski (90, Paweł Kalman), Hubert Lewandowski, Robert Żochowski.

Błękitni mają za sobą dwa spotkania, w których byli zdecydowanie lepsi od swoich przeciwników, ale zwycięstwo raciążanie odnieśli tylko jedno.

W środę, na zaległy mecz z II kolejki spotkań, przyjechała do Raciąża drużyna NTP Wyszków. I goście skutecznie zepsuli inaugurację piątoligowych zmagań Błękitnych na własnym stadionie. Ale stało się to dopiero w końcówce, bo wcześniej niewiele wskazywało, by wyszkowianie mogli wyjechać z Raciąża z jakąkolwiek zdobyczą punktową.

Błękitni, pokrzepieni pierwszym ligowym zwycięstwem (1:0 z Tęczą Płońsk), zagrali najlepsze 45 minut w obecnych rozgrywkach. Grali szybko, pomysłowo, wyprzedzali rywali, stwarzali sobie dogodne sytuacje do strzelania bramek, a ich gra mogła się podobać. Zanotowaliśmy aż 11 dobrych okazji do zdobycia goli - ale raciążanie bramkarza gości zdołali pokonać tylko raz. W 21 minucie - po akcji Huberta Lewandowskiego - bramkę zdobył Robert Żochowski. Goście w pierwszej połowie odpowiedzieli praktycznie tylko dwiema akcjami ofensywnymi. Błękitni powinni rozstrzygnąć losy tego spotkania w pierwszych 45 minutach, ale nie potrafili.

Zemściło się to w końcówce meczu, w której bardziej doświadczeni goście pokazali jak wygrywać teoretycznie przegrane mecze. W 74 minucie wyrównali, zdobywając tzw. bramkę z niczego, kiedy piłka wpadła do siatki Błękitnych, przy gapiostwie obrońców i bramkarza. Szczęście do gości uśmiechnęło się również w doliczonym czasie gry, a po ostatnim gwizdku na stadionie zapanowała cisza. - Jak my to mogliśmy przegrać? - powtarzali zawodnicy, nie mogąc zrozumieć co się stało.

Niewiele brakowało, aby z podobnymi myślami i rozczarowaniem, raciążanie pozostali również w sobotę po meczu z Naprzodem Zielonki.

Na szczęście w 74 minucie, po faulu na Robercie Żochowskim, sędzie podyktował rzut karny, którego na gola zamienił Sławomir Jóźwiak. Na szczęście, bo wydawało się, że raciążanie w sytuacjach podbramkowych są zablokowani psychicznie na dłużej, a bramka gości pozostanie niczym zaczarowana do końca spotkania.

Błękitni w całym spotkaniu byli zdecydowanie lepszym zespołem i mieli wiele wyśmienitych okazji do udokumentowania swojej wyższości zdobyciem kilku goli. Zawodzili jednak w decydujących momentach, a wręcz irytujący był brak koncepcji i konsekwencji przy rozgrywaniu niezliczonych stałych fragmentów gry (goście grali bardzo ostro). Optymistycznym jest jedynie fakt, że raciążanie podjęli niesamowitą walkę na całym boisku i z determinacją - nie zrażając się nieskutecznością - dążyli do zdobycia zwycięskiej bramki.

Goście groźni byli zaledwie przez kilka minut (53-60 minuta), ale pewnie grał, zastępujący w bramce Krzysztofa Goszczyńskiego, Piotr Pakieła. Dobrze prezentowała się cała linia defensywna, którą - pod nieobecność kontuzjowanego Krzysztofa Poczmańskiego - kierował Paweł Kopczyński.

10.09.: Piast Piastów - Błękitni Raciąż 2:1 (2:1)

bramka: Lewandowski (18, asysta Banaszewski).

Błękitni: Piotr Pakieła - Rafał Brzeziński (77, Kamil Baranowski), Krzysztof Poczmański, Kamil Wróblewski (55, Paweł Kopczyński), Jarosław Żebrowski, Daniel Banaszewski, Piotr Cichosz, Sławomir Jóźwiak, Dariusz Przebierała (34, Łukasz Marciniak), Hubert Lewandowski, Robert Żochowski (64, Paweł Kalman).

Niewiele zabrakło, by raciążanie wywieźli punkty z wyjazdowego spotkania z wiceliderem ligi MLS - Piastem Piastów. Mecz rozstrzygnął się w pierwszych minutach, a Błękitnym ponownie brakowało zimnej krwi pod bramką rywali.

Kto wie jak potoczyłyby się losy tego meczu gdyby nie początkowe 10 minut, w których raciążanie pozwolili gospodarzom na strzelenie dwóch bramek. Pierwsza bramka wpadła już w 1 minucie spotkania po rzucie karnym (po faulu Kamila Wróblewskiego w 50 sekundzie). Sytuacja ta zapewne jeszcze bardziej sparaliżowała i tak zdenerwowanych piłkarzy Raciąża. Gospodarze w pierwszym kwadransie dali pokaz swoich umiejętności, grając widowiskowo, szybko i dokładnie, czego efektem była kolejna bramka w 7 minucie spotkania. Ten zimny prysznic na początku meczu na szczęście nie zablokował piłkarzy Błękitnych, którzy z minuty na minutę zaczęli grać coraz lepiej.

Przede wszystkim agresywnym kryciem i wyprzedzaniem rywali zaczęli wybijać z rytmu dobrze grających gospodarzy. Szkoda, że to przebudzenie nastąpiło z bagażem już dwóch straconych bramek. Lepsza i szybsza gra raciążan przyniosła efekt w 18 minucie, kiedy po dośrodkowaniu Daniela Banaszewskiego z prawej strony boiska, piłkę przejął Hubert Lewandowski i płaskim strzałem umieścił ją w bramce gospodarzy. Po bramce tej mecz wyrównał się, a okazje do strzelania goli mieli zarówno raciążanie - w 25 minucie strzał Roberta Żochowskiego, jak i gospodarze - w 34 minucie, kiedy w ostatniej chwili przed utratą gola uratował Błękitnych bramkarz Piotr Pakieła.

Druga połowa to wojna nerwów dla piłkarzy i kibiców, podsycana trochę nieudolnym prowadzeniem meczu przez arbitra. Raciążanie od pierwszych minut przycisnęli gospodarzy, a już w 48 minucie mogli doprowadzić do wyrównania, kiedy po dośrodkowaniu Rafała Brzezińskiego piłka po główce Kamila Wróblewskiego przeleciała obok bramki Piasta. Dwie minuty później Błękitni stworzyli najdogodniejszą do strzelenia bramki sytuację, kiedy po podaniu Piotra Cichosza, Daniel Banaszewski wbiegł w pole karne i z 8 metrów spudłował posyłając piłkę minimalnie obok prawego słupka bramki.

Gospodarze widząc, że raciążanie atakują większą liczbą zawodników, skoncentrowali swoją grę na zabezpieczeniu linii obrony i kiedy nadarzyła się okazja wyprowadzali szybkie kontrataki. To, że nie udało im się podwyższyć rezultatu, jest zasługą w dużej mierze dobrze spisującego się w bramce Błękitnych - Piotra Pakieły.

Raciążanie mogli jeszcze dwukrotnie wyrównać. W jednej sytuacji sędzia chyba za pochopnie uznał, że wychodzący sam na sam z bramkarzem Banaszewski jest na spalonym, a w drugiej - po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Pawła Kalmana, strzał głową Krzysztofa Poczmańskiego minął minimalnie lewy słupek bramki gospodarzy.

Teraz Błękitnych czekają trzy kolejne mecze z rywalami, którzy są niżej w tabeli od raciążan (u siebie z Makowianką, na wyjeździe z Łomiankami, u siebie z Legionovią). Jeśli drużyna nie chce wyłącznie grać o utrzymanie, powinna wszystkie te spotkania rozstrzygnąć na swoją korzyść, bo do końca rundy jesiennej słabych przeciwników już nie będzie.

17.09.: Błękitni Raciąż - Makowianka Maków Maz. 1:0 (1:0)

bramka: Wróblewski (40, asysta Przebierała).

Błękitni: Krzysztof Goszczyński - Krzysztof Poczmański, Paweł Kopczyński, Rafał Brzeziński, Kamil Baranowski, Kamil Wróblewski, Sławomir Jóźwiak (69, Jarosław Dąbkowski), Dariusz Przebierała (85, Jarosław Żebrowski), Daniel Banaszewski (89, Paweł Kalman), Hubert Lewandowski (61, Robert Żochowski), Piotr Cichosz.

Błękitni zagrali chyba najsłabszy mecz w tym sezonie, ale mimo to potrafili wygrać.

To nie był łatwy mecz dla Błękitnych. Przedmeczowe spekulacje iloma bramkami raciążanie pokonają niżej notowanego rywala z Makowa dosyć szybko zostały zweryfikowane wraz z upływającymi minutami spotkania.

Gospodarze grali dokładnie i ciekawie dla oka jedynie w początkowej fazie meczu. Już pierwsza akcja mogła zakończyć się bramką dla Błękitnych, kiedy po zagraniu Piotra Cichosza do Huberta Lewandowskiego ten drugi precyzyjnym strzałem zmusił bramkarza gości do interwencji i wybicia piłki na rzut różny. Później było również nieźle, ale dobrze zapowiadające się akcje kończyły się tuż przed polem karnym gości. Co prawda raciążanie częściej atakowali bramkę przeciwnika, ale ich akcje nie były aż tak groźne jak te nieliczne stwarzane przez piłkarzy z Makowa (słupek po dośrodkowaniu z lewej strony boiska w 16 minucie i sytuacja sam na sam z bramkarzem Krzysztofem Goszczyńskim w 42 minucie).  Po pół godzinie gry szczęścia strzałami z dystansu próbował Piotr Cichosz w 33 i 35 minucie, ale w obu tych przypadkach piłka przelatywała obok bramki gości.

Wreszcie nadeszła 40 minuta meczu, kiedy Daniel Banaszewski odważnie popędził z piłką w kierunku prawego narożnika pola karnego i został nieprawidłowo powstrzymany. Z rzutu wolnego w pole karne dośrodkował Dariusz Przebierała, a opadającą przed bramką gości piłkę wbił - strzelając jak się okazało zwycięskiego gola -  Kamil Wróblewski. Po straconej bramce odważniej na bramkę Błękitnych ruszyli goście co wróżyło dobre emocje w drugiej połowie meczu. Faktycznie w pierwszym kwadransie drugiej odsłony meczu przewagę uzyskali piłkarze z Makowa, którzy kilkakrotnie gościli w okolicach pola karnego Błękitnych, ale na szczęście dla gospodarzy nie udokumentowali bramką swojej przewagi. Raciążanie widząc, że zwycięstwo w tym meczu nie jest jeszcze przesądzone, ponownie przebudzili się i zaczęli prezentować się lepiej, stwarzając sobie dogodne sytuacje do zmiany rezultatu, przede wszystkim po dośrodkowaniach z rzutów rożnych. Nieźle prezentował się wprowadzony w drugiej połowie Robert Żochowski, który dryblingiem niejednokrotnie oszukiwał obrońców gości, niestety z wykończeniem dobrze zapowiadających się akcji było gorzej. Błękitni najbliżsi podwyższenia rezultatu byli w 85 minucie, kiedy po strzale - dośrodkowaniu Piotra Cichosza z rzutu wolnego piłka odbiła się od słupka, a dobitka Daniela Banaszewskiego również okazała się niecelna.

24.09.: KS Łomianki - Błękitni Raciąż 0:0

Błękitni: Krzysztof Goszczyński - Krzysztof Poczmański, Paweł Kopczyński, Kamil Baranowski (67, Paweł Kalman), Rafał Brzeziński, Kamil Wróblewski, Sławomir Jóźwiak (46, Piotr Cichosz), Dariusz Przebierała (46, Jarosław Żebrowski), Daniel Banaszewski, Hubert Lewandowski, Robert Żochowski (67, Jarosław Dąbkowski).

Z uwagi na zawieszone boisko zespołu KS Łomianki piłkarze Błękitnych Raciąż wybrali się na mecz z tą drużyną do Legionowa. Spotkanie z Łomiankami miało być dla raciążan wyjazdem po pewne 3 punkty. Po końcowym gwizdku sędziego niektórzy cieszyli się również i z jednego punktu, bo po mizernej grze, jaką zaprezentowali Błękitni mogli wrócić do domu bez zdobyczy punktowej.

To nie było ciekawe widowisko. Na początku meczu żaden zespół nie potrafił stworzyć groźnych sytuacji. Dopiero w 25 minucie Sławomir Jóźwiak podał do Roberta Żochowskiego, a ten po kilkunastometrowym rajdzie zmarnował dobrze zapowiadająca się akcję posyłając piłkę nad bramką. Cztery minuty później najlepszą okazję do strzelenia bramki stworzyli gospodarze, kiedy po dośrodkowaniu i mocnym strzale głową, bramkarz Krzysztof Goszczyński łapiąc piłkę na raty uratował zespół przed stratą gola. Pod koniec pierwszej połowy przebudzili się raciążanie, ale strzały Dariusza Przebierały, Sławomira Jóźwiaka, Daniela Banaszewskiego czy też Huberta Lewandowskiego nie przyniosły efektu bramkowego.

Po przerwie trener wprowadził do gry Jarosława Żebrowskiego oraz Piotra Cichosza, którzy wchodząc na boisko mieli wzmocnić ofensywę swojego zespołu. I raciążanie próbowali zdobyć zwycięskiego gola, ale były to próby chaotyczne i nieskuteczne. A gospodarze również mogli wygrać ten mecz - raz Błękitnych uratował słupek, a raz interwencja Goszczyńskiego.

Kibice raciążan podczas meczu wyrażali swoją dezaprobatę dla gry Błękitnych, nie zawsze czyniąc to w kulturalny sposób.

foto: archiwum (zdjęcia z meczów z Naprzodem Zielonki i Makowianką Maków Maz.)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do