
Tęcza 34 Płońsk w sezonie 2003-2004 grała w Mazowieckiej Lidze Seniorów, i kiepsko zaczęła sezon. W sierpniowych spotkaniach zdobyła tylko jeden punkt i była trzecia od końca w ligowej tabeli.
Wrzesień był lepszy - przyniósł dwa zwycięstwa i dwie porażki, a Tęcza awansowała na jedenaste miejsce.
Wrześniowe spotkania:
Pierwsze zwycięstwo
Płońszczanie posiadają chyba patent na wygrywanie w Sierpcu ostatnimi czasy. To właśnie tu przed rokiem po zwycięstwie 3:1 Tęcza zasiadła na fotelu lidera. Przebieg sobotniego spotkania był niemalże identyczny jak tego sprzed roku, dzięki czemu podopieczni Krzysztofa Szymańskiego po raz pierwszy w tym sezonie mogli cieszyć się ze zdobycia kompletu punktów i to na boisku rywala. Pierwsza część spotkania przebiegała pod dyktando gości. Płońszczanie w tych pierwszych trzech kwadransach gry stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji strzeleckich i gdyby udało im się je wykorzystać, to do szatni schodziliby z kilkubramkową zaliczką. Na szczęście tuż przed przerwą bramkę dla Tęczy zdobył Piotr Stańczak i nieco spokojniejsi nasi zawodnicy udali się na odpoczynek.
Po zmianie stron przycisnęli gospodarze. Piłkarze Kasztelana opanowali środek pola i kilkakrotnie zagrozili bramce strzeżonej przez Klękowicza. W poczynaniach płońszczan widać było wiele nerwowości, mnożyły się niedokładne podania. Aż przyszła 54 minuta meczu i druga bramka dla Tęczy po której wszystko się uspokoiło. Znów do głosu doszli piłkarze z Płońska, których akcje prowadzone były z coraz większym rozmachem. Po upływie kolejnych kilku minut trzecią bramkę dla Tęczy zdobył jeden z najlepszych aktorów tego widowiska Wojtek Bluszcz. Po dziesięciu minutach dokładnie obsłużył Marka Kowalskiego, a ten precyzyjnym wolejem ustalił wynik tego meczu.
- W spotkaniu tym byliśmy zdecydowanie lepsi - podsumował Krzysztof Szymański trener Tęczy. - Nie zagraliśmy jakiegoś rewelacyjnego meczu, graliśmy to co gramy cały czas, tylko dzisiaj w końcu zaczęliśmy wykorzystywać swoje akcje. Mieliśmy trochę nerwówki na początku drugiej połowy meczu, na szczęście po naszych kolejnych bramkach graliśmy coraz bardziej swobodnie. Bardzo dobrze w naszej bramce spisywał się Piotr Klękowicz. Zagrał jak doświadczony zawodnik, świetnie się ustawiał i doskonale dyrygował zespołem. W tej chwili mamy trzech równorzędnych bramkarzy, a o grze będzie decydowała dyspozycja każdego z nich.
Kasztelan Sierpc - Tęcza Płońsk 1:4 (0:1)
bramki: Stańczak 44 (asysta Bluszcz), Bieniek 54 (asysta Banasik), Bluszcz 65 (asysta Milewski), Kowalski 75 (asysta Bluszcz).
Tęcza: Piotr Klękowicz - Marek Kowalski, Piotr Milewski, Radosław Cytloch, Michał Bogucki, Krzysztof Banasik, Wojciech Bluszcz (75, Piotr Matczak), Sławomir Daniszewski (82, Bartosz Kaczor), Emil Kuciński, Piotr Stańczak, Emil Bogucki (46, Artur Bieniek).
Trafili tylko raz
Po ostatnim wyjazdowym zwycięstwie w Sierpcu, a przede wszystkim po zdobyciu przez Tęczę czterech bramek w tamtym spotkaniu, wydawało się, że płońszczanie odblokowali się psychicznie. Niestety, znowu było wszystko dobrze, oprócz skuteczności. Jedna bramka nie wystarczyła, by zdobyć choćby punkt w meczu z liderem.
Do Płońska w sobotę przyjechał lider mazowieckiej ligi seniorów Piast Piastów i niespodzianki nie było, a szkoda, bo na boisku różnicy poziomów w ogóle nie dało się zauważyć.
Tęcza od początku meczu osiągnęła przewagę optyczną i stwarzała sytuacje do strzelenia bramki. Już w pierwszych minutach meczu sytuacji sama na sam z bramkarzem nie wykorzystał Piotr Stańczak. w 40 minucie po ładnej akcji Krzysztof Banasik uderzył z dystansu, ale bramkarz gości zdołała piłkę odbić. W polu karnym doszło po tym strzale do dużego zamieszania, a płońszczanie aż trzykrotnie strzelali na bramkę Piasta - niestety nieskutecznie.
Tęcza - choć miała przewagę - nie potrafiła w pierwszej połowie doprowadzić do prowadzenia. Na domiar złego w 43 minucie to goście zdołali strzelić bramkę.
Sytuacja nie wydawała się jednak beznadziejna, bo po pierwsze, Tęcza nie grała źle, po drugie, tuż przed przerwą - za drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę - boisko musiał opuścić jeden z zawodników gości.
Druga część meczu ponownie zaczęła się od przewagi gospodarzy. Tęcza grała dobrze, momentami nawet bardzo dobrze. Brakowało tylko wykończenia akcji, a chwilami także szczęścia, jak choćby po uderzeniu Krzysztofa Banasika, kiedy to bramkarz zdołał piłkę sparować na poprzeczkę.
Wreszcie w 71 minucie po rozegraniu rzutu wolnego, z 16 metrów prawą nogą ładnie uderzył Radosław Cytloch. Piłka wpadła w dolny róg bramki Piasta. 1:1.
Niestety, w 76 minucie - po pięknym strzale z rzutu wolnego goście ponownie objęli prowadzenie.
Na domiar złego za drugą żółtą kartkę, boisko w 80 minucie meczu opuścił obrońca Tęczy Marek Kowalski. Do końca meczu Tęcza nie stworzyła klarownych sytuacji do strzelenia gola.
- Szkoda tego meczu, bo nie graliśmy gorzej od lidera. Zupełnie brakuje nam szczęścia i zimnej krwi pod bramką - mówi trener Krzysztof Szymański. - Tak się złożyło, że na początku sezonu gramy z drużynami z czołówki i tych punktów brakuje. Teraz mam nadzieję, że do dobrej gry dokładać będziemy też zdobycze punktowe.
Tęcza Płońsk - Piast Piastów 1:2 (0:1)
bramka: Cytloch 71 (z podania Banasika).
Tęcza: Piotr Klękowicz - Marek Kowalski, Piotr Milewski (65, Łukasz Barankiewicz), Radosław Cytloch, Michał Bogucki, Krzysztof Banasik (75, Damian Wierzchowski), Wojciech Bluszcz, Sławomir Daniszewski, Emil Kuciński, Emil Bogucki (50, Artur Bieniek), Piotr Stańczak.
Wreszcie skuteczni
Sprawdził się nasz typ na ten mecz. Prognozowaliśmy, że Tęcza wygra to spotkanie i tak się skończyło, choć wynik jest zdecydowanie lepszy niż gra. Ale kibice i tak się cieszą, bo wcześniej było na odwrót - ładna gra i mało punktów, a one przecież - nie styl - decydują o miejscu w tabeli.
Tęcza od początku rundy jesiennej gra dobrze. Niestety, nie przekładało się to na zdobycze punktowe - zawodziła przede wszystkim skuteczność.
Tym razem, mimo tego, że płońszczanie rozegrali chyba najsłabszy mecz w tej rundzie, pewnie zdobyli trzy punkty, strzelając aż pięć bramek.
Na poziom spotkania z pewnością miał wpływ stan boiska. Mecz, z powodu remontu, nie odbył się bowiem w Strzegowie, a na dużo gorszym w Niedzborzu.
A zaczęło się od bramki gospodarzy, którzy wykorzystali stratę piłki w środkowej strefie boiska i błąd w ustawieniu płońszczan.
Chwilę później zdarzyła się nieczęsto spotykana sytuacja. Po stracie gola grę ze środka boiska rozpoczął Artur Bieniek, a Sławomir Daniszewski prawą nogą strzelił bezpośrednio na bramkę i... zdobył gola. Jeszcze przed przerwą Tęcza mogła objąć prowadzenie, bo za faul na Bieńku sędzia podyktował rzut karny. Emil Kuciński jednak minimalnie spudłował.
Pięć minut po wznowieniu gry w drugiej połowie, gospodarze ponownie faulują w polu karnym Artura Bieńka. Tym razem jedenastkę skutecznie wykorzystał kapitan drużyny Radosław Cytloch.
Tęcza cały czas miała przewagę i udokumentowała ją jeszcze trzykrotnie.
We wszystkich trzech bramkowych akcjach wyróżnił się Wojciech Bluszcz, który najpierw sam strzelił gola, a potem dwukrotnie po jego podaniach do bramki trafili dwóch Emilów: Kuciński i Bogucki.
- Trzy punkty cieszą, choć nie zagraliśmy jakiegoś pięknego meczu - mówi trener Tęczy Krzysztof Szymański. - Ale to ważne, by ci młodzi chłopcy trochę się podbudowali. Graliśmy już ładnie, a punktów nie było.
GKS Strzegowo - Tęcza Płońsk 1:5 (1:1)
bramki: Daniszewski 20 (asysta Bieniek), Cytloch 50 (z karnego, po faulu na Bieńku), Bluszcz 55 (asysta Daniszewski), Kuciński 75 (asysta Bluszcz), Emil Bogucki 86 (asysta Bluszcz).
Tęcza: Marcin Cichowicz - Michał Bogucki, Radosław Cytloch, Piotr Milewski, Artur Żelasko, Krzysztof Banasik, Wojciech Bluszcz, Piotr Matczak (75, Emil Bogucki), Emil Kuciński, Sławomir Daniszewski, Artur Bieniek.
Jak mogli przegrać?!
Tęcza mogła w Ciółkowie zdobyć kilka bramek, miała ku temu kilkanaście dogodnych sytuacji. Zdobyła tylko jedną i przegrała z drużyną która była gorszym zespołem.
To musi już niepokoić. Płońszczanie nie potrafią nawet zremisować z drużyną od siebie gorszą.
- To był mecz niewykorzystanych szans - mówi trener Tęczy Krzysztof Szymański. - Wszystkie dogodne do strzelenia bramki sytuacje nawet trudno zliczyć. Przez dużą część meczu gra toczyła się na połowie naszych przeciwników, ale nie miało to większego wpływu na końcowy rezultat.
Nieszczęście płońszczan zaczęła się już w siódmej minucie. Po kolejnych trzynastu minutach gospodarze po raz drugi strzelają w okienko bramki Marcina Cichowicza.
- Szkoda, że akurat w meczach z nami przeciwnicy strzelają bramki życia - mówi trener Szymański. - Ciółkowianom udało się strzelić piękne gole.
Pierwsza połowa skończyła się dwubramkowym prowadzeniem gospodarzy. Po przerwie płońszczanie przeważali jeszcze wyraźniej. Zawodzili tylko pod bramką. Kiedy sędzia w 55 minucie podyktował dla Tęczy rzut karny, wydawało się, że wreszcie z jedenastu metrów płońszczanie zdołają przełamać strzelecką indolencję. Niestety, bramkarz gospodarzy zdołał obronić zarówno strzał jak i dobitkę Radosława Cytlocha. Wreszcie w 63 minucie, po szybkim rozegraniu rzutu wolnego pośredniego, honorową bramkę zdobył Sławomir Daniszewski.
Czarę płońskiej goryczy w Ciółkowie przepełnił na pięć minut przed zakończeniem meczu kapitan zespołu Radosław Cytloch, który za niesportowe zachowanie został ukarany czerwoną kartką.
ULKS Ciółkowo - Tęcza Płońsk 2:1 (2:0)
bramka: Daniszewski 63 (asysta Cytloch).
czerwona kartka: Cytloch (85).
Tęcza: Marcin Cichowicz - Marek Kowalski, Radosław Cytloch, Piotr Milewski, Michał Bogucki, Krzysztof Banasik (70, Jarosław Dymowski), Wojciech Bluszcz (46, Łukasz Barankiewicz), Emil Bogucki (46, Piotr Stańczak), Emil Kuciński, Artur Bieniek, Sławomir Daniszewski (70, Bartosz Kaczor).
foto: archiwum (zdjęcia z meczów z Kasztelanem Sierpc, Piastem Piastów, GKS Strzegowo i Ciółkowem)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie