Reklama

Zamordowani nadal nie upamiętnieni!

Zostali zamordowani 19 lutego. 71 lat temu. Stracili życie, bo walczyli o naszą wolność. Niewiele daliśmy im w zamian. Nadal nie mają grobów. Nadal nie zostali upamiętnieni.

19 lutego 1947 roku, trzy dni przed amnestią dla żołnierzy niepodległościowego państwa podziemnego, do płońskiego aresztu przyjechał etatowy kat warszawskiego więzienia na Rakowieckiej, Aleksander Drej. Przyjechał, by wykonać wyrok. By zdążyć przed amnestią.

Z rąk Dreja zginęli tego dnia: Marceli Gajewski, Zygmunt Ciarka i Bronisław Urbański. Wszyscy byli żołnierzami Armii Krajowej - należeli do obwodu Ruchu Oporu Armii Krajowej „Mewa”, obejmującego zasięgiem m. in. powiat płoński.

Marceli Gajewski podczas niemieckiej okupacji był żołnierzem AK, mieszkał w Sierpcu, a od wiosny 1945 roku działał w konspiracji pod pseudonimem „Mściwy” w oddziale Józefa Marcinkowskiego. Oddział liczący około 200 osób działał na terenie Płońska, Płocka, Mławy, Ciechanowa i Sierpca. Gajewski uczestniczył w akcjach zbrojnych - m.in. wiosną 1946 roku w uwolnieniu rannego żołnierza AK, przetrzymywanego pod strażą w sierpeckim szpitalu.

Zygmunt Ciarka „Sowa” urodził się w Łempinie (gm. Raciąż), mieszkał w Raciążu. Wiosną 1945 roku został powołany do wojska, ale zdezerterował z jednostki w Olsztynie, ukrywał się a  potem związał z oddziałem Marcinkowskiego.

Bronisław Urbański („Andrzej”, „Blondyn”, „Ślepy”) urodził się w Puławach, ale mieszkał w Raciążu. W 1945 roku był funkcjonariuszem UB, ale w grudniu tego roku związał się z oddziałem Marcinkowskiego, został jego zastępcą. Uczestniczył m.in. w akcji na cukrownię w Glinojecku.

Wszyscy trzej zostali aresztowani latem 1946 roku. Oddział Marcinkowskiego planował akcję w płońskim więzieniu, by odbić więźniów. Akcja nie doszła do skutku, ponieważ w przeddzień ustalonego terminu został aresztowany Urbański.

Komunistyczny sąd - w grudniu 1946 roku za działalność w AK skazał Gajewskiego,  Urbańskiego i Ciarkę na karę śmierci, utratę praw publicznych i przepadek mienia. Rozstrzelano ich na terenie płońskiego aresztu, gdzie byli więzieni. Kat Drej, który specjalnie w tym celu przyjechał do Płońska strzelał do nich z karabinu, a potem dobijał strzałem w głowę z pistoletu.

Gajewski miał wtedy 40 lat, żonę i trójkę dzieci; Urbański 37 lat, żonę i dziecko a Ciarka tylko 25 lat, był kawalerem.

Różne były pomysły, by ich upamiętnić, w tym plany, by doprowadzić do odnalezienia ich szczątków, a jeśli nie byłoby to możliwe, miała ich upamiętnić tablica. Póki co, na planach się zakończyło.

Katarzyna Olszewska

foto: archiwum

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do