Reklama

Retro Płońszczak - startujemy!

Pierwsze wydanie Retro Płońszczaka musiało zostać zainaugurowane po prostu takim zdjęciem. Z kilku powodów.
Po pierwsze - to przecież retro w czystej postaci. 

Aż niewiarygodne dla dzisiejszego świata - naczelny (Artur Kołodziejczyk) redaguje artykuł - a jakże - na maszynie do pisania.
Po drugie - to doskonała ilustracja w roku 25-lecia Płońszczaka, bo kadr pochodzi z pierwszych tygodni jego wydawania w 1994 roku.
Po trzecie - to kadr ciekawostkowy, bo mało kto pewnie zgadłby gdzie zostało zrobione to zdjęcie. Zaspokoimy ciekawość - to pierwsza siedziba Płońszczaka - w hali sportowej, pokoik w zachodniej jej części z oknem od strony boiska.
Po czwarte - uprzedzając przyszłość, chcieliśmy najpierw pośmiać się z siebie. Bo pewnie wielokrotnie w kolejnych wydaniach Retro wystawimy na fotograficzne wspomnienia inne osoby. Ten pierwszy kadr ma być dowodem na to, że nie chcemy wyśmiewać - chcemy powspominać, niekiedy z lekkim - pozytywnym - uśmieszkiem.
A jakbyśmy, z tą lekką ironią opisali właśnie ten kadr z naczelnym?
Zdradzimy, że ta maszyna to wcale nie była konieczność. A jakże - mieliśmy już komputer (słownie: jeden). Kupiliśmy go za pożyczone od rodziców pieniądze (jeszcze raz po latach wielkie dzięki!) i hulał aż miło - tak sobie zażartujemy.
... a naczelny na maszynie... No cóż, kolejna ciekawostka. Artur Kołodziejczyk w tym czasie - mówiąc kolokwialnie - szczekał na komputer... Mówił, że nie wierzy tej nowoczesności, a prawda była taka, że... nie umiał. Na komputerze znał się jedynie Piotr Buras (pozdrawiamy). Katarzyna Wilk wolała tradycyjną kartkę i długopis, a Kołodziejczyk... udawał dziennikarza przy maszynie właśnie.
Jak już heheszkujemy naczelnego, to trzeba mu przyznać, że przez te wszystkie lata jest w tradycyjnej antynowoczesności konsekwentny. Co prawda z komputerem wrogami już nie są, ale... Niby to naczelny sam składa gazetę (tzw. łamanie komputerowe), zawiaduje internetowym portalem itd., ale to tylko konieczność zawodowa.
Cały czas nowoczesność wkracza w jego życie... tak jakby nieśmiało. Osobistego profilu na facebooku nie ma, komórkę to raczej do rozmów telefonicznych i sms-ów wykorzystuje, na elektroniczną pocztę też raczej z komputera, a nie smartfona wchodzi.
Taki nienowoczesny jakiś ten naczelny. Nawet kota nie ma...
- Wszystko można, oby z ostrożna - mówi Artur Kołodziejczyk. - Można się śmiać, ale jak tak patrzę na tę nowoczesność medialną, to jednak wolę przywiązanie do tradycyjnego dziennikarstwa.
A może to jednak nie do końca wada, tylko siła Płońszczaka...?

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do