Reklama

RetroPiłka - kwiecień 2005 - Sona Nowe Miasto

W sezonie 2004-2005 Sona Nowe Miasto rywalizowała w lidze okręgowej.

Przed kwietniowymi spotkaniami drużyna z Nowego Miasta zajmowała dziesiąte miejsce w tabeli.

Po kolejnym miesiącu (bez kolejki z przełomu kwietnia i maja) Sona była (po dwóch remisach, porażce i zwycięstwie) ósma.

Kwietniowe spotkania:

2.04.: Kryształ Glinojeck - Sona Nowe Miasto 2:2 (0:0)

bramki: Kowalczyk (47, asysta Bandurski), Paweł Radomski (53, asysta Prusinowski).

Sona: Robert Gródek - Marcin Radomski, Robert Bugalski, Marek Bandurski, Piotr Dalecki, Robert Niepytalski, Ryszard Wieczorkowski (45, Rafał Latkowski; 86, Marcin Kręźlewicz), Krzysztof Kowalczyk, Cezariusz Prusinowski, Piotr Jastrzębski, Paweł Radomski.

Sprawiedliwy remis

Sona - po bardzo dobrym meczu w Glinojecku - mogła zdobyć nawet komplet punktów. Skończyło się tylko na jednym, po - w sumie sprawiedliwym - remisie 2:2.

W składzie Sony zabrakło kilku podstawowych graczy, m.in.: stopera Dariusza Kulpy i napastnika Marcina Maciasa. Z tego wyniknęły zmiany w ustawieniu. Z konieczności w duecie ze snajperem Sony Piotrem Jastrzębskim musiał zagrać Paweł Radomski, co  okazało się dobrym posunięciem trenera.

Od pierwszych minut gra była ostra. Już w 6 minucie zespół gospodarzy musiał dokonać pierwszej zmiany, ponieważ kontuzji doznał jeden z ich zawodników. Pierwszą groźną sytuację już w 7 minucie stworzyła drużyna Glinojecka. Po prostopadłym podaniu obrony, w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się napastnik gospodarzy. Na szczęście dla Sony sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Podobna sytuacja miała miejsce w 18 minucie spotkania, ale i tym razem sędzia prawidłowo zareagował. W 24 minucie gospodarze mogli objąć prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego z 8 metra na bramkę uderzył zawodnik Glinojecka, ale bramkarz Robert Gródek, sparował piłkę na kolejny rzut rożny. Po następnym dośrodkowaniu i strzale z okolicy 10 metra piłka otarła się jeszcze o zawodnika gospodarzy, co mogło zmylić bramkarza, lecz ten wykazał się wyśmienitym refleksem.

W 28 minucie meczu zawodnicy Sony wreszcie stworzyli pierwszą groźną sytuację. Długie podanie od obrony przedłużył głową Jastrzębski, ale Pawła Radomskiego uprzedził bramkarz.

Napór gospodarzy trwał jednak dalej. Tylko instynkt i doświadczenie bramkarza Roberta Gródka uchroniło w 32 minucie Sonę od utraty bramki. Najpierw sparował groźny strzał, a kolejny raz popisał się przy dobitce zawodnika gospodarzy. W 38 minucie piłkę z linii bramkowej wybił Marcin Radomski. Ostatnia groźna sytuacja gospodarzy w pierwszej połowie, miała miejsce w 41 minucie spotkania, gdy po strzale z dystansu piłka uderzyła w poprzeczkę.

W przerwie meczu trener Sony zalecił swoim piłkarzom odważniejszą grę w ofensywie.

Drugą połowę zawodnicy Sony zaczęli z jedną zmianą w składzie. Grającego trenera Ryszarda Wieczorkowskiego, który uskarżał się na ból nogi, zastąpił Rafał Latkowski. 

Bramki w drugiej części gry zaczęły padać bardzo szybko. Już w 47 minucie, po faulu, w środkowej części boiska, sędzia podyktowany rzut wolny dla Sony. Zagrana piłka minęła obrońców gospodarzy, trafiając pod nogi Krzysztofa Kowalczyka, a ten strzałem z 19 metra umieścił ją pod poprzeczką bramki Kryształu.

Zaledwie 6 minut później Sona prowadziła już 2:0. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wykonywanego przez Cezariusza Prusinowskiego piłka trafiła do Pawła Radomskiego. Ten na piątym metrze przyjął ją lewą nogą i oddał precyzyjny strzał z 5 metra prawą. Piłka między nogami bramkarza trafiła do siatki.

Piłkarze Sony w dalszym ciągu atakowali. W 55 minucie kolejną dobrą sytuację miał strzelec pierwszej bramki Krzysztof Kowalczyk. Po podaniu Piotra Daleckiego znalazł się sam na sam z bramkarzem, lecz zbyt daleko wypuszczoną piłkę zdołał jedynie delikatnie musnąć czubkiem buta, co znacznie ułatwiło obronę tego strzału.

W 62 minucie meczu, widząc narastającą przewagę Sony, trener Kryształu dokonał zmian w swoim zespole. Zaledwie minutę później przyniosło to efekt w postaci bramki kontaktowej. Dośrodkowanie wzdłuż linii bramkowej, skutecznym strzałem głową zakończył napastnik Kryształu. Od tego momentu trwał ciągły napór na bramkę strzeżoną przez Gródka.

W 66 minucie, po nieudanej pułapce ofsajdowej obrońców Sony, zawodnik Kryształu znalazł się sam na sam z bramkarzem oddając strzał z 9 metra, i kolejny raz w tym spotkaniu Gródek musiał wykazać się bramkarskim kunsztem. Przez następne minuty piłkarze Sony zmuszeni byli skupiać się na oddalaniu niebezpieczeństwa spod własnej bramki. I gdy wydawało się, że robią to bardzo skutecznie i wyjadą z Glinojecka z dorobkiem trzech punktów, w 84 minucie padło wyrównanie. Po wyrzucie z autu piłka trafiła do zawodnika gospodarzy, który dośrodkował ją w pole karne. Trafiła do niepilnowanego na ósmym metrze zawodnika Kryształu, który skierował ją w prawy dolny róg bramki, wyrównując wynik spotkania.

10.04.: Sona Nowe Miasto - Błękitni Raciąż 0:0

Sona: Robert Gródek - Marcin Radomski, Robert Bugalski, Krzysztof Brudzyński, Piotr Dalecki, Robert Niepytalski, Dariusz Kulpa (72, Marcin Szwejkowski), Krzysztof Kowalczyk, Cezariusz Prusinowski, Piotr Jastrzębski (65, Marcin Macias), Paweł Radomski.

Błękitni: Krzysztof Goszczyński - Krzysztof Poczmański, Paweł Kopczyński, Kamil Baranowski, Kamil Wróblewski, Rafał Brzeziński (85, Dariusz Karwowski), Jarosław Dąbkowski (63, Dariusz Przebierała), Jarosław Żebrowski, Robert Dureński, Daniel Banaszewski, Robert Żochowski.

Derby bez goli

Niedzielne derby były wyrównanym spotkaniem, choć więcej klarownych sytuacji stworzyli gospodarze. Najwięcej emocji dostarczyły ostatnie minuty, ale i wówczas żadnej z drużyn nie udało się trafić do siatki.

Pierwszą groźną akcję stworzyła drużyna Błękitnych już w 5 minucie meczu. Po faulu na Robercie Żochowskim sędzia podyktował rzut wolny przy linii pola karnego. Ładną interwencją popisał się jednak bramkarz Sony Robert Gródek, który wybijając piłkę przed pole karne jednocześnie uruchomił kontrę zawodników Sony. Paweł Radomski podał do wychodzącego na dogodną pozycję Roberta Niepytalskiego, który za daleko wypuścił sobie piłkę i został zatrzymany przez obrońców.

Kolejna godna uwagi akcja miała miejsce w 12 minucie meczu. Obrońca Sony, Robert Bugalski, długim podaniem z własnej połowy dograł piłkę na głowę Piotra Jastrzębskiego, lecz ten uderzył ją niedokładnie.

W 14 minucie gospodarzy postraszyli Błękitni. Po wyrzucie z autu piłka trafiła do Jarosława Dąbkowskiego, który zdecydował się na indywidualną akcję, po której oddał kąśliwy strzał z 28 metra. Piłka o metr przeleciała obok słupka.

Sona próbowała zagrozić bramce gości pięć minut później, kiedy na bramkę po rzucie wolnym uderzał Cezariusz Prusinowski. Piłka ominąwszy skromny dwuosobowy mur trafiła jednak na głowę Kamila Baranowskiego, który podbił ją do góry, ułatwiając tym interwencję bramkarzowi.

Kilka minut później, również po rzucie wolnym, niebezpiecznie było pod bramką Sony, a Gródek musiał interweniować po uderzeniu Roberta Dureńskiego.

W 26 minucie spotkania - zdaniem gospodarzy - w polu karnym Błękitnych piłkę ręką zagrał Paweł Kopczyński, ale sędzia nie dopatrzył się nieprawidłowego zagrania. Do końca pierwszej części spotkania, gra toczyła się w środkowej części boiska, a bramką „pachniało” tylko raz, w 32 minucie. Akcję Sony zainicjował Krzysztof Brudzyński, a groźny - lecz zbyt lekki - strzał na bramkę Goszczyńskiego, oddał Krzysztof Kowalczyk.

Druga połowa dobrze zaczęła się dla drużyny Sony. W 50 minucie po podaniu Dariusza Kulpy, w polu karnym przytomnie zachował się Paweł Radomski, ale dokładne dogranie zmarnował niecelnym strzałem Brudzyński. W 51 minucie meczu niespodziewanie akcja z boiska przeniosła się na trybuny. Wywiązała się bójka między kibicami obu drużyn. Sędzia był zmuszony przerwać grę na 3 minuty. Gdy zapanował spokój na trybunach mecz został wznowiony. W kolejnych minutach trenerzy obydwu drużyn dokonali po dwie zmiany. Na następną interesującą akcję piłkarze obu drużyn kazali czekać aż do 76 minuty, kiedy to piłka po nieudanym wybiciu przez obrońcę Błękitnych, trafiła do Marcina Maciasa, który strzałem z dystansu próbował zaskoczyć bramkarza gości. Piłka minęła jednak prawy słupek bramki. Po tej akcji na kilka minut inicjatywę przejęli Błękitni, ale nie udało im się stworzyć bramkowych sytuacji.

W 87 minucie karta się odwróciła. Po faulu na Prusinowskim, sam poszkodowany wykonywał rzut wolny. Piłkę skierował na długi słupek, lecz ta minęła go dosłownie o centymetry. Szansę na zamknięcie akcji i dobicie tego uderzenia miał Krzysztof Brudzyński, który jednak nie zdążył wślizgiem skierować piłki do bramki. Od tego momentu, przez pięć doliczonych minut, bramkarz Błękitnych był cały czas w opałach. Najpierw po zagraniu Maciasa piłka trafiła do Marcina Szwejkowskiego, a po jego strzale raciążan uratował słupek. Minutę później w środku boiska piłkę przejął Robert Niepytalski i zdecydował się na strzał z trzydziestu metrów - piłka nieznacznie minęła poprzeczkę. Sona mogła zdobyć zwycięską bramkę także w ostatniej akcji meczu, kiedy to po rzucie rożnym wykonywanym przez Szwejkowskiego, Krzysztof Brudzyński strzelił w poprzeczkę.

Błękitni - w międzyczasie - też mieli swoją szansę. Zawodnicy z Raciąża przeprowadzili bardzo groźny kontratak, ale dośrodkowanie z lewej strony boiska, kierowane do Dariusza Przebierały, nogami przeciął bramkarz Sony.

17.04.: Wkra Andzin - Sona Nowe Miasto 2:4 (0:3)

bramki: Paweł Radomski (7, asysta Macias), Macias (25, asysta Kulpa), Kowalczyk (41, asysta Prusinowski), Kulpa (51, asysta Paweł Radomski).

Sona: Robert Gródek (78, Rafał Wieczorkowski) - Marcin Radomski, Robert Bugalski, Krzysztof Brudzyński (69, Marek Bandurski), Piotr Dalecki, Robert Niepytalski (54, Marcin Szwejkowski), Dariusz Kulpa, Krzysztof Kowalczyk (54, Krzysztof Łukasiak), Cezariusz Prusinowski, Marcin Macias, Paweł Radomski.

Bezapelacyjnie lepsi

Po trzech trudnych spotkaniach z drużynami z górnej części tabeli, wreszcie przyszła pora na zasłużone zwycięstwo dla Sony. Drużyna z Nowego Miasta gościła na stadionie w Cieksynie, gdzie pewnie pokonała Wkrę Andzin.

Przez całą pierwszą połowę goście byli przy piłce i nie pozwalali gospodarzom na rozwinięcie skrzydeł. Zawodnicy Sony przeważali nad gospodarzami, czego najlepszym świadectwem były zdobyte w ładnym stylu trzy gole.

Minęło zaledwie siedem minut spotkania, gdy ekipa Ryszarda Wieczorkowskiego mogła cieszyć się po zdobyciu pierwszej bramki. Po udanym wybiciu piłki przez obronę Sony trafiła ona do Marcina Maciasa, któremu nie zostało nic innego, jak tylko wyłożyć ją na ósmy metr dobrze wychodzącemu na pozycję Pawłowi Radomskiemu. Ten dokonał już tylko formalności posyłając futbolówkę do bramki. W 12 minucie gry, kopię tej akcji, znowu przeprowadził duet napastników Sony. Tym razem dobre wyjście bramkarza Wkry wślizgiem uchroniło gospodarzy od utraty gola. Jedną z nielicznych groźnych akcji gospodarze przeprowadzili w 22 minucie spotkania, kiedy to strzałem zza pola karnego próbowali zaskoczyć bramkarza. Swoje umiejętności potwierdził Robert Gródek. Napór Sony trwał jednak dalej. W 23 minucie udanego dośrodkowania z rzutu wolnego Cezariusza Prusinowskiego nie zdołał jednak wykorzystać pomocnik Sony, Krzysztof Kowalczyk. Zaledwie dwie minuty później znowu drużyna Sony, wraz z licznie przybyłymi kibicami, mogła cieszyć się z gola. Doświadczeniem i wyczuciem wykazał się pomocnik Dariusz Kulpa, który z własnej połowy uruchomił Maciasa, a ten mając przed sobą już tylko bramkarza, technicznym strzałem z 16 metra skierował piłkę do bramki.

W 32 minucie bramkarza Sony sprawdzili za to gospodarze. Gródka nie zaskoczył jednak mocny, ale kierowany w środek bramki, strzał i Wkra nie zdobyła kontaktowej bramki. Był to jeden z nielicznych strzałów oddanych na bramkę Sony w tej części gry. Uwieńczeniem dobrej pierwszej połowy w wykonaniu gości była akcja z 41 minuty.  Po krótko rozegranym rzucie rożnym z prawej strony boiska przez Kulpę i Prusinowskiego, ten drugi dobrze dośrodkował na jedenasty metr wprost do Krzysztofa Kowalczyka, a ten ładnym strzałem z woleja nie dał żadnych szans bramkarzowi.

Gdy wydawało się, że była to ostatnia tak klarowna akcja, w 44 minucie czwartą bramkę - po zagraniu Kowalczyka - mógł zdobyć Paweł Radomski, ale piłka po jego uderzeniu trafiła jednak w słupek. Ostatnią akcją zamykającą pierwszą połowę był ładny, ale nieskuteczny rajd Marcina Maciasa.

Na początku drugiej połowy obraz gry nie zmienił się. Efektem przewagi Sony, był czwarty gol. Zdobył go w 1 minucie Dariusz Kulpa.  Po akcji lewą stroną boiska w pole karne wpadł z piłką Paweł Radomski i podał do będącego na czystej pozycji Kulpy. Choć jego strzał w dolny lewy róg bramki zdołał wybronić bramkarz Wkry, przy dobitce był już bezradny. Mając na uwadze wysokie prowadzenie i mecz, który czeka zawodników Sony już w środę, trener Ryszard Wieczorkowski dokonał w trakcie drugiej połowy kompletu zmian, a nie mający już nic do stracenia gospodarze coraz częściej przystępowali do ataków. Groźnie strzelali już w 55 minucie, i od tego momentu Gródek coraz częściej był w opałach. Kolejną udaną interwencją popisał się w 68 minucie, broniąc strzał z kilku metrów. Ostatniej wyśmienitej sytuacji nie wykorzystali zawodnicy Sony w 73 minucie meczu. Prusinowski ze środkowej części boiska podaniem na prawe skrzydło uruchomił Pawła Radomskiego. Ten zamiast strzelać na bramkę w sytuacji sam na sam, chciał podać Maciasowi - piłka padła łupem bramkarza gospodarzy.

W 75 minucie w poważnych opałach ponownie był bramkarz Sony. Tuż przy linii pola karnego rzut wolny wykonywali gospodarze. Po płaskim strzale piłka o metr minęła słupek bramki. W 78 minucie spotkania, bramkę opuścił Robert Gródek, a na jego miejsce trener Wieczorkowski wprowadził swojego syna, 16-letniego Rafała. Jak przyznał trener, zmiany dokonał chcąc udowodnić, że niesłusznie w tamtej rundzie odebrano punkty Sonie przyznając walkower drużynie Wkry, przez to, że w szeregach Sony wystąpił właśnie, niespełna 16-letni Rafał.

Ostatnie fragmenty gry należały już do gospodarzy, a zmianę wyniku przyniosła 81 minuta. Po błędzie obrony sytuację sam na sam z bramkarzem wykorzystał zawodnik Wkry Andzin, a gol ten dodał animuszu gospodarzom. Zaledwie minutę później padła kolejna bramka. Młody bramkarz tym razem był bezradny w obliczu silnego strzału napastnika Wkry, tuż pod poprzeczkę. Jak się okazało debiut w bramce Sony był prawdziwym chrztem bojowym dla młodego Wieczorkowskiego. Końcówka meczu to już ciągły napór gospodarzy, lecz wynik nie uległ zmianie.

24.04.: Sona Nowe Miasto - Gladiator Słoszewo 3:4 (2:0)

bramki: dla Sony: Paweł Radomski (6, asysta Macias), Macias (9, asysta Kulpa), Macias (65, rzut karny po faulu na Prusinowskim).

dla Gladiatora: Dzięgielewski (49, rzut wolny po ręce przeciwnika), Ferski (60, asysta Garlicki), Raczkowski (72, asysta Dzięgielewski), Dzięgielewski (83, asysta Garlicki).

Sona: Robert Gródek - Marcin Radomski, Robert Bugalski, Krzysztof Brudzyński, Piotr Dalecki, Paweł Radomski, Dariusz Kulpa, Krzysztof Kowalczyk, Cezariusz Prusinowski, Marcin Macias (68, Marcin Szwejkowski), Piotr Jastrzębski.

Gladiator: Michał Korytowski - Krzysztof Gałązka, Marcin Raczkowski, Artur Górski, Dawid Kopeć, Jarosław Dymowski (71, Artur Pyrzyński), Łukasz Kucharzak, Kamil Dobiasz, Marcin Garlicki, Łukasz Ferski, Krzysztof Dzięgielewski.

Słoszewscy rycerze wiosny

Dobra passa Gladiatora trwa. Choć to gospodarze po pierwszej połowie prowadzili 2:0, to po ostatnim gwizdku sędziego, musieli schodzić do szatni ze spuszczonymi głowami.

Jak na mecz derbowy przystało, zacięcia, twardej gry i emocji w tym spotkaniu nie brakowało do ostatniej minuty. Drużyna Sony niemal  w swoim optymalnym ustawieniu (zabrakło pauzującego za kartki Roberta Niepytalskiego) zaczęła ten mecz od ostrych ataków. Już pierwsza ich groźna akcja dała gospodarzom prowadzenie. Niedzielny festiwal bramkowy zaczął w 6 minucie Paweł Radomski. Po sprytnym dograniu piętą Marcina Maciasa piłka znalazła się na piątym metrze tuż przy linii końcowej boiska. Paweł Radomski oddał ładny techniczny strzał wrzucając piłkę „za kołnierz” Michała Korytowskiego.

Napór gospodarzy trwał nadal. Zaledwie trzy minuty potrzebowała Sona, żeby podwyższyć wynik tego spotkania. Rzut wolny z trzydziestego metra od bramki Gladiatora wykonywał Dariusz Kulpa i nie czekając, aż sędzia odsunie mur na prawidłową odległość, oddał szybko strzał na bramkę. Piłkę zmierzającą do bramki, Korytowski zdołał jedynie sparować przed siebie, a tam czekał już Macias, pewnie umieszczając ją w siatce. W 12 minucie pierwszą groźną akcję skonstruowali słoszewianie. Po dokładnym dograniu Krzysztofa Dzięgielewskiego, niebezpiecznie strzelał Łukasz Ferski.

Od tego momentu gra zaczęła się wyrównywać. Kolejne akcje z 15 i 16 minuty to groźne strzały na bramkę w wykonaniu słoszewian. Strzały Dzięgielewskiego, a potem Kamila Dobiasza bronił jednak Robert Gródek. Bramkarz Sony zwycięsko wyszedł też z sytuacji w 19 minucie, kiedy po akcji Dzięgielewski - Raczkowski, uprzedził wychodzącego na czystą pozycję Ferskiego. Przewaga słoszewian narastała z minuty na minutę, ale akcje Gladiatora były nieskuteczne.

Bramkę mogła jednak strzelić Sona. W 27 minucie bliski tego był Macias, którego strzał minimalnie minął słupek. Do końca pierwszej połowy ataki jednej i drugiej drużyny nie przyniosły zmiany wyniku.

Po przerwie Gladiator dobrą grę zaczął dokumentować skutecznością, a swoje „pięć minut” miał napastnik słoszewian, Krzysztof Dzięgielewski.  A pokazał to już cztery minuty po wznowieniu gry. Sędzia podyktował rzut wolny po zagraniu ręką Brudzyńskiego. Do piłki ustawionej na 28 metrze od bramki strzeżonej przez Gródka podszedł właśnie Dzięgielewski. Uderzył pięknie, a piłka ominęła mur i trafiła w lewe „okienko” bramki. Bramka rzadkiej urody.

Do wyrównania wyniku goście potrzebowali kolejnych 11 minut. Dokładnym dośrodkowaniem z lewego skrzydła popisał się Marcin Garlicki, a głową z pięciu metrów, bez większego wysiłku, piłkę do bramki skierował Łukasz Ferski. Kolejna groźna akcja miała miejsce w 63 minucie. Tym razem to zawodnicy Sony postanowili sprawdzić umiejętności bramkarza. Prusinowski zagrał piłkę do Jastrzębskiego, a ten będąc sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał dobrej sytuacji oddając niecelny strzał. W 65 minucie meczu piłka znowu trafiła do Prusinowskiego, którego w polu karnym sfaulował Artur Górski. Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny. Jedenastkę pewnie wykorzystał Macias i ponownie wyprowadził Sonę na prowadzenie.

Radość gospodarzy nie trwała jednak długo. W 72 minucie meczu nastąpiła niemal kopia akcji Gladiatora z 49 minuty. Po zagraniu piłki ręką przez obrońcę Sony sędzia podyktował rzut wolny niemal z tego samego miejsca, po którym padł pierwszy gol dla gości. I tym razem do piłki podszedł Dzięgielewski. Piłka uderzona przez niego zmierzała w lewy dolny róg bramki. Intencję strzelającego dobrze wyczuł Gródek lecz popełnił błąd, wypuszczając na trzeci metr piłkę, z dobiciem której poradził sobie Marcin Raczkowski. Po raz drugi w tym meczu Sona straciła prowadzenie. I trzeciej szansy na zwycięstwo już nie dostała, bo decydujący atak zawodnicy Gladiatora wykonali w 83 minucie, kiedy to po koronkowej akcji Ferski zagrał do Garlickiego a ten mógł zaliczyć drugą w tym meczu asystę. Jego kolejne dokładne dośrodkowanie z lewej strony skuteczną główką na bramkę zamienił Dzięgielewski.

Do końca spotkania trwały jeszcze rozpaczliwe ataki gospodarzy, którzy za wszelką cenę dążyli do wyrównania. I mieli nawet na to szansę, ale po uderzeniu Dariusza Kulpy piłka trafiła w poprzeczkę, a mógł ją dobić jeszcze Krzysztof Kowalczyk. Gladiator się wybronił i zdobył kolejne trzy punkty.

foto: archiwum (zdjęcia z meczów z Kryształem Glinojeck, Błękitnymi Raciąż, Wkrą Andzin, Gladiatorem Słoszewo)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do