Reklama

RetroPiłka - maj 2004 - Tęcza 34 Płońsk

Tęcza 34 Płońsk w sezonie 2003-2004 grała w Mazowieckiej Lidze Seniorów i po kwietniowych meczach rundy wiosennej zajmowała dziesiąte miejsce w tabeli.

Maj był w wykonaniu płońskiej drużyny znakomity - Tęcza wygrała aż cztery spotkania, ulegając jedynie liderowi Żbikowi Nasielsk. Przed czerwcową końcówką sezonu płońszczanie plasowali się na ósmym miejscu.

Majowe spotkania:

Dobry horror

Prawdziwy horror przeżyli płońscy kibice w końcówce meczu Tęczy ze Strzegowem. Płońszczanie od samego początku byli stroną dominującą, lecz w końcówce meczu zupełnie się rozprężyli. Gości zdobyli trzy gole i mogli pokusić się nawet o remis.

Płońska Tęcza, chcąc zrehabilitować się za porażkę z walczącym o awans Piastem, musiała na własnym boisku wygrać - tym razem z walczącym, ale o utrzymanie - Strzegowem. W ekipie gospodarzy zabrakło Sławomira Daniszewskiego oraz kontuzjowanych Piotra Matczaka i Emila Kucińskiego. Po prawie trzymiesięcznej przerwie do składu powrócił Piotr Stańczak i pojawił się na boisku w ostatnich piętnastu minutach.

Od początku spotkania Tęcza niemal nie opuszczała połowy gości i już w 13 minucie, po solowej akcji Bartosza Kaczora, był rzut karny. Do jedenastki podszedł Wojciech Bluszcz i... trafił w słupek. Bramki nie było, ale gra cały czas toczona była pod polem karnym Strzegowa. Goście mieli bardzo dużo szczęścia, bo piłkarze z Płońska po efektownych akcjach nie mogli się przełamać i strzelić tej pierwszej bramki. Ku zadowoleniu kibiców Tęcza zdołała uzyskać prowadzenie w 31 minucie. Po dośrodkowaniu Radosława Tworka z rzutu wolnego, lot piłki przedłużył Wojciech Bluszcz, a Łukasz Barankiewicz wpakował ją do pustej bramki. W pierwszej części gry Tęcza stworzyła jeszcze dwie groźne sytuacje: dwójkowa akcja Bieniek - Barankiewicz, zakończyła się dobrym strzałem „Baranka”, a po rzucie rożnym groźnie główkował Artur Bieniek.

Tecza drugą połowę spotkania zaczęła ze sporym animuszem, bo już w 3 minuty po przerwie było 2:0. Po rzucie wolnym wykonywanym przez kapitana płońszczan Radosława Tworka i niezdecydowaniu obrońców Strzegowa, piłkę do bramki wepchnął Bartosz Kaczor.

- W dużym zamieszaniu byłem tam, gdzie być powinienem, nadstawiłem bark i wpadła - powiedział po spotkaniu zadowolony Bartosz Kaczor.

Goście nie radzili sobie z falami ataków Tęczy i wielokrotnie uciekali się do nieraz bardzo brutalnych fauli, a przykładem była sytuacja z 54 minuty po której zawodnik ze Strzegowa ostro zaatakował na polu karnym Jacka Borkowskiego. Skończyło się to czerwoną kartką i rzutem karnym. Co nie udało się Wojciechowi Bluszczowi, udało się Łukaszowi Barankiewiczowi i Tęcza prowadziła już 3:0.

Płońszczanie cały czas nacierali na gości, lecz brakowało ostatniego podania, które mogłoby otworzyć drogę do bramki. W 66 minucie po błędzie płońskiej defensywy, goście wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności i zdobyli kontaktowego gola, lecz kilka chwil później bramkarz Strzegowa w kompromitujący dla siebie sposób „oddał” piłkę Wojciechowi Bluszczowi, który z najbliższej odległości podwyższył stan spotkania na 4:1. Tęcza miała przewagę, atakowała, stwarzała sytuacje, ale kolejnego gola strzelili piłkarze ze Strzegowa.

W 84 minucie zrobiło się naprawdę niewesoło, bo po faulu Marcina Rosiaka, sędzia podyktował rzut wolny. Piękna bramka gości pozwoliła myśleć im nawet o remisie, więc rzucili się do ataku. Było to najgorsze 10 minut w tym meczu dla ekipy z Płońska. Strzegowianie w desperacki sposób próbowali doprowadzić do remisu, lecz piłka mijała bramkę Piotra Klękowicza o centymetry. Ostatecznie wynik się już nie zmienił i Tęcza odniosła piąte wiosenne zwycięstwo.

Tęcza 34 Płońsk - GKS Strzegowo 4:3 (1:0)

bramki: Barankiewicz (31, asysta Bluszcz); Kaczor (48, asysta Tworek); Barankiewicz (54, karny po faulu na Borkowskim); Bluszcz (69, bez asysty).

Tęcza: Piotr Klękowicz - Piotr Górnicki, Piotr Milewski, Mariusz Kiępczyński, Radosław Tworek, Łukasz Barankiewicz, Wojciech Bluszcz (75, Piotr Stańczak), Jacek Borkowski (55, Łukasz Ferski), Łukasz Wierzchowski (80, Marcin Rosiak), Artur Bieniek (65, Emil Bogucki), Bartosz Kaczor.

Goście nie wyszli

Ten mecz trwał jedynie 45 minut. Goście nie wyszli na drugą połowę spotkania i sędziowie odgwizdali jego koniec przy stanie 2:0 dla Tęczy.

Do niecodziennej sytuacji doszło podczas meczu Tęczy Płońsk z drużyną ULKS Ciółkowo. Piłkarze obydwu zespołów grali tylko przez 45 minut, bo goście, protestując, nie wyszli na drugą część gry. Trener i zawodnicy Ciółkowa twierdzą, że podczas trwania pierwszej połowy ktoś wszedł do ich szatni i zwyczajnie ich okradł.

- Wróciliśmy w przerwie, a tu szatnia otwarta. Torby zawodników były poprzewracane, kieszenie w spodniach poprzewijane na drugą stronę. Chłopakom zginęły pieniądze, telefony, dokumenty. W takiej sytuacji na drugą połowę na pewno nie wyjdziemy. Zgłosiłem to organizatorom i dalej zobaczymy - powiedział w przerwie trener ULKS-u Ciółkowo.

W niedługim czasie na hali sportowej pojawiła się policja. Trener gości bez chwili namysłu zgłosił włamanie i kradzież. Co dziwne żadnych śladów włamania nie było (okno i zamek w drzwiach były nienaruszone), a szkoleniowiec gości był pewny był, że drzwi przed meczem zamykał.

- Ktoś otworzył sobie drzwi i nas okradł - powiedział jeden z piłkarzy Ciółkowa.

Co jeszcze dziwniejsze instruktorzy hali sportowej stwierdzili, że klucza zapasowego od tej szatni na hali nie ma i nikt nie mógł otworzyć tych drzwi. Ze wstępnych zeznań wynikało, że poszkodowanych było sześciu piłkarzy. Zginęło 650 złotych, 5 telefonów komórkowych, portfel i trzem zawodnikom skradziono dokumenty. Czy rzeczywiście doszło do kradzieży - wyjaśni policja.

Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla Tęczy, sędziowie odgwizdali jego koniec.

- W swojej karierze nie miałem jeszcze z takim przypadkiem do czynienia - mówił tuż przed ostatnim gwizdkiem sędzia Artur Ciecierski. - Co dalej - czy wynik z boiska czy zostanie przyznany walkower zdecyduje wydział gier.

Sprawę postawy gości jednoznacznie komentowali kibice. - Nawet jeśli rzeczywiście zostali okradzeni, to trzeba im współczuć, ale butów z nóg przecież nikt im nie zabrał. Powinni dokończyć mecz, po sportowemu.

A było naprawdę ciekawie w pierwszych 45 minutach spotkania. Mecz rozpoczął się wręcz bajecznie dla podopiecznych Krzysztofa Szymańskiego. Już pierwsza ich akcja zakończyła się bramką dla Tęczy. Podanie z głębi pola od Wojciecha Bluszcza otrzymał Bartosz Kaczor. Młody napastnik Tęczy nie zastanawiając się uderzył na bramkę przeciwnika a piłka w dość przypadkowy sposób znalazła drogę do siatki i było 1:0. Stało się to w 26 sekundzie meczu! Zespół Ciółkowa był kompletnie zdezorientowany takim obrotem sprawy. Co gorsza dla nich, trzy minuty później, Tęcza podwyższyła na 2:0. Na siedemnastym metrze faulowany był Wojciech Bluszcz i sędzia podyktował rzut wolny. Do piłki podszedł sam poszkodowany i … zdobył piękną bramkę. Goście nie mogli poradzić sobie z dobrze grającymi gospodarzami. W 6 minucie meczu mogła - a wręcz powinna - paść trzecia bramka dla Tęczy. Piłkę w środku pola przejął Wojciech Bluszcz, wpadł w pole karne, minął bramkarza Ciółkowa, który bezpardonowo faulował zawodnika z Płońska. Sędzia nie podyktował rzutu karnego, bo piłkę przejął Bartosz Kaczor i mając przed sobą praktycznie pustą bramkę, z kilku metrów trafił w słupek. Po tej sytuacji tempo spotkania wyraźnie siadło. Tęcza, jakby zadowolona z prowadzenia i zaskoczona słabością gości, zaczęła po prostu grać „na stojąco”. Goście zaś próbowali nieporadnie przedostać się pod bramkę Tęczy, ale żadna z tych prób nie mogła zaskoczyć Piotra Klękowicza. Po kilkunastu minutach - i ostrej reprymendzie trenera Szymańskiego - płońszczanie ponownie zaczęli grać z większym zaangażowaniem i stwarzać sytuacje bramkowe. Wielokrotnie bramkarza Ciółkowa „nękał” Artur Bieniek, lecz w niedzielę napastnik ten wyraźnie nie miał szczęścia. W końcówce piłkarze gości wywalczyli rzut wolny z wysokości osiemnastu metrów, ale strzał jak mówi się w żargonie piłkarskim „na wiwat” rozwiał nadzieje ciółkowian na zdobycz bramkową w pierwszej połowie.

Tęcza 34 Płońsk - ULKS Ciółkowo 2:0 (2:0)

bramki: Kaczor (1, asysta Bluszcz), Bluszcz (4, z rzutu wolnego podyktowanego za faul na Bluszczu).

Tęcza: Piotr Klękowicz – Piotr Górnicki, Piotr Milewski, Mariusz Kiępczyński, Radosław Tworek, Łukasz Barankiewicz, Jacek Borkowski, Wojciech Bluszcz, Łukasz Wierzchowski, Artur Bieniek, Bartosz Kaczor.

Tęcza 7:0 Płońsk

Nie lada wyczynu dokonali piłkarze płońskiej Tęczy w sobotnim meczu przeciwko Skrze Drobin. Płońszczanie nie pozostawili gościom żadnych złudzeń, wbijając im aż siedem goli, i nie tracąc przy tym ani jednego. Tak więc Tęcza coraz śmielej kroczy po tytuł „rycerzy wiosny”.

Zawodnikom obu zespołów przyszło rozgrywać ten mecz przy typowo „angielskiej pogodzie”. Rzęsisty deszcz, wiatr i mocno nasiąknięta wodą murawa były sporym utrudnieniem w dokładnym rozgrywaniu piłki.

Na początku pierwszej połowy nic nie wskazywało na to, że płońszczanie tak łatwo poradzą sobie z gośćmi z Drobina. Skra może nie stwarzała sobie klarownych sytuacji do zdobycia bramki, ale na pewno nie była gorszym zespołem od Tęczy. Choć już w pierwszych minutach dobrą sytuację miał Wojciech Bluszcz, na pierwszą bramkę płońscy kibice musieli czekać do 21 minuty. Wtedy to Łukasz Wierzchowski z lewej strony dośrodkował do Piotra Stańczaka, który idealnie podał piłkę do Artura Bieńka, a napastnik Tęczy skutecznie wykończył tę akcję.

Kilka chwil później w sytuacji „sam na sam” znalazł się właśnie Artur Bieniek, lecz tym razem bramkarz Skry nie dopuścił do straty gola i wybił piłkę na rzut rożny. Do piłki podszedł kapitan płońskiego zespołu, Radosław Tworek i dośrodkował wprost na głowę Łukasza Barankiewicza, a ten podwyższył stan meczu na 2:0. Tęcza z minuty na minutę zaczęła coraz bardziej naciskać i wymuszać błędy na zawodnikach Skry. W 36 minucie, po nieudanej pułapce ofsajdowej gości, piłkę przechwycił Wojciech Bluszcz, z łatwością minął bramkarza i mając przed sobą pustą bramkę… fatalnie spudłował. W końcówce pierwszej połowy przebojową akcją w swoim stylu błysnął Bartosz Kaczor i według arbitra 18-letni napastnik Tęczy był faulowany. Do rzutu karnego podszedł Łukasz Barankiewicz i bez problemu umieścił piłkę w siatce. Sędzia jednak kazał karnego powtórzyć, ale tym razem bramkarz Skry wyczuł intencje Barankiewicza i do przerwy utrzymał się wynik 2:0.

Druga połowa rozpoczęła się od frontalnych ataków piłkarzy z Płońska. Kilkoma dobrymi zagraniami w środku pola popisał się wreszcie Wojciech Bluszcz i jedna z nich zakończyła się trzecią bramką. Po rozegraniu piłki w środku pola przez Bluszcza z Arturem Bieńkiem, ten drugi dobrze podał do Bartosza Kaczora, który umiejętnie kiwnął bramkarza i podwyższył dorobek Tęczy. Przez kolejny okres gry płońszczanie mieli jeszcze wiele sytuacji na to, aby podwyższyć. Próbował Kaczor (bramkarz obronił), Stańczak (strzał nad bramką), Bieniek i Kuciński - obydwaj trafili w poprzeczkę. Przewaga Tęczy rosła i rosła, a kibice nie mogli doczekać się kolejnych bramek.

W 70 minucie powtórzyła się sytuacja z pierwszej połowy. Tworek dośrodował z rożnego, a skuteczną główką ponownie popisał się Barankiewicz. 5 minut później indywidualną akcję Łukasz Ferski zakończył podaniem w pole karne do Łukasza Wierzchowskiego, którego drybling w sposób nieprzepisowy przerwał obrońca Skry. Tym razem do rzutu karnego podszedł Mariusz Kiępczyński i pewnie zdobył swojego pierwszego gola w sezonie. Sytuacja dla gości zrobiła się już całkiem tragiczna, gdy jeden z obrońców (za komentowanie decyzji sędziego) otrzymał czerwoną kartkę. Ostatnie 5 minut to popis Łukasza Wierzchowskiego. Najpierw po prostopadłym podaniu od Emila Kucińskiego „Chulit” efektownie minął bramkarza i z ostrego konta strzelił szóstą bramkę. Po chwili Wierzchowski, już na dobre, zakończył strzelecki festiwal zachowując zimną krew w polu karnym, a podającym był - po raz trzeci w tym meczu - Radosław Tworek.

Tęcza 34 Płońsk - Skra Drobin 7:0 (2:0)

bramki: Bieniek (21, asysta Stańczak), Barankiewicz (26, asysta Tworek), Kaczor (50, asysta Bieniek), Barankiewicz (70, asysta Tworek), Kiępczyński (76, karny po faulu na Wierzchowskim), Wierzchowski (86, asysta Kuciński), Wierzchowski (89, asysta Tworek).

Tęcza: Marcin Cichowicz – Piotr Górnicki, Piotr Milewski (80, Emil Bogucki), Mariusz Kiępczyński, Radosław Tworek, Piotr Stańczak (72, Łukasz Ferski), Wojciech Bluszcz (57, Jacek Borkowski), Łukasz Barankiewicz, Łukasz Wierzchowski, Bartosz Kaczor (57, Emil Kuciński), Artur Bieniek.

Żbik w drodze po awans lepszy od Tęczy

Po szybko zdobytym prowadzeniu, nasielszczanie kontrolowali przebieg gry w pierwszej połowie. W drugiej odsłonie zdecydowanie natarła Tęcza, ale zanim zdołała wyrównać, doświadczeni piłkarze Żbika dwa razy skutecznie skontrowali, pozbawiając płońszczan złudzeń. W końcówce każda z drużyn strzeliła jeszcze po jednym golu. Żbik pewnie kroczy po pierwsze miejsce i awans do IV ligi.

Piłkarze Tęczy po efektownym (7:0) zwycięstwie nad Skrą Drobin mieli świadomość, że mecz ten był tylko rozgrzewką przed spotkaniem z odwiecznym rywalem z Nasielska. Konfrontacje obydwu zespołów zawsze budziły spore emocje zarówno u kibiców jak i samych piłkarzy. W Płońsku po zaciętym i wyrównanym meczu Nasielsk wygrał 3:2, a więc rewanż zapowiadał się bardzo emocjonująco.

W ekipie gospodarzy można było zobaczyć aż trzech byłych zawodników Tęczy. W pierwszej jedenastce zagrali: Hubert Lewandowski (w ataku) i Dariusz Kulpa (na środku obrony). Na ławce rezerwowych usiadł Jarosław Unierzyski, a z powodu kontuzji nie mógł zagrać Tomasz Michalak.

Wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego z impetem do ataku ruszyli gospodarze. Na pewno wyróżniającym zawodnikiem w ich zespole był ciemnoskóry napastnik, Rowland Eresaba, który już w 4 minucie trafił w słupek bramki strzeżonej przez Marcina Cichowicza. W odpowiedzi, po nieudanej pułapce ofsajdowej Żbika, w dobrej sytuacji strzeleckiej znalazł się Łukasz Barankiewicz, lecz jego strzał nie był zbyt precyzyjny. Nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy, a lepiej opanowali je piłkarze Żbika, którzy już w 8 minucie po dośrodkowaniu i główce prawoskrzydłowego wyszli na prowadzenie. Przez kolejne minuty mecz toczył się głównie w środkowej strefie boiska. Mało strzałów, mało akcji, jednostajne tempo i walka - tak toczył się ten mecz już do końca pierwszej połowy.

W drugiej części gry z większą determinacją zaatakowali płońszczanie. Dużo chęci, dużo walki, dużo akcji, ale niestety żadnej stuprocentowej sytuacji. Gospodarze ograniczali się do dobrze zorganizowanej gry obronnej i kontr. Jedna z nich mogła się nawet skończyć drugim golem, ale strzał Dariusza Kulpy w dobrym stylu obronił Marcin Cichowicz.

W międzyczasie - w 60 minucie, za dyskusje z sędzią bocznym - na trybuny odesłany został trener Tęczy, Krzysztof Szymański, a w 66 minucie na boisku pojawił się kolejny płońszczanin w barwach Nasielska - Jarosław Unierzyski. Kilku roszad dokonał także trener Tęczy, a w pewnym momencie zmienił również ustawienie taktyczne - na bardziej ofensywne, grając trójką obrońców.

Kolejne minuty nadal upływały na dużej momentami przewadze Tęczy. I kiedy wydawało się, że gospodarze wreszcie popełnią jakiś błąd, a moment wyrównania jest tylko kwestią czasu - nasielszczanie pokazali, że na tym etapie są bardziej zorganizowaną i doświadczoną drużyną.

Jeszcze w 70 minucie groźnie z rzutu wolnego uderzył Wojciech Bluszcz, ale potem nastąpiły dwie minuty, które zdecydowały o końcowym rezultacie. Najpierw jedna kontra - i Jarosław Unierzyski, ładnym uderzeniem, podwyższył na 2:0. Potem kontra druga - i Rowland Eresaba sam wykończył swoją indywidualną akcję, strzelając bramkę na 3:0.

Smutek kibiców Tęczy, którzy mieli nadzieję, że ich młoda drużyna jest już w stanie skutecznie walczyć z najlepszym w tym sezonie zespołem ligi. Smutek podwójny, bo w międzyczasie... nawiązała się ostra sprzeczka pomiędzy kilkoma płońszczanami na trybunach. Były wyzwiska i szarpanina, a z boiska - w obronie swego teścia, radnego Andrzeja Ferskiego - zbiegł zawodnik Tęczy Łukasz Ferski, za co otrzymał żółtą kartkę. Ostatecznie zakończyło się interwencją policyjnego patrolu.

A na boisku Tęcza wcale się nie poddawała. W 84 minucie piękną akcją i strzałem w górny róg bramki gospodarzy popisał się Sławomir Daniszewski, powodując, że nadzieje Tęczy na korzystny rezultat znowu odżyły. Płońszczanie ponownie przycisnęli i jeszcze dwukrotnie - najpierw Wojciech Bluszcz, potem Piotr Stańczak ze Sławomirem Daniszewskim - mogli trafić do siatki. I kiedy Tęcza walczyła o kolejną bramkę, gospodarze po raz kolejny skutecznie skontrowali. W pole karne dośrodkował Eresaba a gola na 4:1 zdobył Hubert Lewandowski.

Żbik Nasielsk - Tęcza 34 Płońsk 4:1 (1:0)

bramka: Daniszewski (84, asysta Borkowski).

Tęcza: Marcin Cichowicz - Piotr Górnicki, Piotr Milewski, Mariusz Kiępczyński (58, Sławomir Daniszewski), Radosław Tworek, Piotr Stańczak, Wojciech Bluszcz, Łukasz Barankiewicz, Emil Kuciński (66, Jacek Borkowski), Bartosz Kaczor (72, Damian Wierzchowski), Łukasz Wierzchowski (61, Łukasz Ferski).

Kto lepszy - nie było wątpliwości

Tęcza nie dała szans wyżej notowanej w tabeli drużynie Boruty. Płońszczanie od początku do końca kontrolowali przebieg gry i bezapelacyjnie pokonali gości z Kuczborka, 2:0.

Tęcza zagrała w sobotę w nieco zmienionym ustawieniu. Na środek obrony przesunięty został Łukasz Barankiewicz, a w środku pomocy zagrał tym razem Bartosz Kaczor.

Początek spotkania był dość zaskakujący, bo z impetem do ataku ruszyli goście, lecz płońska defensywa kierowana przez Piotra Milewskiego i Łukasza Barankiewicza, szybko ugasiła zapał graczy Boruty. W pierwszych minutach oba zespoły zaciekle broniły dostępu do własnej bramki, przez co widowisko zrobiło się bezbarwne i nieciekawe. Dopiero w 10 minucie piłkarze Tęczy ożywili płońską publiczność. Z prawej strony dośrodkowywał Radosław Tworek, głową strzelał Łukasz Barankiewicz, ale piłka poszybowała nad bramką Boruty. Kolejna sytuację bramkową gospodarze wypracowali siedem minut później. Prawą stroną popędził Piotr Stańczak, wyłożył piłkę Sławomirowi Daniszewskiemu, ale górą był bramkarz gości, a dobitka Stańczaka również znalazła się w rękach kuczborskiego golkipera. Goście nie stworzyli sobie żadnej sytuacji do tego żeby nawet oddać strzał w stronę bramki strzeżonej przez Marcina Cichowicza, a Tęcza uparcie dążyła do objęcia prowadzenia. Starania płońszczan zostały wreszcie uwieńczone bramką w 39 minucie. Strzał Artura Bieńka z trudem wybronił bramkarz gości, ale odbitą przez niego piłkę do bramki skierował wbiegający z głębi pola  Bartosz Kaczor.

Druga połowa spotkania nie mogła zacząć się lepiej dla podopiecznych Krzysztofa Szymańskiego. Z lewej strony piłkę otrzymał Emil Kuciński, który w swoim stylu zwiódł obrońcę gości i dośrodkował prosto do Wojciecha Bluszcza, a ten mocnym strzałem z lewej nogi podwyższył na 2:0. Bramka ta była swoistą odpowiedzią na pytanie kto w tym spotkaniu jest lepszy i kto wygra, bo goście dalej wykazywali się biernością w akcjach ofensywnych i tym samym nieczęsto gościli pod bramką Marcina Cichowicza. Tęcza osiągnęła przewagę i dyktowała warunki na boisku. Mimo chęci i ambicji płońszczan na podwyższenie wyniku, piłka do bramki gości wpaść nie chciała, choć sytuacji ku temu nie brakowało. Dwukrotnie bramkarza Boruty pokonać mógł Artur Bieniek, najpierw po strzale głową, a później po dokładnym podaniu Piotra Stańczaka, kiedy to „Bienio” minął się z piłką. Chyba najlepszą okazję, aby podwyższyć wynik miał Sławomir Daniszewski, ale doświadczony napastnik Tęczy w sytuacji „sam na sam” uderzył prosto w ręce bramkarza Boruty.

- Chciałem go lobować, a efekt był taki jaki był - powiedział po meczu Sławomir Daniszewski.

Na uwagę w tym meczu zasłużyli nie tylko piłkarze, ale także sędziowie, tyle że ci drudzy - na negatywną. Wielokrotnie bardzo ostra gra piłkarzy Boruty była niedostrzegana i była powodem częstych urazów Piotra Milewskiego czy Emila Kucińskiego, a sędziowie udawali, że tego nie widzą. Sędziowie w ogóle nie mieli dobrego dnia i wielokrotnie mylili się w boiskowych decyzjach, zarówno na niekorzyść jednej jak i drugiej drużyny.

Zawodnicy z Kuczborka w końcówce przeprowadzili kilka akcji ofensywnych, lecz za każdym razem kończyło się to na udanych interwencjach obrońców Tęczy czy bramkarzu - Marcinie Cichowiczu. Ostatecznie wynik się już nie zmienił i płońszczanie mogli cieszyć się z kolejnego zwycięstwa w tej rundzie.

Tęcza 34 Płońsk - Boruta Kuczbork 2:0 (1:0)

bramki: Kaczor (39, asysta Bieniek), Bluszcz (46, asysta Kuciński).

Tęcza: Marcin Cichowicz – Piotr Górnicki, Piotr Milewski, Łukasz Barankiewicz, Radosław Tworek, Piotr Stańczak, Wojciech Bluszcz, Bartosz Kaczor (74, Jacek Borkowski), Emil Kuciński (72, Łukasz Wierzchowski), Sławomir Daniszewski (43, Emil Bogucki), Artur Bieniek (90, Damian Wierzchowski).

foto: archiwum (zdjęcia z meczów z GKS Strzegowo, ULKS Ciółkowo, Podlasiem Sokołów, Skrą Drobin, Żbikiem Nasielsk i Borutą Kuczbork)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do