
W sezonie 2004-2005 Gladiator Słoszewo rywalizował w lidze okręgowej.
Dwie porażki i remis w derbowym starciu z Błękitnymi Raciąż - to dorobek słoszewskiego Gladiatora w pierwszych meczach nowego sezonu.
Sierpniowe spotkania:
14.08: Gladiator Słoszewo - Wkra Żuromin 2:3 (1:2)
bramki: Dzięgielewski (5, asysta K. Dobiasz); K. Dobiasz (60, asysta Raczkowski).
Gladiator: Piotr Morawski - Artur Wierzbowski, Mariusz Ciski, Krzysztof Gałązka, Daniel Morawski (75, Daniel Wierzbowski), Dawid Kopeć, Robert Dobiasz, Marcin Raczkowski, Marcin Garlicki, Kamil Dobiasz, Krzysztof Dzięgielewski.
Było dramatycznie
To nie był piękny mecz, ale dramaturgii w nim nie zabrakło. Najpierw gola strzelili gospodarze, po pierwszej połowie prowadzili jednak goście. Gladiator wyrównał na 2:2, ale w końcówce bramkę na wagę zwycięstwa zdobyła Wkra.
W przedostatniej kolejce rundy wiosennej na boisku w Słoszewie, Gladiator wręcz zdemolował Wkrę, 5:0. Ale to nie znaczy, że był faworytem sobotniego spotkania. Po pierwsze słoszewianie zagrali wtedy niezwykle udany mecz jako cały zespół - co rzadko jest powtarzalne. Po drugie żurominianie w końcówce sezonu nie mieli już należytej motywacji (zajmowali miejsce w środku tabeli).
Dodatkowo Gladiator przed inauguracją nowego sezonu boryka się co najmniej z dwoma problemami. Po pierwsze - jak zwykle w przypadku tego zespołu - zawodnicy, którzy do rozgrywek nie przygotowują się w jakiś zorganizowany sposób, nie są jeszcze po prostu w pełni formy fizycznej. Drugim problemem są kłopoty kadrowe. Z różnych powodów z Wkrą nie zagrało kilku zawodników, m.in. Maciej Burcz (prawdopodobnie odejdzie z klubu), Andrzej Bąkiewicz (chwilowa absencja), Tomasz Sumiński (wyjechał za granicę) i przede wszystkim Łukasz Kucharzak. To strata tego ostatniego jest najbardziej dotkliwa. Przypomnijmy, że Łukasz ma za sobą niezwykle udaną rundę - ostatecznie trafił nawet do naszej jedenastki wiosny. Niestety przebył niedawno operację przepukliny i prawdopodobnie nie będzie mógł grać przez całą rundę.
Ale mimo wszystko w sobotę Gladiator mógł zdobyć punkty w spotkaniu z żuromińską Wkrą. Przemawiają za tym piłkarskie fakty.
* Mecz słoszewianom znakomicie się ułożył. Już w 5 minucie - przy pierwszej ofensywnej akcji gospodarzy - piłka przeleciała wzdłuż całej bramki po silnie bitym, przez Kamila Dobiasza, rzucie wolnym. Z kilku metrów do pustej bramki wbił ją Krzysztof Dzięgielewski.
* Po pierwszej połowie Wkra prowadziła 2:1, ale równie dobrze żadna z tych bramek dla gości mogła nie paść. W obydwu przypadkach fatalne błędy przytrafiły się - powracającemu do bramki - Piotrowi Morawskiemu. Piłka wylatywała mu z rąk tak niefortunnie, że najpierw praktycznie sam sobie wrzucił ją do bramki, a potem jego błąd wykorzystał napastnik Wkry. Morawski miał długą przerwę w grze (służba wojskowa) i potrzebuje ogrania. Mimo błędów, warto jednak na niego stawiać, bo wcześniej wielokrotnie udowadniał, że bronić potrafi, a w dalszej części gry był już w swoich interwencjach zdecydowanie pewniejszy (bronił bez rękawic).
* Wreszcie trzeci fakt. Gladiator remisował jeszcze w 80 minucie. A wcześniej stworzył kilka bardzo groźnych sytuacji (choćby dwa rajdy i strzały Kamila Dobiasza czy strzał głową Dzięgielewskiego), po których mógł nawet zdobyć zwycięską bramkę.
Tak się jednak nie stało, a na domiar złego na 10 minut przed końcem, to goście zadali zwycięski cios. I mimo przytoczonych wcześniej faktów, gwoli sprawiedliwości trzeba powiedzieć, że Wkra była w sobotę lepszym zespołem. Grała lepiej w polu, przeprowadziła więcej składnych ataków i była lepiej zorganizowaną drużyną.
Ale zwycięstw w piłce nie przyznaje się za wrażenie artystyczne, ktore żurominianom wcale nie musiało gwarantować pewnego zwycięstwa. Mało brakowało by ta piłkarska prawda nie znalazła w sobotę swego kolejnego potwierdzenia. Dlatego jednak szkoda Gladiatora, który bardzo chciał i niewiele mu zabrakło.
21.08: Kryształ Glinojeck - Gladiator Słoszewo 4:0 (4:0)
Gladiator: Piotr Morawski - Dawid Kopeć, Krzysztof Gałązka, Mariusz Ciski, Daniel Morawski, Marcin Garlicki, Andrzej Bąkiewicz, Maciej Burcz, Robert Dobiasz, Artur Wierzbowski (8, Michał Żochowski), Krzysztof Dzięgielewski.
Niespodzianki nie było
Drużynie Gladiatora Słoszewo nie udało się sprawić niespodzianki w wyjazdowym meczu z Kryształem Glinojeck. Mimo twardej walki, piłkarze ze Słoszewa łatwo dali się ograć gospodarzom aż 0:4.
W spotkaniu tym nie mógł wystąpić wyróżniający się w poprzednim sezonie w ekipie ze Słoszewa - Łukasz Kucharzak. Problemy zdrowotne nie pozwolą mu zagrać do końca rundy jesiennej. Nie było też w Glinojecku Kamila Dobiasza, a na domiar złego już w 4 minucie spotkania urazu kolana doznał - i nie wrócił już na boisko - Artur Wierzbowski.
- Ładny sobie prezent urodzinowy sprawiłem - powiedział schodząc z boiska obchodzący tego dnia 23 urodziny Wierzbowski. - Mam nadzieję, że szybko się wykuruję.
Goście zaczęli to spotkanie bez respektu do rywala. W 7 minucie słoszewianie zaatakowali po raz pierwszy - a strzałem popisał się Dzięgielewski. Po chwili niezłą akcję przeprowadził Burcz z Garlickim, ale zabrakło zdecydowania w wykończeniu sytuacji. W 11 minucie bardzo groźną kontrę wyprowadzili gospodarze, którzy być może zdziwieni dobrym początkiem gości pomału zaczęli narzucać swój styl gry. Jeszcze do 20 minuty piłkarze ze Słoszewa grali jak równy z równym z piłkarzami z Glinojecka. Akcje ofensywne Gladiatora nie przynosiły jednak większego zagrożenia pod bramką Kryształu. W 20 minucie gospodarze zdobyli pierwszą bramkę w tym meczu, wykorzystując dobre dośrodkowanie w pole karne z rzutu rożnego. Po utracie bramki słoszewianie za szybko stracili wiarę w odniesienie sukcesu w tym meczu. Piłkarze z Glinojecka wykorzystali więc wszelkie słabości w drużynie ze Słoszewa i w 23 minucie podwyższyli wynik na 2:0, w 33 minucie strzelili trzecią bramkę, by w 42 minucie podwyższyć na 4:0. Trzeba dodać, że gdyby nie bramkarz Morawski, być może gospodarze wykorzystaliby inne wyśmienite okazje i wynik byłby jeszcze wyższy. Goście oddali inicjatywę i nie potrafili skonstruować składnej akcji, jedynie strzał Gałązki z 44 minuty z ponad 20 metrów, był warty odnotowania.
W przerwie meczu słoszewianie usłyszeli ostrą reprymendę od swojego opiekuna - Jacka Kucharzaka. Być może podziałała ona mobilizująco, bo Gladiator w drugiej połowie już bramek nie stracił. Wielka w tym zasługa bramkarza - Morawskiego, który aż czterokrotnie nie dał się zaskoczyć w sytuacjach sam na sam z napastnikami gospodarzy.
Sama gra nie była dużo lepsza, ale przynajmniej słoszewianie nie dali się zepchnąć do głębokiej defensywy, tylko próbowali rozbijać akcje Kryształu już w środku boiska. Ostatnie 15 minut w wykonaniu gości mogło się podobać. W 77 i 82 minucie Dzięgielewski dwukrotnie wykonywał rzut wolny, ale jego mocne strzały obronił bramkarz. Pod koniec spotkania jeszcze Robert Dobiasz próbował strzelić honorowego gola jednak i jego próba nie przyniosła spodziewanego efektu.
Gladiator rozegrał słaby mecz. Zawodnicy są niezgrani, nie rozumieją się na boisku, Miejmy jednak nadzieję, że w miarę wcześnie zmobilizują się i zaczną grać choćby tak dobrze jak pod koniec ubiegłego sezonu. Bo na to na pewno ich stać.
- Słabe zaangażowanie zawodników w dzisiejszym spotkaniu było główną przyczyną porażki - powiedział opiekun Gladiatora, Jacek Kucharzak. - Jedynie Dzięgielewski i Gałązka starali się walczyć w tym meczu. Kadrowo też jesteśmy słabi, nie wszyscy mogą grać, bo jednym coś wypadło, inni są kontuzjowani. Po stracie pierwszej bramki graliśmy fatalnie. Może druga połowa była bardziej wyrównana. Musimy trenować, pracować, żeby coś osiągnąć, bo jak tak dalej będziemy grać, to ciężko będzie utrzymać się w tej lidze i atmosfera w zespole będzie się psuła.
29.08: Gladiator Słoszewo - Błękitni Raciąż 2:2 (1:1)
bramki: dla Gladiatora: Ferski (2, asysta Żochowski); Ferski (70, asysta K. Dobiasz).
dla Błękitnych: S. Jóźwiak (3, asysta Fijałkowski); S. Jóźwiak (65, z karnego po faulu na sobie samym).
Gladiator: Tomasz Sumiński - Krzysztof Gałązka, Mariusz Ciski, Maciej Burcz, Marcin Garlicki, Andrzej Bąkiewicz, Dawid Kopeć, Michał Żochowski, Robert Dobiasz, Kamil Dobiasz, Łukasz Ferski.
Błękitni: Błażej Kokosiński - Krzysztof Poczmański, Arkadiusz Dubikowski, Adam Jóźwiak, Rafał Brzeziński (72, Paweł Kopczyński), Jarosław Żebrowski (75, Mariusz Winter), Sławomir Jóźwiak, Dariusz Przebierała, Stanisław Fijałkowski (75, Robert Dureński), Dariusz Karwowski (62, Damian Kujawski), Peter Nwoij.
Dramatyczne derby
Lider z Raciąża w niedzielnym meczu nie zdołał pokonać dzielnie grającej drużyny Gladiatora Słoszewo, a remis 2:2 ucieszył jedynie gospodarzy.
To był dramatyczny mecz, dwukrotnie przerywany przez sędziego. W pierwszej połowie - na 10 minut z powodu zamieszek pomiędzy kibicami obu drużyn, a w drugiej na 8 minut, kiedy po kontuzjowanego Rafała Brzezińskiego na płytę boiska wjechała karetka pogotowia.
Gospodarze obawiali się tego pojedynku, bo po pierwsze do Słoszewa przyjechał przecież lider, a po drugie do dyspozycji mieli tylko jedenastu zawodników, wśród których zabrakło m.in. Marcina Raczkowskiego i Krzysztofa Dzięgielewskiego. Do zespołu Gladiatora powrócił za to, po półrocznym pobycie w zespole Tęczy 34 Płońsk, Łukasz Ferski i od razu stał się bohaterem tego meczu, bo zdobył jakże ważne dwie bramki. Raciążanie również nie czuli się zbyt pewnie wychodząc na to spotkanie. Wiedzieli, że Gladiator to nieobliczalny zespół zwłaszcza na własnym stadionie. Mieli również w pamięci to, że chociażby w dwóch ostatnich sezonach nie pokonali drużyny ze Słoszewa.
Już pierwsza akcja Gladiatora dała prowadzenie miejscowej drużynie, kiedy w 2 minucie podanie Żochowskiego przejął Ferski i pokonał, po raz pierwszy w tym sezonie, bramkarza raciążan - Błażeja Kokosińskiego. Minutę później goście strzelili wyrównującą bramkę. Przed lewym narożnikiem pola karnego sfaulowany został grający trener Błękitnych Sławomir Jóźwiak, do rzutu wolnego podszedł Fijałkowski, a piłka po jego strzale odbiła się od muru i trafiła pod nogi Jóźwiaka. Ten będąc w odległości 25 metrów od bramki huknął pod poprzeczkę tak, że niski bramkarz Gladiatora był bez szans. Po tej bramce i na ławce Gladiatora i Błękitnych słychać było, że wszystko wraca do normy. Kolejną groźną sytuację stworzyli gospodarze. W 13 minucie Ferski dograł z lewej strony pola karnego piłkę na głowę Kamila Dobiasza, a ten minimalnie spudłował. W 20 minucie raciążanie wykonywali rzut rożny. Fijałkowski dośrodkował do Jóźwiaka, a ten trafił w poprzeczkę, odbitą piłkę przejął Poczmański, ale po jego strzale piłka przeleciała nad poprzeczką. Raciążanie grali praktycznie na połowie rywala, ale akcje które stwarzali w niczym nie przypominały drużyny, która w trzech ostatnich spotkaniach gromiła rywali (4:0 z Krasnem, 6:0 z Andzinem, 5:0 z Rzekunianką). Do końca pierwszej połowy miejscowi oddali jeszcze tylko jeden strzał na bramkę raciążan. W 33 minucie Ciski strzelił z dalszej odległości, a piłkę po jego uderzeniu bramkarz Kokosiński wybił na rzut rożny. A raciążanie? Pudłowali. Żebrowski, Nwoij, Jóźwiak nie potrafili znaleźć recepty na wykorzystywanie sytuacji w tym meczu. Gladiator miał szczęście, bo Sumiński instynktownie na linii bramkowej obronił strzały Karwowskiego i Żebrowskiego.
W drugiej połowie częściej przy piłce utrzymywali się goście, ale grali tego dnia nieskutecznie. W 48 minucie mogli objąć prowadzenie, kiedy po podaniu Nwoija, Żebrowski huknął w prawy słupek bramki miejscowych. Po chwili odpowiedź gospodarzy była podobna, podanie Gałązki do Kamila Dobiasza, strzał tego ostatniego i również słupek ratuje drużynę Błękitnych. W 65 minucie wbiegający w pole karne Sławomir Jóźwiak został sfaulowany. Za to przewinienie sędzia podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił sam poszkodowany. W 69 minucie urazu w starciu z przeciwnikiem doznał obrońca Błękitnych Rafał Brzeziński. Sędzia przerwał spotkanie na 8 minut, w momencie wykonywania rzutu wolnego z 25 metrów przez piłkarzy gospodarzy. Przerwa ta zapewne wybiła i zdekoncentrowała raciążan, a jak się okazało mobilizująco podziałała na słoszewian, bo po wznowieniu gry z rzutu wolnego na bramkę strzelił Kamil Dobiasz, bramkarz Błękitnych - Kokosiński „wypluł” uderzoną piłkę przed siebie, a dopadł do niej Ferski, który wyrównał wynik tego meczu.
Ostatnie minuty to olbrzymia przewaga raciążan, którzy nie potrafili jednak tego dnia pokonać ambitnie grającej drużyny Słoszewa.
Po meczu powiedzieli. Sławomir Jóźwiak (grający trener Błękitnych): - Nie poznawałem dzisiaj drużyny, zero zaangażowania, przystosowaliśmy się do przeciwnika i graliśmy typową wybijankę. Mamy sytuacje i co z tego? Bramki tracimy po błędach indywidualnych, nie wiem co się stało, być może niektórzy myśleli, że przeciwnik się położy i będziemy strzelać bramki tak łatwo jak w ostatnich spotkaniach.
Jacek Kucharzak (opiekun Gladiatora): - Cieszymy się z wyniku, jednak jakaś wiara w meczu z Raciążem, w drużynę powróciła. To jest dobry prognostyk, żeby zdobywać punkty również i w kolejnych spotkaniach.
foto: archiwum (zdjęcia z meczu z Błękitnymi Raciąż)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie