
Rozpoczął się proces w sprawie tragicznego wypadku na ulicy Warszawskiej w Płońsku, w którym zginął młody mężczyzna. Prokuratura nie zgodziła się na wniosek w sprawie dobrowolnego poddania się karze. Podczas listopadowej rozprawy sąd przesłuchał oskarżonego o spowodowanie wypadku.
Zdarzenie miało miejsce w połowie października ubiegłego roku - na skrzyżowaniu ulicy Warszawskiej z Wojska Polskiego w Płońsku. Kierowca rovera, 27-letni płońszczanin stracił panowanie nad pojazdem i auto uderzyło w stojącą na postoju taksówkę, a następnie w stanowisko autobusowe na dworcu, a potem w kolejne, gdzie przebywał 20-letni mężczyzna, obywatel Ukrainy. Młody mężczyzna zmarł po przewiezieniu do szpitala. Kierowca rovera uciekł z miejsca zdarzenia. Zgłosił się na policję, w towarzystwie adwokata, dopiero 10 dni później. Sąd - na wniosek prokuratury, zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania.
Śledztwo zakończyło się aktem oskarżenia przeciwko płońszczaninowi. Mężczyzna został oskarżony o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczkę z miejsca zdarzenia i nieudzielenie pomocy poszkodowanemu. Linia obrony jest taka, że to nie oskarżony spowodował wypadek. Jednym z dowodów w sprawie jest zapis monitoringu z kamery, która zarejestrowała zdarzenie.
Rozpoczął się proces w tej sprawie. Jak poinformowała szefowa płońskiej prokuratury, Ewa Ambroziak oskarżony i jego obrońca wyrażali wolę dobrowolnego poddania się karze. Prokuratura nie wyraziła na to zgody, uznając, że proponowany wymiar kary był zbyt niski.
Podczas listopadowej rozprawy sąd przesłuchał oskarżonego o spowodowanie wypadku. Kolejną rozprawę wyznaczono na połowę grudnia. Jak podaje płońska prokuratura, sąd odrzucił wniosek o uchylenie aresztu wobec oskarżonego, więc mężczyzna nadal przebywa w areszcie. (ko)
foto: archiwum
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie