
4 kwietnia 2001 roku to była bardzo głośna sprawa - tak wówczas o niej pisaliśmy:
Uczeń z ZSZ nr 2 w Płońsku żądał od ucznia z ZSZ nr 1 stu złotych „za ochronę”. 4 kwietnia przyszedł po haracz i wpadł w zasadzkę. Decyzją sądu trafił do policyjnej izby dziecka w Płocku.
4 kwietnia, godzina 17.30. Na placu przy wejściu do budynku Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 w Płońsku stoją, rozmawiając, dobrze zbudowany chłopak w czarnych okularach i towarzysząca mu dziewczyna. Podchodzi do nich nierzucający się w oczy nastolatek. Siadają z tym muskularnym na ławce przed szkołą. Niepozorny wyjmuje kopertę i podaje muskularnemu, a ten chowa ją do kieszeni. Wstaje, idzie i nagle zostaje obezwładniony przez, obserwujących całe zdarzenie, funkcjonariuszy płońskiej policji.
Policjanci wyjmują z kieszeni muskularnego kopertę, a z niej 100 złotych, przeznaczone na ten cel z pieniędzy komitetu rodzicielskiego.
Całe zdarzenie filmuje amatorską kamerą uczeń należący do szkolnego koła dziennikarzy. Nie jest to film fabularny lecz dokumentalny. To wszystko zdarzyło się naprawdę i wyszło na światło dzienne dzięki odwadze i determinacji nagabywanego o pieniądze 16-letniego licealisty z ZSZ nr 1 i zdecydowanej postawie jego rodziców, którzy przyszli w chwili pojawienia się problemu do dyrektora Zygmunta Aleksandrowicza.
- Nie mogliśmy postąpić inaczej - mówi mama licealisty. - To nie były małe potyczki kolegów z klasy, lecz poważna sprawa. Takie zachowania trzeba tępić. Nie można pozwolić na to, żeby ludzie pięćdziesięcioletni bali się dzieci. Jakiś lęk po tym zdarzeniu na pewno pozostanie, ale uważam, że tak powinien postąpić każdy rodzic, który kocha własne dziecko.
Dyrektor Aleksandrowicz poinformował o problemie pedagoga szkolnego, a ten od razu skontaktował się z policją.
- Dziesięć dni trwały przygotowania od chwili zgłoszenia się ucznia i jego rodziców, którzy zgodzili się na zasadzkę - mówi Ireneusz Sokołowski, pedagog szkolny - płońska policja spisała się rewelacyjnie, zresztą nie pierwszy już raz. Nasz uczeń też wykazał się niesamowitą odwagą i opanowaniem.
Wszystko zaczęło się od tego, że 16-letni licealista nie podobał się kilku kolegom z klasy. To oni właśnie „zorganizowali” ucznia z ZSZ nr 2, który miał dokuczyć ich koledze. Nasłany uczeń zażądał od licealisty 100 zł za tak zwaną ochronę. „Na dobry początek” pobił chłopca i kategorycznie żądał systematycznego płacenia haraczu.
Wyznaczył dzień i godzinę przekazania pierwszej raty.
4 kwietnia wydarzenia potoczyły się tak, jak przewidywał scenariusz ustalony przez policjantów i pedagoga. Łobuz został zatrzymany.
Decyzją sądu został umieszczony w policyjnej izbie dziecka w Płocku. Jako nieletni będzie odpowiadał za swój czyn przed sądem rodzinnym i dla nieletnich. Najwyższa kara w tego typu przestępstwach to poprawczak.
- Ten oprych świetnie zdawał sobie sprawę, ze swoich praw - mówi pedagog. - Gdy policja skuła go kajdankami, krzyczał że ma 16 lat i funkcjonariusze musieli go rozkuć.
Skala wymuszeń rozbójniczych w szkołach jest dużo większa i nie dotyczy niestety tej jednej sprawy.
Zdaniem pedagoga problem polega na tym, że rodzice i ich dzieci są zastraszani i wolą płacić haracz niż zeznawać przed sądem.
- Problem polega też na tym, że sądy wypuszczają nieletnich przestępców na wolność - dodaje dyrektor Aleksandrowicz. - To jest szalenie demoralizujące i niewychowawcze.
foto: archiwum
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie