
18 lat temu, 12 lutego 2001 roku, pożegnaliśmy wybitnego płońszczanina - doktora Franciszka Benendo. Na łamach Płońszczaka żegnaliśmy Go tekstem kierownik Pracowni Dokumentacji Dziejów Miasta Płońska - Mirosławy Krysiak. Poniżej pełny tekst tego wspomnienia.
W latach 70. nazwisko doktora Franciszka Benendy było znane nie tylko w Polsce. Pod jego płoński adres napływały listy z całego kraju i różnych zakątków świata. Każdy z nich zaczynał się podobnie: „Szanowny Panie Doktorze, przeczytałam niedawno w „Magazynie Rodzinnym” o Pana odkryciu. Mamy z mężem synka i marzymy o małej, pulchnej, różowej córeczce”.
Doktor Benendo już nikomu nie poda „recepty” na córeczkę.
12 lutego na płońskim cmentarzu parafialnym żegnało Go wielu płońszczan i gości.
Było sobotnie popołudnie. Wracałyśmy właśnie z Pracowni po przeprowadzeniu blisko trzygodzinnego wywiadu, mającego poszerzyć zbiory Pracowni o kolejny fragment płońskiej historii. Mijając kościół św. Michała, odruchowo spojrzałyśmy na tablicę wiszącą na zewnętrznej ścianie przykościelnego muru, tuż obok wejścia. Ten odruch towarzyszy nam od czasu, gdy zdałyśmy sobie sprawę, jak szybko ludzie odchodzą i jak wiele mają nam jeszcze do powiedzenia.
Zamilkłyśmy, widząc klepsydrę z dobrze nam znanym nazwiskiem.
Odszedł doktor Franciszek Benendo. I choć miał 94 lata, a swoim życiem ogarnął niemal cały XX wiek, informację o Jego śmierci odczytałyśmy dwukrotnie, jakby nie dowierzając, że to właśnie o Niego chodzi.
Nazwisko doktora Benendy było mi znane już we wczesnej młodości. Potem, już w okresie studiów, docierały do mnie wiadomości o Jego badaniach naukowych. Osobiście jednak miałam okazję Go poznać dopiero przed trzema laty, gdy wspólnie z Gosią Czwarną z Pracowni Dokumentacji Dziejów Miasta odwiedzałyśmy gościnny dom państwa Benendów, tocząc długie rozmowy, z których wyłaniały się okupacyjne przeżycia Doktora i jego wspomnienia z okresu pracy w Płońsku.
Nie da się ogarnąć cudzego życia. To, co zostaje w pamięci, to klimaty, słowa, obrazy... Pamiętam ujmującą gościnność Doktora i Jego Małżonki. Serdeczne słowa powitania. Życzliwe wspomnienie moich bliskich, których przywołanie już na wstępie dodatkowo pogłębiało wrażenie spokoju, jakie odnosiłam, przekraczając próg tego domu, luźne rozmowy przy kawie, po których następowały długie seanse rozmów o przeszłości... Pamiętam też wspaniałą, piękną polszczyznę, jaką Doktor opowiadał o własnym życiu, oraz klarowność i prostotę mowy, jaką powoływał do życia swoim nienagannym wyczuciem języka i kulturą sformułowań. Dla nas, mających jakże często do czynienia w codziennym życiu z przypadkami prawdziwego torturowania języka, była to wyjątkowa uczta. Był w tym cały bagaż kultury osobistej Doktora, jego dyskretnej elegancji i taktu.
Mówił o tym, co przeżył, co wykonał. W jego opowieściach nigdy nie pojawiła się jakakolwiek próba dyskredytacji innego człowieka, jakakolwiek krytyka bądź uwaga mogąca pomniejszyć zasługi innych. A przecież nikt z nas w swojej wędrówce przez życie nie spotyka wyłącznie ludzi mądrych, dobrych i dzielnych. Jednak w jego wspomnieniach ludzi złych nie było.
Kilkakrotne spotkania z Doktorem zaowocowały zapisaniem jego relacji. Jej fragmenty, poświęcone doświadczeniom okupacyjnym, a zatytułowane przez nas „Moje życie”, były już publikowane na łamach „Echa Mazowsza”, pozostałe przechowujemy w zbiorach Pracowni. Niedawno wykonałyśmy skład komputerowy wspomnień wojennych Doktora Benendy, chciałyśmy złożyć Mu wizytę i wręczyć egzemplarz opracowany w nowej formie graficznej. Byłyśmy ciekawe Jego opinii. Nie zdążyłyśmy.
Dziś (piszę ten tekst w poniedziałek rano), pożegnamy Doktora Mszą św. w kościele św. Maksymiliana, gdzie mimo podeszłego już wieku bywał niemal do ostatnich chwil życia.
Płońszczanom mojego pokolenia nie trzeba przypominać, kim był. Trzeba to jednak uczynić z myślą o płońskiej młodzieży.
Doktor Franciszek Benendo urodził się na Lubelszczyźnie, w powiecie łukowskim, w 1906 roku. Był lekarzem ftyzjatrą (specjalizacja II stopnia) i rentgenologiem (I stopień specjalizacji). Po ukończeniu Szkoły Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim oraz Szkoły Podchorążych Sanitarnych i Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu im. Józefa Piłsudskiego w Warszawie w 1934 roku, do 11 listopada 1939 roku pracował w stopniu kapitana jako lekarz wojskowy w Szkole Podoficerów dla Małoletnich w Śremie. Udzielał także nieodpłatnie opieki lekarskiej pensjonariuszkom Domu Starszych Kobiet w Śremie. Od kilku z nich otrzymał w dowód wdzięczności medalion religijny „Agnus Dei”. Nosił go odtąd zawsze przy sobie. Opowiadał, że jemu właśnie przypisywał ocalenie przezd „kotłem”, jaki Niemcy zorganizowali w Adamowie na żołnierzy Armii Krajowej oraz ocalenie w Puszczy Kampinoskiej. W czasie wojny obronnej był dowódcą konnego plutonu sanitarnego w Wielkopolskiej Brygadzie Kawalerii. Od 1940 do 1944 roku pełnił funkcję nadzwyczajnego komisarza zatrudnionego przez administrację niemiecką do walki z epidemią tyfusu plamistego na terenie powiatów Radzyń i Łuków Podlaski. Był lekarzem Armii Krajowej.
Do Płońska przyjechał w 1957. W tym samym roku napisał słynną, - ogłoszoną w „Nowinach Lekarskich” i „Endokrynologii Polskiej” oraz przetłumaczoną na język francuski i angielski - rozprawę doktorską pt. „Zagadnienia determinacji płci u ludzi w świetle badań własnych”. Jako radiolog, zatrudniony w Przychodni Obwodowej w Płońsku, pracował do przejścia na emeryturę w 1977 roku. Był inicjatorem budowy nowej przychodni lekarskiej w Płońsku, od 1962 do 1968 roku przewodniczył pracom Związku Pracowników Służby Zdrowia, zaś w latach osiemdziesiątych (1983-85) - Polskiemu Komitetowi Pomocy Społecznej w Płońsku. To na jego wniosek jedną z płońskich aptek zlokalizowano przy ul. Sienkiewicza 1, zaś - dla uczczenia 550-tej rocznicy bitwy pod Grunwaldem - dotychczasową ulicę Glinojecką przemianowano na ulicę Grunwaldzką. Po przejściu na emeryturę kontynuował badania nad planowaniem płci dziecka.
Wśród wielu odznaczeń doktora Franciszka Benendy były: medal za udział w wojnie 1939 roku, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Medal „Zasłużony dla Zdrowia Narodu” oraz - wręczony mu z okazji jubileuszu Miasta- Medal 600-lecia Płońska. Ostatni, jaki odebrał.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie