Reklama

No i co z tą „grandą”? W niemal rok od egzekucji przyznajemy tytuł OBYWATELA KADENCJI!

Mieszkaniec Ilinka, Marek Grąbczewski walczy z bezwzględną urzędniczo-biurokratyczną machiną już prawie cztery lata. Pomaga mu wiele osób, a my śledzimy tą sprawę od początku. To niewątpliwie największa nasza medialna interwencja minionej kadencji władz samorządowych.

Choć tylko symbolicznie, ale musimy mu przyznać tytuł OBYWATELA KADENCJI, bo jako mieszkaniec swojej gminy musiał walczyć z władzami Urzędu Gminy Płońsk (z wójtem Aleksandrem Jarosławskim i sekretarzem Andrzejem Stolpą na czele), które wywłaszczyły własnego obywatela z części nieruchomości, by umożliwić powstanie... prywatnej stacji paliw inwestorowi spoza naszego terenu.

W przypadku władz samorządowych też należałoby przyznać odpowiedni tytuł, ale z racji zbliżających się wyborów tego nie zrobimy. Niech ta - opowiedziana w wielkim skrócie - historia, przemówi sama za siebie, bo jej oczywiści negatywni bohaterowie pewnie nawet mało wiedzą, co to... wstyd. A może i wiedzą, ale jest on dużo mniej wart, od chociażby znanego powiedzenia „że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o....”. No cóż, co tam zwykły nasz mieszkaniec, którego dobro powinno być dla nas nadrzędne, skoro cele (o przepraszam, pewnie o inne słowo mi chodziło, bo przecież... takiej waluty akurat nie ma) takie... inwestycyjne.

Od słynnej egzekucji części działki Marka Grąbczewskiego pod drogę wyjazdową z budowanej stacji paliw minął już blisko rok (dokładnie będzie to 28 kwietnia). Trzeba przyznać, że... dość długo, w kontekście faktu, że droga nadal nie jest odebrana, a powstała już dawno stacja paliw nie może funkcjonować.

To tak a propos opinii tych, którzy twierdzą, że Marek Grąbczewski nie ma w tej sprawie racji. Mają prawo tak sądzić, ale w obu scenariuszach podsumowanie działań władz samorządowych gminy Płońsk musi być żałośnie negatywne.

Bo albo w sposób skandaliczny dręczą mieszkańca własnej gminy, albo - w założeniu, że mają rację - są po prostu nieudaczni, nie mogąc sprawy doprowadzić do końca, mając na to już niemal cztery lata.

Historia w pigułce

O sprawie pisaliśmy wielokrotnie, od czerwca 2020 roku. „Ma powstać stacja paliw - czy urzędy złamały prawo?”, „Mieszkaniec Ilinka walczy z biurokratyczną machiną - sprawa nabiera... znamion afery?!”, „Coraz bardziej... ŚMIERDZI w sprawie stacji paliw w Ilinku”, „Urzędnicy przepychają na siłę”, „Sprzeciw mieszkańców i zastrzeżenia służb wojewody”, „Wielka kpina i skandal - Urząd Gminy w Płońsku ukrywa informacje, mimo decyzji SKO i sądu!” - to tylko niektóre z tytułów naszych licznych materiałów.

Z biegiem czasu sprawa zagmatwała się prawnie i administracyjnie na tyle, że była już trudna do zrozumienia dla postronnych odbiorców.

Była też z tego powodu już trudna do przejrzystego opisywania.

Powróciliśmy szerzej do niej w materiale „Granda w biały dzień, czyli dlaczego odebrano część działki mieszkańcowi Ilinka?”. Stało się tak za sprawą postępowania egzekucyjnego w dniu 28 kwietnia 2023 roku, które przeprowadziło - na wniosek gminy Płońsk - Starostwo Powiatowe w Płońsku.

Mimo smutnego finału - zrozumienie tej całej historii znowu stało się proste. Wbrew pozorom pokazała to właśnie egzekucja.

Nie wnikając we wszystkie zaplątania prawne, historia bowiem zatoczyła koło i pokazało, o co tak naprawdę chodzi i można wrócić do jej początku.

Bo przecież na koniec wyegzekwowano wywłaszczenie z części działki mieszkańca Ilinka. A po co ta ziemia?

Ano na budowę drogi, od której wszystko się zaczęło. A droga po co? Oczywiście, że nie na ogólne potrzeby (to tylko zasłona administracyjna Urzędu Gminy Płońsk), ale jako konieczne dopełnienie otwarcia stacji paliw.

Bo cała infrastruktura stacji paliw powstała przecież już dawno. I stała nieużywana... Otwarta zostanie po wybudowania wjazdów i wyjazdów, niezbędnych do ostatecznej legalizacji takiej inwestycji.

Mieszkaniec Ilinka miał więc rację od samego początku, podnosząc wątpliwości prawne co do zasadności wszystkich pozwoleń na wybudowanie stacji, bez zapewnienia koniecznych wjazdów i wyjazdów.

Mimo to inwestor wszystkie zgody dostał, a urzędy tłumaczyły, że wszystko jest lege artis. Pytanie - czy aby na pewno - jest wyłącznie retoryczne. Bo jeśli by tak było, wybudowana stacja byłaby od dawna otwarta, a wyegzekwowanie wywłaszczenia z działki pana Marka pod drogę nie byłoby konieczne.

Po niemal czterech latach z szeregiem ruchów prawnych wszystkich stron, które gmatwały sprawę i niekiedy kierowały uwagę na pobieżne wątki, egzekucja z 28 kwietnia ub.r. chyba jasno pokazuje racje mieszkańca Ilinka. Od początku chodziło o ten skrawek prywatnej własności pana Marka - niezbędny do uruchomienia stacji paliw.

I ostatecznie - wbrew jego woli - zabrano mu jego własność. Jako obywatelowi gminy Płońsk, jego własny samorząd wymusił na nim oddanie własności na rzecz inwestora z zewnątrz.

W majestacie prawa. To znaczy, dokładniej mówiąc wykorzystując zapisy tak zwanej spec ustawy, które w swoim zamyśle mają pomagać instytucjom państwowym i samorządowym przeprowadzać ważne inwestycje.

Czy prywatna stacja paliw taką ważną społecznie inwestycją jest? To tak ważna sprawa, by samorząd wiele lat tak mocno gnębił własnego mieszkańca?

Chyba nie ma wątpliwości, że nie o taką samorządność nam wszystkim chodzi. Bo przecież w państwie prawa egzekucję pozbawiającą obywatela majątku powinien wyłącznie przeprowadzać komornik realizujący wyrok sądu.

Tu robi to jeden urząd, na podstawie wniosku innego urzędu.

Stąd wówczas nasza tytułowa „Granda w biały dzień”. Słownik języka polskiego jako synonimy słowa granda wymienia: wielką awanturę, coś oburzającego, bezczelnego, oszustwo grupy osób - potocznie pewnego towarzystwa.

A co po grandzie?

Sprawę Marka Grąbczewskiego opisywaliśmy już od kilku lat, ale naprawdę głośna stała się po naszej publikacji filmiku z egzekucji części działki mieszkańca Ilinka. Materiał osiągnął wówczas ponad pół miliona wyświetleń, a sprawą zainteresowały się ogólnopolskie media - materiał w tej sprawie wyemitował m.in. Polsat.

Po egzekucji części działki gminna droga stanowiąca wyjazd ze stacji paliw powstała w tempie ekspresowym, a Urząd Gminy w Płońsku sprawę chciał dokończyć bardzo szybko. 9 czerwca 2023 roku urząd wnioskował, by zaakceptować stałą organizację ruchu na tej drodze, pomijając - niestety zgodnie z prawem - negatywną opinię policji dotyczącą zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. To się ostatecznie nie udało, a potem zaczęła się odyseja związana z budowlanym odbiorem tej drogi.

O nieprawidłowościach w przedłożonych przez UG Płońsk dokumentach, stwierdzonych przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego też pisaliśmy. Po kontroli, powiatowy inspektor, Marek Gontarski stwierdził, że droga jest użytkowana z naruszeniem przepisów ustawy o prawie budowlanym i wydał postanowienie nakładające obowiązek usunięcia nieprawidłowości.

Potem inspektor nadzoru budowlanego kilkakrotnie - w towarzystwie wszystkich stron - dokonywał oględzinach drogi.

Kolejne miesiące to administracyjno-prawne potyczki stron, które w swoich szczegółach raczej są bardziej zagmatwane, niż na chwilę obecną wiele wnoszące.

Rzeczywistość na dziś nie zmieniła się zupełnie - droga nadal pozostaje nieodebrana. a stacja stoi i nie działa. A egzekucja na własności Marka Grąbczewskiego dokonana była.

Jak już ją nazwaliśmy - była to granda w biały dzień. Jak nazwać fakt, że nawet ta granda nic do tej pory nie dała, pomysłu nie mam.

To znaczy mam, ale jestem przekonany, że odbiorcy tego materiału zrobią to samemu znacznie lepiej.

Artur Kołodziejczyk; foto: archiwum

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do