
Wyglądają niewinnie i nazywają się wdzięcznie. A mowa o korowódce dębowej, gąsienicach ćmy nocnej, której prawdziwa inwazja trwa właśnie w Bońkach (gm. Płońsk). Owady nie tylko niszczą drzewa i rośliny w przydomowych ogrodach, ale mogą być również groźne dla ludzi i zwierząt. Wójt Aleksander Jarosławski zapowiada działania w tej sprawie.
Gąsienice pojawiły się najpierw na dębach, na których nie ma zresztą przez to liści, a teraz jedzą prawie wszystko, co spotkają po drodze w przydomowych ogrodach - od owocowych drzew po rośliny ozdobne. Są w trawie i na ogrodzeniach, po prostu wszędzie. Dotarły już na drugą stronę ulicy Wyszogrodzkiej, gdzie również zaatakowały przydrożne drzewa. I nie chodzi tylko o ich żarłoczność - włoski gąsienicy mogą być bowiem groźne dla ludzi i zwierząt.
Korowódka dębówka jest gatunkiem ciepłolubnego motyla nocnego. Późnym latem samica składa jaja w górnej części korony drzewa, ale owady rozpoczynają swoją aktywność dopiero w maju, gdy wykluwają się gąsienice, żyjące w większych koloniach aż do przepoczwarzenia. Dorosła postać owada nie jest groźna - niebezpieczna jest gąsienica, a konkretnie trujące włoski, którymi jest pokryta. Larwa korowódki ma ok. 60 tys. parzących włosków o długości 2 milimetrów i w sytuacji zagrożenia może wystrzelić włoski w powietrze, które dzięki wiatrowi mogą przemierzyć nawet kilka kilometrów. Włoski larwy zawierają parzący płyn, który po kontakcie ze skórą lub oczami może wywoływać nieprzyjemne uczulenia i podrażnienia, a często także objawy groźne dla zdrowia. Bezpośredni kontakt z owadem może powodować zawroty głowy, gorączkę, ataki astmy oraz reakcję alergiczną, a także wymioty czy wysypkę.
Niektóre z drzew są już ogołocone całkowicie.
Mieszkańcy interweniują
Do naszej redakcji zgłosiły się mieszkanki Bońk, które zwracały się wcześniej z prośbą o pomoc do Urzędu Gminy w Płońsku.
- Po raz pierwszy w tym roku z czymś takim się spotykamy - opowiada jedna z interweniujących w redakcji mieszkanek, która doznała już oparzenia przez larwy korowódki. - Nie sądziliśmy, że jest możliwe coś takiego, na taką skalę. Najpierw gąsienice na furtce się pokazały, potem na całym ogrodzeniu, wszędzie. Nie wiedzieliśmy, skąd to się bierze, dopiero potem okazało się, że kokony wiszą na drzewach. Zgłosiłam ten problem do pani sołtys. Przyjechał urzędnik w garniturze z 5-litrowym opryskiwaczem, wypełnionym do połowy. Prysnął trochę tu, trochę tam, stwierdził, że skończył mu się oprysk i pojechał. Wczoraj sąsiadka była w ochronie środowiska w gminie i usłyszała, że wyczerpały im się opryski i że na prywatne działki nie mogą wchodzić.
Urząd rozwiesił ostrzeżenia na ogrodzeniach, informujące o tym, że gąsienice mogą być niebezpieczne, ale to zdaniem mieszkańców w żaden sposób problemu nie rozwiązuje.
- Ludzie pryskają działki, ale niewiele to daje, bo owady są wysoko na drzewach i po drugiej stronie ulicy. Bez opryskania wysokich drzew nic nie pomoże i w przyszłym roku będzie ich jeszcze więcej - dodaje nasza rozmówczyni.
Wójt zapowiada działania
Wójt gminy Płońsk, Aleksander Jarosławski zapewnił, że chce pomóc mieszkańcom. Ponieważ wykonanie oprysku koron wysokich drzew nie jest możliwe z uwagi na zagrożenie dla ludzi, planowane jest ich oczyszczenie z owadów za pomocą wody i zebranie kokonów, w czym mają pomóc urzędowi strażacy. Tam, gdzie będzie to możliwe, zostanie wykonany oprysk. Jak poinformował wójt Jarosławski, czynności te będą wykonywane najprawdopodobniej już w środę, 24 maja.
Katarzyna Olszewska, foto: Maciej Mączyński
Tu filmik - https://fb.watch/kIqFi-rzk7/
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten wójt to niech ludziom z oczu zejdzie. Same plagi nawiedzają gminę