
Sprawa mieszkańca Ilinka, który od miesięcy mierzy się z urzędniczo-biurokratyczną machiną w związku z wywłaszczeniem go z części działki potrzebnej na drogę wyjazdową do planowanej stacji paliw nabrała śledczej dynamiki - śledztwo wszczęła prokuratura!
O sprawie pisaliśmy już wielokrotnie - w pigułce przypomnijmy ją na końcu materiału.
Wygląda na to, że w tej sprawie jeszcze wiele się wydarzy, a mieszkaniec Ilinka walczy dalej.
Informowaliśmy już, że działająca w jego imieniu kancelaria prawna złożyła już do prokuratury pierwsze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
„Zawiadamiam o możliwości popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy publicznych zatrudnionych w Urzędzie Gminy w Płońsku, którzy nie dopełniając obowiązków w związku z realizacją zlecenia z dnia 5 grudnia 2019 r. udzielonego firmie (...) działali na szkodę interesu publicznego” - czytamy na wstępie pisma do prokuratury.
Z początkiem grudnia okazało się, że Prokuratura Rejonowa w Płońsku wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy zatrudnionych w Urzędzie Gminy Płońsk.
Pismo wysłane do prokuratury, w uzupełnieniu do zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, jest bardzo obszerne i szczegółowe więc zarzuty przedstawimy w skrócie. Jednocześnie z lektury tego pisma - nie przesądzając oczywiście o winie - można z całą pewnością stwierdzić, że przedstawione dowody są bardzo dobrze i merytorycznie udokumentowane.
Na czym te niedopełnienia - według kancelarii prawnej - miałyby polegać?
Pierwsze to brak oceny efektywności realizacji przedsięwzięcia w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego w porównaniu do efektywności jego realizacji w inny sposób. Drugie to - powiązane niedopełnienie - w postaci wyboru przez wójta partnera prywatnego z pominięciem dwóch ustawowych przepisów.
Prawnicy dowodzą też, że o okolicznościach zawarcia umowy nie został poinformowany minister ds. rozwoju regionalnego, co jest wymogiem ustawowym.
Kancelaria dowodzi też, że pieniądze za projekt drogi zostały zapłacone, mimo iż zlecenie zostało wykonane zaledwie w jednym - z wielu - punkcie.
- Można sądzić, że zapłata była nieuzasadniona, skoro projekt nie został jeszcze wykonany, a sporządzony protokół poświadcza nieprawdę - czytamy w piśmie.
W konkluzji tego wątku istnieje podejrzenie, że zapłata projektantowi kwoty ponad 11 tys. złotych brutto może stanowić naruszenie dyscypliny finansów publicznych.
Pismo do prokuratury zawiera też jeszcze wiele wątków i dowodów oraz wniosek o przesłuchanie w tej sprawie władz gminy, urzędników oraz projektanta.
Sprawa jest bardzo rozwojowa.
W związku z decyzją płońskiej prokuratury, pełnomocnik prawny mieszkańca Ilinka skierował też pismo do organów wojewódzkich, które badają zgodność z prawem zaskarżonego pozwolenia na budowę stacji paliw. Kancelaria prawna zawnioskowała o zawieszenie postępowania odwoławczego, gdyż istnieje prawdopodobieństwo, że decyzja starostwa dotyczy projektu, którego sporządzenie nastąpiło w wyniku popełnienia przestępstwa.
Artur Kołodziejczyk; foto: archiwum
SPRAWA W PIGUŁCE
Przypomnijmy - mieszkaniec Ilinka (gm. Płońsk) - który ma być wywłaszczony z części działki - musi się mierzyć z urzędniczo-biurokratyczną machiną. Odwołał się do wojewody, a Urzędowi Gminy w Płońsku i Starostwu Powiatowemu zarzuca wiele nieprawidłowości przy udzielaniu pozwolenia na budowę stacji paliw, która miałaby powstać tuż za rondem po prawej stronie przy dziesiątce w kierunku na Bydgoszcz.
Przypomnijmy, że z treści pism (obszernie je publikowaliśmy), które mieszkaniec Ilinka skierował do przewodniczącego rady gminy Płońsk i przewodniczącego rady powiatu, sprawa wydaje się bardzo poważna, z zarzutami łamania prawa oraz sugestiami ulegania naciskom włącznie.
Mieszkaniec Ilinka zarzuca też wiele szczegółowych niezgodności proceduralnych, wysuwając bardzo merytoryczne argumenty.
Przede wszystkim warto pamiętać, że lekceważony mieszkaniec Ilinka zdołał jednak wstrzymać inwestycję - odwołując się do wojewody w sprawie pozwolenia na budowę, które po wcześniejszych działaniach gminy Płońsk wydało płońskie starostwo.
Organy wojewody decyzji nadal jednak nie wydały, wielokrotnie zwracając się do Urzędu Gminy Płońsk o uzupełnienie potrzebnych informacji.
„Na dziś wiadomo, że wiele procedur nie zostało dopełnionych. Być może z naruszeniem prawa, a co najmniej w wyniku niekompetencji bądź nadinterpretowania uprawnień i „naginania” zasad stosowanych w procesie inwestycyjnym. Chcielibyśmy, by wszystko było tylko urzędniczą niedbałością, a nie bezprawiem, czy układem inwestycyjnym wykorzystującym organy samorządowe do dbania tylko o prywatny interes” - mocno konkludowaliśmy w jednym z artykułów już wiele tygodni temu.
Wygląda jednak na to, że takie domniemane konkluzje nie były bezpodstawne.
Choć sprawa toczyła się już wiele miesięcy, to po jej mocnym nagłośnieniu władze gminy Płońsk zdecydowały się wreszcie porozmawiać z mieszkańcami Ilinka. Do spotkania doszło 24 sierpnia, ale żadne konkluzje nie zostały wówczas sprecyzowane.
Na spotkaniu ewidentnie dało się wyczuć, że mieszkańcy czuli się zlekceważeni. Na nasze pytanie, dlaczego z mieszkańcami urząd rozmawia dopiero po zakończeniu procedury, a nie w momencie rozpoczynania administracyjnych działań dotyczących inwestycji wójt odpowiedział, że lepiej późno niż wcale.
Sprawa rozwiązań komunikacyjnych na tym terenie jest złożona i skomplikowana. W skrócie należy stwierdzić, że droga gminna, która miałaby posłużyć jako wyjazd ze stacji paliw... jest ślepa.
Kiedyś był z niej wyjazd na ul. Płocką, ale przy budowie ronda i późniejszym remoncie ulicy wyjazd zniknął. Kto tę sprawę zaniedbał, to temat na zupełnie inne rozważania.
Faktem jest, że droga ta przez wiele, wiele lat była zaniedbana, a monity mieszkańców w tej sprawie... odkładane na dno szuflady. Teraz jednak ta droga jest przedmiotem uwagi władz gminy.
Ciekawostką w tej sprawie jest również fakt, że choć nadal nie ma wiążącej decyzji oddziału generalnej dyrekcji dróg co do udrożnienia wyjazdu (i wjazdu) z drogi w ulicę Płocką... inwestor dostał już pozwolenie na budowę stacji paliw. A przypomnijmy, że taka inwestycja nie może powstać bez wjazdu i wyjazdu.
Fakty są takie, że gdyby nie zaskarżenie do wojewody decyzji pozwolenia na budowę (z wieloma innymi zastrzeżeniami merytorycznymi, o których już wcześniej pisaliśmy) przez mieszkańca Ilinka, inwestycja byłaby mimo to prawnie realizowana.
I jak tu nie mieć wątpliwości, a nawet podejrzeń.
A wątpliwości - i podejrzenia - nabrały już całkowitej zasadności po kolejnych ruchach Urzędu Gminy w Płońsku. Okazuje się, że zapomniana „na amen” droga (przypomnijmy, że przy przebudowie ulicy Płockiej nikt nawet nie zadbał, by był z niej wyjazd i jest ona ślepa) stała się dla gminy... inwestycją priorytetową.
Do starostwa złożono bowiem wniosek o pozwolenie na jej budowę. Oczywiście... nie było w nim mowy o tym, że droga potrzebna będzie stacji paliw, ale typowe frazesy o społecznej wadze tej inwestycji. Przy budowie drogi oczywiście mieszkaniec Ilinka zostałby wywłaszczony z części działki z mocy ustawy.
O wątpliwej „dobrej” woli władz gminy Płońsk świadczy również fakt, że oprócz pozwolenia na budowę drogi zawnioskowano o... nadanie decyzji rygoru natychmiastowej wykonalności! Taka decyzja skutkowałaby dla mieszkańców brakiem możliwości odwołania. Klamka by po prostu zapadła. Na szczęście starostwo nie zgodziło się na rygor natychmiastowej wykonalności.
W sprawie zaprotestowali też mieszkańcy Ilinka, którzy złożyli skargi do wójta gminy Płońsk Aleksandra Jarosławskiego i do płońskiego starostwa. Podpisały się pod nią aż 53 osoby.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
co sie dzieje
W Gminie rządzi "towarzystwo wzajemnej adoracji". Jeden drugiemu krzywdy nie zrobi gdy chodzi o kasę. Sprawa powinna być wyjaśniania przez inna niezależną prokuraturę.
Dokładnie jak napisał poprzednik gm płońsk, to kolesiostwo załatwianie wszystkiego pod stołem włącznie z etatami w gm, jak również np wycinka drzew, odśnieżanie, po przez przyzwolenie zakopywania odpadów i nikt nic z tym nie robi