
Od słynnej egzekucji części działki Marka Grąbczewskiego pod drogę wyjazdową z budowanej stacji paliw minęły już cztery miesiące. Długo, w kontekście faktu, że droga nadal nie jest odebrana. Gmina Płońsk zleciła jej wykonanie, ale to okazało się... bublowate. Było już kilka poprawek i nadal powiatowy inspektor nadzoru udowadnia, za pomocą zwykłej poziomnicy, jej wadliwość.
Sprawę walki z urzędniczo-biurokratyczną machiną Marka Grąbczewskiego opisywaliśmy już od kilku lat, ale naprawdę głośna stała się ostatnio - po naszej publikacji filmiku z egzekucji części działki mieszkańca Ilinka. Materiał ma już ponad pół miliona wyświetleń, a sprawą zainteresowały się ogólnopolskie media - materiał w tej sprawie wyemitował Polsat.
Po egzekucji części działki gminna droga stanowiąca wyjazd ze stacji paliw powstała w tempie ekspresowym, a pisaliśmy już o tym, jak szybko sprawę chciał załatwić Urząd Gminy w Płońsku. 9 czerwca urząd wnioskował, by zaakceptować stałą organizację ruchu na tej drodze, pomijając - niestety zgodnie z prawem - negatywną opinię policji dotyczącą zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. To się ostatecznie nie udało, a potem zaczęła się odyseja związana z budowlanym odbiorem tej drogi.
PINB powiedział „nie”!
O nieprawidłowościach w przedłożonych przez UG Płońsk dokumentach, stwierdzonych przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego też już pisaliśmy. Po kontroli, powiatowy inspektor, Marek Gontarski stwierdził, że droga jest użytkowana z naruszeniem przepisów ustawy o prawie budowlanym i wydał postanowienie nakładające obowiązek usunięcia nieprawidłowości.
Już dwie kolejne poziomnice
Inspektor nadzoru budowlanego pokontrolnie był - w towarzystwie wszystkich stron - na oględzinach drogi dwukrotnie. Po raz pierwszy 13 lipca, po raz drugi 24 sierpnia. Nie wnikając w zawiłości, dwukrotnie stwierdził ciągłe odstępstwa prawidłowości wykonania drogi względem projektu, a symbolem tych oględzin z pewnością pozostanie poziomnica. To właśnie za pomocą tego podstawowego przyrządu pomiarowego inspektor Marek Gontarski wykazywał różnice poziomów na wykonanej - i kilkakrotnie poprawianej - drodze, skutkujące chociażby groźbą zalewania sąsiadującej działki Marka Grąbczewskiego.
Zarzuty sąsiada
Na sierpniowych oględzinach, do sprawy odbioru drogi zarzuty złożył pisemnie Marek Grąbczewski. Jest ich dziesięć, m.in. te odnoszące się do bezpieczeństwa takiego rozwiązania komunikacyjnego, z przypomnieniem, że podobne jest zdanie płońskiej policji.
Jego pełnomocnicy skierowali też pismo do wojewody mazowieckiego, wnosząc o przeprowadzenie czynności z zakresu nadzoru nad zarządzaniem ruchem drogowym w związku z istotnym naruszeniem przepisów prawa. Wojewoda w odpowiedzi poinformował, że podjęte zostały w tej sprawie pierwsze czynności. Zwrócili się też do wojewódzkiego inspektora nadzoru geodezyjnego o czynności nadzorcze w związku z uzasadnionym podejrzeniem o poświadczenie nieprawdy przez geodetę.
Jeszcze raz przypomnijmy - egzekucja z części własności Marka Grąbczewskiego odbyła się 28 marca, a wydawało się, że tak prosta sprawa jak oddanie do użytku drogi umożliwiającej otwarcie stacji paliw już dawno powinna stać się faktem. Ciągle jeszcze - oprócz budowlanych bubli drogowych - jest wiele czysto prawnych wątpliwości związanych z tą sprawą, która miała być zdaniem UG Płońsk oczywistą.
Ale taka - co opisywaliśmy już od lat, a rzeczywistość wielokrotnie potwierdziła - nie jest.
Ciąg dalszy z pewnością nastąpi.
tekst i foto: Artur Kołodziejczyk
SPRAWA W PIGUŁCE
O sprawie pisaliśmy wielokrotnie, od czerwca 2020 roku. „Ma powstać stacja paliw - czy urzędy złamały prawo?”, „Mieszkaniec Ilinka walczy z biurokratyczną machiną - sprawa nabiera... znamion afery?!”, „Coraz bardziej... ŚMIERDZI w sprawie stacji paliw w Ilinku”, „Urzędnicy przepychają na siłę”, „Sprzeciw mieszkańców i zastrzeżenia służb wojewody”, „Wielka kpina i skandal - Urząd Gminy w Płońsku ukrywa informacje, mimo decyzji SKO i sądu!” - to tylko niektóre z tytułów naszych licznych materiałów.
Z biegiem czasu sprawa zagmatwała się prawnie i administracyjnie na tyle, że była już trudna do zrozumienia dla postronnych odbiorców.
Była też z tego powodu już trudna do przejrzystego opisywania.
Powróciliśmy szerzej do niej ostatnio w materiale „Granda w biały dzień, czyli dlaczego odebrano część działki mieszkańcowi Ilinka?”. Stało się tak za sprawą postępowania egzekucyjnego w dniu 28 kwietnia, które przeprowadziło - na wniosek gminy Płońsk - Starostwo Powiatowe w Płońsku.
Mimo smutnego finału - zrozumienie tej całej historii znowu stało się proste. Wbrew pozorom pokazała to właśnie egzekucja.
Nie wnikając we wszystkie zaplątania prawne, historia bowiem zatoczyła koło i pokazało, o co tak naprawdę chodzi i można wrócić do jej początku.
Bo przecież na koniec wyegzekwowano wywłaszczenie z części działki mieszkańca Ilinka. A po co ta ziemia?
Ano na budowę drogi, od której wszystko się zaczęło. A droga po co? Oczywiście, że nie na ogólne potrzeby (to tylko zasłona administracyjna Urzędu Gminy Płońsk), ale jako konieczne dopełnienie otwarcia stacji paliw.
Bo cała infrastruktura stacji paliw powstała przecież już dawno. I stała nieużywana... Otwarta zostanie po wybudowania wjazdów i wyjazdów, niezbędnych do ostatecznej legalizacji takiej inwestycji.
Mieszkaniec Ilinka miał więc rację od samego początku, podnosząc wątpliwości prawne co do zasadności wszystkich pozwoleń na wybudowanie stacji, bez zapewnienia koniecznych wjazdów i wyjazdów.
Mimo to inwestor wszystkie zgody dostał, a urzędy tłumaczyły, że wszystko jest lege artis. Pytanie - czy aby na pewno - jest wyłącznie retoryczne. Bo jeśli by tak było, wybudowana stacja byłaby od dawna otwarta, a wyegzekwowanie wywłaszczenia z działki pana Marka pod drogę nie byłoby konieczne.
Po niemal trzech latach z szeregiem ruchów prawnych wszystkich stron, które gmatwały sprawę i niekiedy kierowały uwagę na pobieżne wątki, egzekucja z 28 kwietnia chyba jasno pokazuje racje mieszkańca Ilinka. Od początku chodziło o ten skrawek prywatnej własności pana Marka - niezbędny do uruchomienia stacji paliw.
I ostatecznie - wbrew jego woli - zabrano mu jego własność. Jako obywatelowi gminy Płońsk, jego własny samorząd - z wójtem Aleksandrem Jarosławskim na czele - wymusił na nim oddanie własności na rzecz inwestora z zewnątrz.
W majestacie prawa. To znaczy, dokładniej mówiąc wykorzystując zapisy tak zwanej spec ustawy, które w swoim zamyśle mają pomagać instytucjom państwowym i samorządowym przeprowadzać ważne inwestycje.
Czy prywatna stacja paliw taką ważną społecznie inwestycją jest? To tak ważna sprawa, by samorząd wiele lat tak mocno gnębił własnego mieszkańca?
Chyba nie ma wątpliwości, że nie o taką samorządność nam wszystkim chodzi. Bo przecież w państwie prawa egzekucję pozbawiającą obywatela majątku powinien wyłącznie przeprowadzać komornik realizujący wyrok sądu.
Tu robi to jeden urząd, na podstawie wniosku innego urzędu.
Stąd tytułowa „Granda w biały dzień”. Słownik języka polskiego jako synonimy słowa granda wymienia: wielką awanturę, coś oburzającego, bezczelnego, oszustwo grupy osób - potocznie pewnego towarzystwa. (ak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
A sprawa podmiany protokołu bez podpisu policji zobaczy światło dzienne?