
Kiedy nie rozumiem jakiegoś zjawiska, to - oprócz oczywiście jak największego zgłębiania tematu w wielu źródłach - próbuję temat zminimalizować w skali do prostego życia i pomyśleć na tzw. chłopski rozum.
W sprawach epidemii niestety bardzo wiele pytań nie znajduje odpowiedzi. Nawet tych najprostszych - a to daje do myślenia i bardzo niepokoi.
... oszalałem?!
Podobno na początku był... chaos.
W odniesieniu do epidemii problem polega tylko na tym, że początek mieliśmy już niemal rok temu, a nie dość, że chaos się nie skończył, to jeszcze pogłębia się z tygodnia na tydzień. Nie wiem jak inni, ale ja mam strasznie męczące poczucie życia w oparach absurdu. Być może to mój osobisty problem jakiejś psychozy, która każe widzieć jedynie absurdy. Dopuszczam taką ewentualność...
Kiedy myśli niebezpiecznie krążą w oparach schizofrenii, zawsze lubię sprowadzić nawet wielkie sprawy do ziemi - by tym niewielkim umysłem próbować zrozumieć...
Tak na przysłowiowy chłopski rozum po prostu.
Parę oczywistości
Przyszła do nas zaraza. Objawiła się chorobą, która dla wielu okazuje się bardzo groźna, prowadząc nawet do śmierci.
Po załączeniu chłopskiego rozumu, pierwsze skojarzenia są jasne i chyba oczywiste.
Jeśli jest choroba, to trzeba ją próbować rozpoznać w jak największym stopniu, docelowo wdrażając skuteczne leczenie.
Choroba, pacjent, lekarz i lek - jakoś taką podstawową korelację do tej pory życie podpowiadało.
Dlaczego zatem z tego podstawowego kwartetu oczywistości wypadł lekarz i lek?
Nie, jednak chyba za głupi jestem, bo skuteczności takiego rozwiązania nie pojmuję.
Próbowałem te sprawy już publicystycznie zrozumieć w tekstach: „Opowieść świąteczna, czyli nieogłoszony lockdown podstawowej opieki zdrowotnej”, „Jedni walczą, inni pacjentów opuścili, czyli bardzo gorzkie żale do medyków” czy „Za sprawę amantadyny powinny polecieć głowy!” - nie będę więc powtarzał tych wątków. Kto zechce może się z nimi zapoznać na naszym portalu internetowym plonszczak.pl
Te oczywistości zatem dzisiaj pomińmy, mając je w pamięci oczywiście.
Czas mija, a my nie chcemy wiedzieć
Przejdźmy zatem do choroby i pacjenta.
Co wiemy o Covid19, bo taką chorobę wywołuje najmodniejszy wirus wszechczasów?
Niby informacji jest mnóstwo, ale co zrobiliśmy, by wiedzieć te najważniejsze rzeczy? Raczej niewiele.
Na chłopski rozum bowiem, jak ludzie umierają z powodu jakiejś choroby, to chciałoby się odpowiedzieć na podstawowe - dlaczego? Są jakieś prawidłowości, czy raczej rządzi przypadek?
Niestety, po niemal roku możemy tylko domniemywać. Nie przeprowadzamy sekcji zwłok, nie mamy zatem podstawowych danych o przyczynach zgonów i nie wiemy które organy wirus śmiercionośnie atakuje. Systemowo też nie badamy osób, które szczęśliwie przechorowały. A wszystkie te dane - liczone przecież już łącznie w setkach tysięcy mogłyby posłużyć stworzonemu specjalnie do tego celu zespołowi naukowców do szczegółowych analiz.
Być może nadal niewiele byśmy wiedzieli, ale ja - na chłopski rozum - chciałbym to wiedzieć. Być może fachowcy zdołaliby wykryć jakieś prawidłowości zjadliwości wirusa i wiedzielibyśmy, że najgroźniejszy jest w przypadku osób chorych na serce, nerki czy inne. Mamy jedynie informacje, że jest groźny dla osób z chorobami współistniejącymi. Jakimi, i z związku z tym kogo trzeba chronić bardziej - nie wiemy. Według mnie dlatego, że nie chcemy wiedzieć.
No i pacjent - o nim wiemy, że każdy jest inny. Ale jedno wydaje się oczywiste - tak na chłopski rozum oczywiście. Napisałem wydaje się, bo w ostatnim czasie wszystko na tyle pozmieniało znaczenie i sens, że już nic nie jest oczywiste...
A zatem - każdy jest inny, bo ma różną odporność. I to jeszcze w zależności od czasu, kiedy ma ona zadziałać.
Na chłopski rozum zatem potrzebna byłaby jakaś strategia budowy tej podstawowej odporności zdrowotnej. Tym bardziej, że to chyba od jej siły - tak w dużym uproszczeniu - zależy, czy nas wirus dopadnie. Bo przecież nawet w jednym domostwie jedni chorują, inni nie. Logicznym wydaje się, że to nie siła wirusa o tym najbardziej decyduje, a raczej nasza słabość (bądź siła) organizmu.
Czy mając to wszystko na uwadze - tak na chłopski rozum - zdecydowałbym o likwidacji niemal wszystkich form aktywności rekreacyjno-sportowych? Czy, mając na uwadze ich dobro, nastraszyłbym do tego stopnia seniorów, by bali się wychodzić z domu? Czy zamknąłbym lasy, a dzieciom ograniczył funkcjonowanie na świeżym powietrzu?
Mój chłopski rozum tego nie pojmuje, ale każdy ma swój. Niech każdy z osobna odpowie sobie na te pytania - czy tak by zrobił?
A jeżeli uzna, że postanowiłby raczej odwrotnie - to niech odpowie sobie na ostatnie w tym aspekcie pytanie. To dlaczego z takimi decyzjami mamy do czynienia?
Ile osób przechorowało?
Na chłopski rozum chciałbym też wiedzieć ile osób faktycznie przeszło zakażenie.
Wiemy, ile osób miało dodatni wynik badania na obecność koronawirusa. A to nie jest to samo.
Dlaczego nie robimy systemowo badań na tzw. przeciwciała?
Wiedzielibyśmy wówczas jaka jest rzeczywista skala przechorowania. Być może już tak duża (bo dochodzą osoby tzw. bezobjawowe), że większość społeczeństwa ma już przeciwciała.
Na tej podstawie decyzje o obostrzeniach byłyby bardziej racjonalne, a dodatkowo rozwiązalibyśmy problem szybkości szczepień. Przecież ci, którzy mają naturalne przeciwciała po przechorowaniu (faktycznym czy bezobjawowym) mogliby być szczepieni w dalszej kolejności, ustępując miejsca tym, którzy są zagrożeni.
Przełóżmy to na rodzinę
Rodzina - podstawowa komórka społeczna. To taka zminiaturyzowana forma całej społeczności. Po co więc rozważać decyzje dla całego kraju, jak można dużo zrozumieć przekładając to na rodzinę.
Wyobrażam sobie zatem, że jestem - pojedziemy stereotypem dla uproszczenia sytuacji - głową, czyli ojcem rodziny. Mam żonę pracującą np. w sklepie; syna, który pracuje w dużym zakładzie (kilkaset osób w załodze); drugiego syna pracującego w dużym markecie budowlanym oraz córkę z małym biznesem fitnessowym.
Nastał wirus, który przede wszystkim zaraża w systemie człowiek-człowiek. Chciałbym doprowadzić do sytuacji, w której zarazi się jak najmniej ludzi.
Mój chłopski rozum zlasował się na maksa, kiedy dowiedział się, że najlepszym sposobem na ratowanie powyższej rodziny przed ryzykiem zakażenia jest (przy normalnym funkcjonowaniu reszty rodziny)... zamknięcie tylko klubu fitnessowego córki.
Czy naprawdę jestem tak głupi, że podjąłbym taką decyzję licząc na to, że to będzie epidemiologicznie skuteczne?
A dodatkowo, wierzyłbym doktrynalnie w skuteczność tej metody i trwając w takiej decyzji kazałbym innym członkom rodziny zrzucić się na pomoc zamkniętemu biznesowi córki? Więcej - zadłużyłbym rodzinę, by tę strategię długotrwale realizować?
To wszystko po to, by nie zarazić reszty rodziny. Naprawdę...?
Więc jednak... oszalałem
Wiele jest takich wątpliwości, pytań, dociekań o zasadność mnóstwa absurdów. Wszystkich nie sposób opisać.
Sensu w całej tej naszej epidemicznej rzeczywistości jakby mało. Coś jest nie tak - przynajmniej na chłopski rozum.
Ale inni są przecież mądrzejsi i widocznie wszystko jest przemyślane, rozsądne, zaplanowane. A to oznacza to (o czym było na wstępie), że jednak... oszalałem.
Artur Kołodziejczyk
Zrozumieć covidowski matriks
Nie wiem jak Państwo, ale ja mam już dość! Mam dość tego covidowskiego matriksa. Trzeba otrzepać się z przerażającego strachu, by załączyć rozsądek. Tak, miejmy obawy, działajmy ostrożnie, ale czas najwyższy na chłodną ocenę i rozsądne działanie.
Bo jak na razie to idealnie do tej sytuacji pasuje cytat ze Stefana Kisielewskiego: „To, że jesteśmy w dupie to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać”.
Skończył się ten niezwykle nienormalny 2020 rok. Wojna z zaraźliwym i przyczyniającym się do śmierci wielu ludzi wirusem, paraliż ochrony zdrowia skutkujący brakiem leczenia pozostałych chorób i przerażającym wzrostem zgonów, szereg obostrzeń (racjonalnych i absurdalnych niestety też), załamanie drobnej przedsiębiorczości i wolnego biznesu, obawy o nieuchronnie czekający nas kryzys gospodarczy.
Taki w skrócie był ten ostatni rok. Dodatkowo rok, kiedy królował przerażający strach, który w nadmiarze z zasady wyłącza logikę, rozsądek i racjonalne myślenie.
A z kryzysowych sytuacji nie wychodzi się mając tzw. „gorącą głowę”, a raczej myśląc na chłodno.
Na razie nie wygląda na to, żebyśmy dążyli do takiego stanu - wręcz przeciwnie. Dlatego nowy 2021 rok, moim zdaniem - mówiąc delikatnie i przesadnie nie strasząc - nie będzie lepszy.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że analiza jakiegoś lokalnego dziennikarza nie ma, i nie będzie miała, dużego znaczenia. Ale chociażby dla poprawy własnego samopoczucia, bo już długo „gryzie” mnie ten stan bezczynności w walce o włączenie rozsądku - swoje spostrzeżenia poczyniłem i będę upubliczniał.
Zdaję sobie też sprawę, że będzie wiele osób, które się z moimi analizami nie zgodzi, wielu też mocno skrytykuje. Ale ja z sobą będę się czuł dobrze, na klatę przyjmując nawet mocny hejt.
Jednocześnie dziękuję wszystkim tym, którzy - mając różne zdania - zechcą się z tymi spostrzeżeniami zapoznać.
A i jeszcze dwa zastrzeżenia, żeby nie było wątpliwości. Uważam, że koronawirus istnieje i stanowi zdrowotne zagrożenie. Po drugie zaś - nie jestem politycznie zaangażowany po żadnej ze stron naszej polsko-polskiej wojenki.
Całość analizy jest długa, więc publikacje są w częściach. Ukazało się już pięć - linki do nich poniżej.
cz. I - „OPOWIEŚĆ ŚWIĄTECZNA, czyli nieogłoszony lockdown podstawowej opieki zdrowotnej” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1118839
cz. II - „Za sprawę amantadyny powinny polecieć głowy!” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1119520
cz. III - „A kto umarł ten nie żyje, czyli dość barbarzyństwa!” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1122930
cz. IV - „Jedni walczą, inni pacjentów opuścili, czyli bardzo gorzkie żale do medyków” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1125539
cz. V - „Hipokryzja rządzących, czyli klasy I-III wracają a biznesy nadal zamknięte!” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1126008
cz. VI - „#szczepimy się, czyli jestem za, a nawet przeciw” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1131746
cz. VII - „Bujajcie las a nie nas, czyli jak (nie)działa zatrzymywanie transmisji wirusa” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1136106
cz. VIII - „Syty głodnego nie zrozumie, czyli nagrody dla urzędników ministerstwa zdrowia” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1136372
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie