
Czekałem na ten moment z nadzieją. A ściśle mówiąc, z resztkami nadziei. Chciałem bowiem jeszcze jej szczyptą uwierzyć w dobrą wolę polityków. Złudzenia prysły już jednak całkowicie. Bo jeśli widzę, że ponownie nakręca się spiralę wielkiego strachu w oparciu o tzw. trzecią falę to już nie mam złudzeń - politycy niestety cynicznie „bawią się” epidemią. Niebezpiecznie się bawią.
Zacznijmy od oczywistości. Nie trzeba być naukowcem czy medycznym specjalistą, żeby tak zwane fale (czyli wzrost zakażeń koronawirusem) bardzo łatwo przewidzieć.
Pokrywa się to po prostu z typowymi sezonami zakażeń innymi typami wirusów. Jesień i przełom zimy z wiosną - to w tym czasie w sposób naturalny mamy duże wzrosty przypadków chorób wirusowych. Sprzyja ku temu aura pogodowa oraz zaburzona odporność człowieka. Tak było, jest i będzie.
Tak też jest w przypadku zwiększonej podatności na zakażenia koronawirusem.
I te wzrosty za chwilę - na tzw. przednówku - będą na sto procent. I nie jest to nic odkrywczego - to oczywistość. Wiedzą o tym ludzie, muszą wiedzieć też rządzący.
Dlatego czekałem na ten moment, by zaobserwować ich zachowanie. I wyciągnąć wnioski, jakie są ich intencje.
Przy dobrych, przekaz dotyczący sytuacji która nadejdzie nieuchronnie powinien być profilaktycznie spokojny. Jest jednak odwrotnie.
Obserwujemy ponowne, codzienne nakręcanie spirali wielkiego strachu.
A to wielki medialno-polityczny atak na ludzi spędzających weekend w Zakopanem, a to szum wokół kolejnych mutacji. I zakłamane udawanie, że to jakieś niespodziewane rzeczy. Wykorzystywanie oczywistych faktów do nakręcania spirali strachu.
Mamy się bać.
A przecież to, że wirusy mutują nie tylko nie jest żadną sensacją, ale wprost oczywistością. Nawet w przypadku grypy bowiem, co roku mamy do czynienia z inną jej mutacją.
Jeśli zaś chodzi o Zakopane, to mam dziwne podejrzenia o... celowej ustawce.
Zacząłem je rozważać po tym, jak zobaczyłem medialne obrazki oraz „rozpaczliwy” występ ministra zdrowia już nazajutrz po weekendzie. Wszystko w sosie nagonki, sensacji i nadmiernego przerażenia.
Przeanalizowałem zatem najpierw niedawną przeszłość. I tu ciekawostka. Do tej pory zawsze nakładanie (lub znoszenie) obostrzeń następowało niemal w ostatniej chwili. Po drugie zawsze (!!!) sztywno stosowano się do wcześniej obowiązujących dat.
Tym razem było zupełnie inaczej. Ostatnie obostrzenia obowiązywały do 14 lutego. Gdyby stosowano dotychczasowe standardy, nowe powinny być od 15 lutego, a ich zasady ogłoszono by pewnie gdzieś około 10-12 lutego.
Tymczasem nowe zasady (m.in. otwarcie stoków i hoteli) ogłoszono już 5 lutego i z datą obowiązywania od 12 lutego (czyli sprzecznie z wcześniejszym rozporządzeniem mówiącym o zakazach do 14 lutego).
W tamtym momencie to było pozytywne. Wreszcie działanie z wyprzedzeniem, szybsze, w dodatku ze skróceniem terminu restrykcji.
Ale po fakcie można mieć też inną teorię. O ustawce, która w konsekwencji pozwoli przypisać winę za wzrost liczby zakażeń, wykreowanej nieodpowiedzialności ludzi.
Tak, ja mam właśnie taką spiskową teorię.
Wiadomo było, że trzecia fala nadejdzie nieuchronnie.
Wiadomo było, że po decyzji o otwarciu stoków narciarskich i hoteli ludzie ruszą w góry.
Co było w tym równaniu niewiadomą?
Jedynie skala tego zjawiska. Gdyby decyzje ogłoszono w dotychczasowym zwyczaju (czyli zaledwie na kilka dni przed obowiązywaniem), tak duża liczba osób - po prostu z czysto logistycznych względów - nie pojechałaby w jednym terminie.
Ale kiedy zniesienie obostrzeń znane było już od 5 lutego, na zorganizowanie wyjazdów było nadto czasu.
Co jeszcze było wiadomo? Oczywiście daty wynikające akurat z tego weekendu. 14 lutego - walentynki oraz puchar świata w skokach narciarskich, który akurat miał w ten weekend miał zagościć w Zakopanem.
Takie dodatkowe motywacje - oprócz oczywistej psychologicznej chęci wyjazdu po zniesieniu części obostrzeń - dawały niemal pewność dużych tłumów w Zakopanem.
Gdyby ktoś to planował, wszystko idealnie się składało.
O tym, że poweekendowe „zaskoczenie” władz było tylko udawane świadczy też fakt, że do Zakopanego na ten weekend oddelegowano dodatkowe jednostki policji.
Do idealnej scenografii pod „nakręcenie” filmowych aktów epidemiologicznej grozy brakowało już naprawdę niewiele. Ale i temu zaradzono. Naprawdę - jeśli ktoś nie wierzy, niech porozmawia z osobami, które w tym czasie w Zakopanem były - z Płońska i okolic także.
Po pierwsze, słynne Krupówki to turystyczny deptak. Po drugie, spacerowicze w sposób naturalny przedłużali swój pobyt na ulicy - spożywali bowiem posiłki na zewnątrz z większości pozamykanych restauracji. Po trzecie zaś rozpuszczono informację, że właśnie na Krupówkach pojawią się telebimy, na których będzie można oglądać skoki narciarskie.
To w sposób oczywisty punktowo zwiększyło ilość ludzi na Krupówkach. Scenografia do odpowiednich kadrów było już idealna...
Smaczku dodaje fakt, że oczywiście telebimów nie było. Były zaś duże kordony policji, które utrudniły naturalną drożność ulicy.
A potem słynne obrazki wielkich tłumów „nieodpowiedzialnych” ludzi... A, że śpiewali i tańczyli? Też bym na ich miejscu śpiewał. A co mieli robić - lepiej gdyby zdenerwowani na okoliczności... bili się z policją?
Będący na miejscu płońszczanie potwierdzają, że rzeczywiście w ten weekend było w Zakopanem mnóstwo turystów. Dodają do tego jednak, że tłumnie było wszędzie, a jakoś ekipy medialne nie nakręciły scen z zatłoczonych marketów i długich kolejek pod sklepami.
Widocznie takie sceny do podkręcania epidemiologicznej grozy nikogo nie interesowały...
Tak, ta spiskowa teoria oczywiście - mimo, że jest logiczna - nie musi być prawdziwa.
Ja jednak jestem do niej przywiązany. Po pierwsze, co nieco znam się na przekazach medialnych. Po drugie zaś, nie wierzę w przypadkowe „złamanie” biurokratyczno-urzędowych mechanizmów. A przypominam - skutkiem takich decyzji był fakt, że przez dwa dni obowiązywały dwa sprzeczne ze sobą rozporządzenia. Jedno o obowiązywaniu obostrzeń do 14 lutego, drugie o częściowym ich zniesieniu od 12 lutego.
Warto też pamiętać, że w momencie znoszenia obostrzeń od razu (po raz pierwszy tak się zdarzyło) minister zdrowia zastrzegł, że jest to warunkowe - na dwa tygodnie.
Zupełnie jakby wiedziano, że...
Potrzeba było tylko paru pretekstów, by do obostrzeń powrócić.
A nawet jeśli nie, to kontynuować spiralę strachu.
I to mnie najbardziej denerwuje. Bo ile można? Ile wytrzymamy? Kto czerpie chorą satysfakcję dręczeniem psychicznym?
Bo znamiona dręczenia ta wielomiesięczna sytuacja nosi jak najbardziej.
W najbliższym czasie liczba zachorowań - z powodów oczywistych - będzie rosła. W takiej sytuacji potrzebny jest spokój, rozwaga i praca na rzecz zdrowia. Stres, niepokój i strach jest nie tylko niepożądany, ale mocno szkodliwy.
Każdy wie, że w przypadku choroby „czarne myśli” trzeba odłożyć głęboko w kąt, bo szkodzą. Życzliwe osoby mające do czynienia z pomocą chorej osobie zawsze starają się podnosić ją na duchu, bowiem psychika w odzyskiwaniu zdrowia jest niezwykle ważna.
To wie każdy. Dlaczego więc rządzący robią dokładnie odwrotnie?
Nie wiem, ale każda z odpowiedzi nie jest optymistyczna. Rządzący albo nie potrafią, albo nie mają dobrych intencji.
Moje złudzenia prysły już całkowicie.
Państwu - i sobie - życzę, by stworzyć sobie wewnętrzną odporność na nakręcanie spirali strachu, bo to nas wykończy psychicznie.
A psychika będzie nam potrzebna podczas „przednówkowego” wzrostu chorób.
I jeśli mogę, mała rada.
Będziemy teraz chorować, ale pamiętajmy, że nie istnieje tylko jedna - najmodniejsza - z dolegliwości.
Taka mała gazetoporada. Pamiętajmy, że oprócz chorób wirusowych może nas dotknąć podobne objawowo zakażenia bakteryjne. Szczególnie groźne może być zapalenie płuc, ale nie wirusowe, a bakteryjne właśnie.
Dobijajmy się więc - mimo niedogodności - do lekarzy i badań! Za wszelką cenę, nawet prywatnie. Bo jeśli trafimy na jedynie słuszną kwarantannę (podczas której żadnego leczenia nie ma), to w przypadku bakteryjnego zapalenia płuc bardzo ciężki stan (a prawdopodobnie i zgon) mamy niestety gwarantowany.
Dystansu psychicznego i zdrowia życzę.
Artur Kołodziejczyk
cz. I - „OPOWIEŚĆ ŚWIĄTECZNA, czyli nieogłoszony lockdown podstawowej opieki zdrowotnej” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1118839
cz. II - „Za sprawę amantadyny powinny polecieć głowy!” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1119520
cz. III - „A kto umarł ten nie żyje, czyli dość barbarzyństwa!” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1122930
cz. IV - „Jedni walczą, inni pacjentów opuścili, czyli bardzo gorzkie żale do medyków” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1125539
cz. V - „Hipokryzja rządzących, czyli klasy I-III wracają a biznesy nadal zamknięte!” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1126008
cz. VI - „#szczepimy się, czyli jestem za, a nawet przeciw” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1131746
cz. VII - „Bujajcie las a nie nas, czyli jak (nie)działa zatrzymywanie transmisji wirusa” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1136106
cz. VIII - „Syty głodnego nie zrozumie, czyli nagrody dla urzędników ministerstwa zdrowia” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1136372
cz. IX - „Na chłopski rozum, czyli kto pyta, nie błądzi?!” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1136961
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czyta to ktoś? Te wypociny autora. Chyba pomylił gazety . Gazetę Wyborczą na Płońszczak. Miała być to gazeta lokalna.
taki glos rozsadku i redaktor razcej zwolennikiem plaskiej ziemi nie jest ,100/100racji w artykule