Reklama

Zrozumieć covidowski matriks cz. XI - życie jak w kieracie czyli praca, sklep i... do domu

Realizowana strategia obostrzeń prowadzi do życia jak w kieracie. Mamy pracować by przeżyć (i spłacać kredyty), kupować i wracać pokornie do domu. A żeby zbytnio się „nie burzyć” to mamy żyć w ciągłym strachu.

Oczywiście każde obostrzenie - szczególnie rozpatrywane pojedynczo - można epidemiologicznie uzasadnić. Można też na zasadzie odwrotności - uznać za absurdalne. I obie wersje da się merytorycznie obronić.

W sposób oczywisty zatem, można poszczególne gałęzie gospodarki (bądź dotyczące życia społecznego) zamykać lub otwierać z niemal identycznym efektem epidemiologicznym. Mamy bowiem do czynienia z odpowiednią grupą ludzi, którzy ze sobą funkcjonują. Nie ma więc sposobu, by całkowicie zapobiec ich bezpośredniemu kontaktowi.

Żadna ze strategii nie będzie więc antywirusowo skuteczna. Ale już skutki społeczne, w zależności od jej wyboru, są. U nas takie, że coraz mniej mamy się cieszyć z dodatkowych uroków życia, skutkiem czego jest niewyobrażalny spadek społecznych oczekiwań.

Realizowana strategia obostrzeń prowadzi do życia jak w kieracie. Mamy pracować by przeżyć (i spłacać kredyty), kupować i wracać pokornie do domu. A żeby zbytnio się „nie burzyć” to mamy żyć w ciągłym strachu.

To oczywiście można epidemiologicznie uzasadnić, ale tak się niestety składa, że w momentach tzw. lockdownów obostrzenia dotyczą naszych dodatkowych aktywności.

Tłumaczy się nam to dbałością o ograniczenie kontaktów społecznych. Da się to uzasadnić. Ale równie dobrze można wykazać absurdalność takiego podejścia. Dodatkowo zaś, tak się dziwnie składa, że obostrzenia te w pakiecie całkowicie likwidują naszą społeczną aktywność.

Przypadek? Może, ale może i nie...?!

Bo jakoś nawet do największych zakładów pracy - z kilkusetosobowymi załogami - pozwala nam się chodzić. I w żadnym momencie tej niemal rocznej epidemii obostrzeń w tym względzie nie było. Do tłumnie odwiedzanych punktów handlowych też nam - z kilkoma drobnymi przerwami - chodzić można.

Ograniczało się nam zaś niemal wszystkie dodatkowe aktywności. Na różnych etapach epidemii zamykano dostęp do kultury, sportu, a nawet rekreacji - z najbardziej absurdalnym przykładem, jakim był zakaz wstępu... do lasu. Zamykano też restauracje, hotele oraz całe segmenty branży turystycznej. Były niekiedy całe miesiące, podczas których zwyczajowe formy spędzania czasu wolnego były wykluczone.

Dodatkowo zalecane były formy kontaktów najbliższych znajomych i rodziny poprzez limitowanie nawet prywatnych spotkań.

A jeszcze jakby zupełnie zapomniane wesela czy inne uroczystości, z nieludzkim wręcz w niektórych momentach kilkuosobowym limitem uczestnictwa w pogrzebach.

Praktycznie zniknęły tradycyjne uroczystości religijne, a szereg świąt było wyłącznie smutnych - w atmosferze strachu w spotkaniach nawet najbliższej rodziny.

Mieliśmy najlepiej nie odwiedzać starszych osób, a w szpitalach... zupełnie nikogo.

Oczywiście szereg obostrzeń doprowadziło do ludzkich tragedii bytowych, a wiele jeszcze negatywnych zjawisk gospodarczych dopiero przed nami.

Ale psychiczne skutki pozbawienia więzi społecznych i izolacji też będą straszne.

Nie tylko pracą człowiek żyje - mówiło się w tych normalniejszych czasach. Teraz funduje się nam życie tylko pracą, w dodatku z psychiką nasiąkniętą strachem w tyle głowy.

Tak na dłuższą metę żyć się nie da.

Pewnie już niedługo możemy liczyć na „poluźnienie” sytuacji, ale mnie nurtuje niepokojące pytanie.

Czy to wszystko wynika(ło) z mniej lub bardziej mądrej „strategii” działań, czy może jednak mamy do czynienia z tzw. wygaszaniem przesadnych oczekiwań społecznych i... przyzwyczajaniem nas do już zupełnej innej rzeczywistości...?

Z natury nie jestem pesymistą, ale intuicja podpowiada mi, że niestety... nie tylko nie będzie powrotu do normalności, ale „zafundowany” nowy świat może się nam nie spodobać.

Artur Kołodziejczyk; foto: zbiory Wikipedii

cz. I - „OPOWIEŚĆ ŚWIĄTECZNA, czyli nieogłoszony lockdown podstawowej opieki zdrowotnej” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1118839

cz. II - „Za sprawę amantadyny powinny polecieć głowy!” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1119520

cz. III - „A kto umarł ten nie żyje, czyli dość barbarzyństwa!” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1122930

cz. IV - „Jedni walczą, inni pacjentów opuścili, czyli bardzo gorzkie żale do medyków” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1125539

cz. V - „Hipokryzja rządzących, czyli klasy I-III wracają a biznesy nadal zamknięte!” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1126008

cz. VI - „#szczepimy się, czyli jestem za, a nawet przeciw” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1131746

cz. VII - „Bujajcie las a nie nas, czyli jak (nie)działa zatrzymywanie transmisji wirusa” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1136106

cz. VIII - „Syty głodnego nie zrozumie, czyli nagrody dla urzędników ministerstwa zdrowia” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1136372

cz. IX - „Na chłopski rozum, czyli kto pyta, nie błądzi?!” - https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1136961

cz. X - „Trzecia fala, czyli nakręcanie strachu czymś nieuniknionym” -

https://plonszczak.pl/artykul/zrozumiec-covidowski/1141937

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo plonszczak.pl




Reklama
Wróć do